Prof. Czachor: Co dalej z badaniami katastrofy smoleńskiej? "Wątek zamachu od początku był lekceważony przez komisje rządowe"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Uwagi końcowe

Mój pogląd na Katastrofę jest z grubsza następujący. Tzw. dowody, iż samolot leciał wysoko, nie mógł stracić końcówki skrzydła na brzozie i następnie ulec zniszczeniu w stopniu, który wszyscy znamy, uważam za naciągane i oparte o błędne przesłanki. Powołanie międzynarodowej komisji może dla technicznych ekspertyz Zespołu Parlamentarnego mieć druzgocące konsekwencje. Nie ma jednak żadnej sprzeczności między taką właśnie moją oceną a podejrzeniami, iż Katastrofa mogła być, mimo wszystko, spowodowana zamachem wykonanym przez profesjonalistów. Wątek zamachu od początku był lekceważony przez komisje rządowe. Z drugiej strony udało się wszystkim wmówić, iż zamach oznacza podłożenie bomby. Jest to myślenie ogromnie naiwne, zwłaszcza jeżeli weźmie się pod uwagę fakt, iż tupolew spędził kilka tygodni w remoncie w Samarze, gdzie można było w nim zamontować dosłownie cokolwiek. Żeby wywołać eksplozję w skrzydle, gdyby taki był scenariusz zamachu, wcale nie trzeba było montować ładunków wybuchowych. Wystarczyło elektrycznie odpalić opary w zbiorniku nr 3. Kumulacyjne ładunki wybuchowe, zamontowane na dźwigarach i tak zniszczyłyby całe skrzydło, powodując eksplozję zbiornika z paliwem, a nie odcięły go wzdłuż jednej linii.

Przypomnijmy w tym kontekście zeznanie chor. R. Musia, złożone 23.06.2010: „Na miejsce katastrofy udaliśmy się po około 1 godzinie od jej zaistnienia. Kiedy przybyliśmy na miejsce, to pracowały tam już służby ratownicze. Ja widziałem dużo nagich ciał. Leżały one pomiędzy częściami samolotu. Jedno ciało ludzkie było całe. Pozostałe, to były części ludzkich ciał, ręce, nogi. Kiedy my tam byliśmy to nikt się nimi nie interesował, tzn. nie przykrywał ich, nie zbierał. Byliśmy tam około 15 minut. W trakcie pobytu tam zauważyłem, że do poszczególnych stanowisk, utworzonych przez służby, znoszono części samolotu. Tych stanowisk było tam już wtedy kilka. Stanowiska te wyglądały w ten sposób, że był to stolik, na nim dokumentacja, laptop itp.” Skąd się wzięli, godzinę po katastrofie, ludzie z laptopami i dokumentacją, którym znoszono jakieś części samolotu, podczas gdy wokół walały się ciała ofiar, które nikogo nie interesowały? Czy jest to obraz zabezpieczania miejsca katastrofy, już w godzinę po rozbiciu się samolotu? Mi to bardziej przypomina obraz czyszczenia terenu z tego, czego tam nie powinno się znaleźć. Oczywiście, nie mam na to żadnego dowodu i pewnie nigdy go nie znajdę.

Marek Czachor, 14.11.2015

1) M. Lasek, M. Con, Analiza numerycznego materiału brzozy w kontekście katastrofy lotu PLF 101 z dnia 10.04.2010, materiały konferencyjne, Mechanika w Lotnictwie, tom 2, str. 125-148, Warszawa, 2014.

2) Manual for LS-DYNA Wood Material Model 143, raport FHWA-HRT-04-097 (August 2007).

3) Evaluation of LS-DYNA Wood Material Model 143, raport FHWA-HRT-04-096 (August 2005).

4) Raport z pomiarów geodezyjnych prowadzonych w dniu 8 i 9 marca 2014 r. w okolicach podejścia do lądowania na lotnisku wojskowym Smoleńsk-Siewiernyj, http://naszdziennik.pl/uploads/raport-cieszewski-smolensk.pdf

5) M. Czachor, Jak powinien wyglądać pień „brzozy smoleńskiej” na zdjęciach satelitarnych? (a propos artykułu C. Cieszewskiego), http://www.mif.pg.gda.pl/kft/Akron1/Polemika_z_CC.pdf

6) M. Czachor, Post scriptum do moich uwag na temat analizy C. Cieszewskiego, http://www.mif.pg.gda.pl/kft/Akron1/Cieszewski_PS.pdf

[7] M. Czachor, Drzewa na wrakowisku, http://www.mif.pg.gda.pl/kft/Akron1/Drzewa1.pdf

« poprzednia strona
12345

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych