Nie szczędzimy także wysiłku, aby przyszłym pokoleniom pozostawić znaki pamięci: pomniki, tablice, wydawnictwa, różne formy upamiętnienia.
Bo spoiwem życia narodów jest pamięć. Trwa i nie rdzewieje, kiedy jej źródłem jest miłość i wdzięczność. To był zasadniczy motyw ufundowania tu, w Bazylice Mariackiej, w której złożyliśmy doczesne szczątki śp. Macieja Płażyńskiego, pomnika ofiar tragedii smoleńskiej. Pierwszy na Wybrzeżu Gdańskim. Stanął w kaplicy Matki Bożej Ostrobramskiej – Matki Miłosierdzia. Litościwej Matki, zespolonej z Męką, Śmiercią i Zmartwychwstaniem swego Syna – Jezusa Miłosiernego.
Umiłowani!
Wydawać się mogło, mówiłem o tym już wieczorem 10 kwietnia 2010 roku w Katedrze Oliwskiej, że tragiczna śmierć reprezentantów narodu poniesiona w drodze do Katynia, przemieni i odmieni naszą Ojczyznę. Wstrząśnie sumieniami wielu. Przejrzy się w niej i zawróci z drogi to wszystko, co w polskim życiu społecznym, politycznym, wspólnotowym było małe, miałkie, bezduszne. Dyktowane partyjnym egoizmem, jadem zawiści, małostkowości, niechęci, niesprawiedliwości. Doświadczanym w okresie poprzedzającym tragedię smoleńską przez wielu. Szczególnie Prezydenta Rzeczypospolitej.
Jakże wymownie uzewnętrzniła się tamtego dnia wspólnota naszego narodu. Tysiące, dziesiątki tysięcy rodaków stały długimi godzinami w modlitewnym skupieniu, często z różańcami w dłoni, na warszawskim Krakowskim Przedmieściu, aby oddać ostatni hołd parze prezydenckiej, przejść przed ich trumnami, pożegnać je znakiem krzyża i spojrzeniem, które zakotwiczy się na zawsze w głębiach serca i pamięci.
Ale jakże można było nie rozumieć, że ta wawelska, katedralna krypta, stanowiąca miejsce wiecznego spoczynku ludzi, którzy byli symbolami dziejów narodu, stanowiła najbardziej godne miejsce także dla tego Prezydenta, obranego wolą narodu, który – wraz z reprezentacją Państwa Polskiego – oddał życie w toku pełnienia swej posługi, w drodze do Katynia – wielkiej narodowej relikwii. Symbolu tragedii, o której pamięć nie zgaśnie, dopóki Polska trwać będzie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Nie szczędzimy także wysiłku, aby przyszłym pokoleniom pozostawić znaki pamięci: pomniki, tablice, wydawnictwa, różne formy upamiętnienia.
Bo spoiwem życia narodów jest pamięć. Trwa i nie rdzewieje, kiedy jej źródłem jest miłość i wdzięczność. To był zasadniczy motyw ufundowania tu, w Bazylice Mariackiej, w której złożyliśmy doczesne szczątki śp. Macieja Płażyńskiego, pomnika ofiar tragedii smoleńskiej. Pierwszy na Wybrzeżu Gdańskim. Stanął w kaplicy Matki Bożej Ostrobramskiej – Matki Miłosierdzia. Litościwej Matki, zespolonej z Męką, Śmiercią i Zmartwychwstaniem swego Syna – Jezusa Miłosiernego.
Umiłowani!
Wydawać się mogło, mówiłem o tym już wieczorem 10 kwietnia 2010 roku w Katedrze Oliwskiej, że tragiczna śmierć reprezentantów narodu poniesiona w drodze do Katynia, przemieni i odmieni naszą Ojczyznę. Wstrząśnie sumieniami wielu. Przejrzy się w niej i zawróci z drogi to wszystko, co w polskim życiu społecznym, politycznym, wspólnotowym było małe, miałkie, bezduszne. Dyktowane partyjnym egoizmem, jadem zawiści, małostkowości, niechęci, niesprawiedliwości. Doświadczanym w okresie poprzedzającym tragedię smoleńską przez wielu. Szczególnie Prezydenta Rzeczypospolitej.
Jakże wymownie uzewnętrzniła się tamtego dnia wspólnota naszego narodu. Tysiące, dziesiątki tysięcy rodaków stały długimi godzinami w modlitewnym skupieniu, często z różańcami w dłoni, na warszawskim Krakowskim Przedmieściu, aby oddać ostatni hołd parze prezydenckiej, przejść przed ich trumnami, pożegnać je znakiem krzyża i spojrzeniem, które zakotwiczy się na zawsze w głębiach serca i pamięci.
Ale jakże można było nie rozumieć, że ta wawelska, katedralna krypta, stanowiąca miejsce wiecznego spoczynku ludzi, którzy byli symbolami dziejów narodu, stanowiła najbardziej godne miejsce także dla tego Prezydenta, obranego wolą narodu, który – wraz z reprezentacją Państwa Polskiego – oddał życie w toku pełnienia swej posługi, w drodze do Katynia – wielkiej narodowej relikwii. Symbolu tragedii, o której pamięć nie zgaśnie, dopóki Polska trwać będzie.
Strona 4 z 6
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/288267-abp-glodz-odpowiada-mowiacym-o-sekcie-smolenskiej-to-nie-sekta-to-szeroka-wspolnota-tych-ktorzy-pamietaja?strona=4