IV. Pytania po sześciu latach
Umiłowani! Znana to prawda, że narody, tracąc pamięć, tracą życie. Obumierają, duchowo karleją, gubią swoją tożsamość, podatne są na wszelkiego rodzaju manipulacje.
Po sześciu latach od tamtej tragedii wielu z nas stawia pytanie, kiedy rozpoczął się proceder zasypywania pamięci o smoleńskiej tragedii, jej niszczenie, spychanie w cień, więcej – wyszydzanie. Co i raz rozlegał się prześmiewczy rechot z kabaretowych kalamburów, knajackich żartów, prostackiej kpiny. Nie zważających na to, co jest podstawową zasadą ludzkiej kultury: szacunku dla zmarłych, powagi wobec ludzkiej śmierci.
Powie ktoś, to był margines; to była ciemna plama nihilistycznych postaw, skrajnych zachowań. Ale przecież nikt nie zadysponował, aby siły porządkowe ochroniły obrońców krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego przed agresją wulgarnych napastników. Ale przecież ktoś skierował do akcji śmieciarki sprzątające z pośpiechem wiosenne rozkwitłe tulipany rozłożone na ulicznych krawężnikach w rocznicę przywiezienia do Pałacu Prezydenckiego trumny z ciałem Marii Kaczyńskiej.
Można mnożyć przykład oschłości serca, zgasłego sumienia… Jakże bardzo wypełnione były media, te prywatne i te nazwane jak na ironię publicznymi. Z rozmysłem przekreślona została wielka szansa integracji polskiej wspólnoty na płaszczyźnie wyjaśnienia przyczyn tragedii smoleńskiej, ich okoliczności, szerokiego kontekstu. Zdefiniowano je niemal w chwilę po tragedii. Określono kilka miesięcy później na podstawie – wiemy o tym dobrze – niekompletnego materiału źródłowego, często o kluczowym znaczeniu – niedostępność wraku to jeden tego przykład.
Umiłowani!
Jesteśmy wspólnotą wiary. Uczniami Chrystusa. Dziećmi Kościoła. Powołaniem chrześcijanina jest budowanie cywilizacji miłości, zrozumienia, braterstwa. W roku Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia Kościół otwiera szeroko Bramy Miłosierdzia. Ofiaruje nam szansę na odmianę życia, łaskę przebaczenia i odpuszczenia grzechów, radość odczucia miłosiernej miłości Boga.
Niech ten Boży kontekst pomaga i pogłębia nasze spojrzenia na smoleński dramat. Wyczula naszą wrażliwość na tych naszych bliźnich, którym wciąż trzeba pomagać opatrywać rany. Rany duchowe, szczególnie bolesne, szczególne trudne do zagojenia. Te które spowodowała śmierć najbliższych. Także te, które przyniósł czas posmoleński – ze swymi napięciami, niedopowiedzeniami zachowaniami, bolesnymi podziałami, które dotykają wspólnotę doświadczoną tragedią smoleńską.
Kościół otwiera swoje ramiona dla wszystkich. Nie dzieli. Nie różnicuje wedle politycznych sympatii i antypatii. Zaprasza na modlitwę pamięci. Wyciąga współczującą dłoń.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
IV. Pytania po sześciu latach
Umiłowani! Znana to prawda, że narody, tracąc pamięć, tracą życie. Obumierają, duchowo karleją, gubią swoją tożsamość, podatne są na wszelkiego rodzaju manipulacje.
Po sześciu latach od tamtej tragedii wielu z nas stawia pytanie, kiedy rozpoczął się proceder zasypywania pamięci o smoleńskiej tragedii, jej niszczenie, spychanie w cień, więcej – wyszydzanie. Co i raz rozlegał się prześmiewczy rechot z kabaretowych kalamburów, knajackich żartów, prostackiej kpiny. Nie zważających na to, co jest podstawową zasadą ludzkiej kultury: szacunku dla zmarłych, powagi wobec ludzkiej śmierci.
Powie ktoś, to był margines; to była ciemna plama nihilistycznych postaw, skrajnych zachowań. Ale przecież nikt nie zadysponował, aby siły porządkowe ochroniły obrońców krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego przed agresją wulgarnych napastników. Ale przecież ktoś skierował do akcji śmieciarki sprzątające z pośpiechem wiosenne rozkwitłe tulipany rozłożone na ulicznych krawężnikach w rocznicę przywiezienia do Pałacu Prezydenckiego trumny z ciałem Marii Kaczyńskiej.
Można mnożyć przykład oschłości serca, zgasłego sumienia… Jakże bardzo wypełnione były media, te prywatne i te nazwane jak na ironię publicznymi. Z rozmysłem przekreślona została wielka szansa integracji polskiej wspólnoty na płaszczyźnie wyjaśnienia przyczyn tragedii smoleńskiej, ich okoliczności, szerokiego kontekstu. Zdefiniowano je niemal w chwilę po tragedii. Określono kilka miesięcy później na podstawie – wiemy o tym dobrze – niekompletnego materiału źródłowego, często o kluczowym znaczeniu – niedostępność wraku to jeden tego przykład.
Umiłowani!
Jesteśmy wspólnotą wiary. Uczniami Chrystusa. Dziećmi Kościoła. Powołaniem chrześcijanina jest budowanie cywilizacji miłości, zrozumienia, braterstwa. W roku Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia Kościół otwiera szeroko Bramy Miłosierdzia. Ofiaruje nam szansę na odmianę życia, łaskę przebaczenia i odpuszczenia grzechów, radość odczucia miłosiernej miłości Boga.
Niech ten Boży kontekst pomaga i pogłębia nasze spojrzenia na smoleński dramat. Wyczula naszą wrażliwość na tych naszych bliźnich, którym wciąż trzeba pomagać opatrywać rany. Rany duchowe, szczególnie bolesne, szczególne trudne do zagojenia. Te które spowodowała śmierć najbliższych. Także te, które przyniósł czas posmoleński – ze swymi napięciami, niedopowiedzeniami zachowaniami, bolesnymi podziałami, które dotykają wspólnotę doświadczoną tragedią smoleńską.
Kościół otwiera swoje ramiona dla wszystkich. Nie dzieli. Nie różnicuje wedle politycznych sympatii i antypatii. Zaprasza na modlitwę pamięci. Wyciąga współczującą dłoń.
Strona 5 z 6
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/288267-abp-glodz-odpowiada-mowiacym-o-sekcie-smolenskiej-to-nie-sekta-to-szeroka-wspolnota-tych-ktorzy-pamietaja?strona=5