Ale życie takich osób na świeczniku, które wyznają określone wartości, nie jest z pewnością lekkie. Mam tutaj na myśli takie przypadki, jak fala hejtu, jaka posypała się na Ewę Chodakowską za to, że zacytowała na Facebooku w Wielki Piątek słowa św. Jana Pawła II o krzyżu. Pani córka z mężem nie kryją swoich zasad, ale raczej nie piszą, nie mówią o tym wszystkim tak otwarcie, prawda? Gdzie jest złoty środek w takich przypadkach?
Ja na tyle ile mogłam, pokazywałam Boga i Jego miłość moim dzieciom od urodzenia i nauczyłam je, żeby nie oceniały drugiego człowieka poprzez wiarę i poglądy polityczne czy też przez pryzmat opinii innych. I nie robią tego. Bo człowiek jest człowiekiem. W swojej działalności również nie chcą tego dotykać, okazując wszystkim szacunek. Moja córka podkreśliła kiedyś w rozmowie ze mną, że pisze do wszystkich, po prostu do każdego człowieka, bez względu na poglądy czy wiarę. Ale przecież nie kryje tego, że jest katoliczką. Chodzi też o to, żeby przełamać tę naszą polską mentalność, co jest trudne, bo przecież żyjemy w przedziwnych czasach, gdzie panuje wśród nas jakaś ciągła zawiść, zazdrość, potrzeba kopania innych, często bezinteresowna nienawiść zabijająca przyzwoitość, a przecież ważne jest to, żeby okazywać szacunek każdemu bez względu na jego wiarę, poglądy czy pochodzenie. Natomiast wracając do moich dzieci , rzeczywiście są one wyważone i cieszę się z tego, że w tym całym świecie nie pogubiły się i potrafią spojrzeć na drugiego człowieka z szacunkiem, nie umoralniać i niczego nie narzucać. Oni po prostu kochają ludzi. I to jest cenne.
Nawiązując ponownie do postaci Służebnicy Bożej Stanisławy Leszczyńskiej, chciałbym zapytać, czy Pani jakoś odczuwa, że Pani wnuczka, Klara, ma z nieba wyjątkową opiekę?
Każdy z nas ma zapewnioną opiekę z góry, ale to od nas zależy, czy się na nią otworzymy i ją przyjmujemy. Myślę, że każdy kto zwróci się do Pana Boga i otworzy na Jego świętych, na Jego aniołów, dostaje opiekę w takiej samej mierze. Choć niekiedy możemy jej nie rozumieć. Czasami jest tak, że Bóg dociera tam, gdzie wydawałoby się, że nie da się dotrzeć. Jest przecież tak wiele oszałamiających świadectw nawróceń. Tutaj pokrewieństwo nie ma znaczenia, każdy kto jest otwarty na Pana Boga i Jego łaskę może doświadczyć tej opieki. Każdy też może sobie wybrać świętego , z którym może się w sposób szczególny zaprzyjaźnić.
Na koniec chciałbym zapytać o to wsparcie, o którym Pani opowiadała, gdy modlitwą towarzyszy meczom Roberta Lewandowskiego, by strzelał gole…
(Śmiech) Rzeczywiście, były sytuacje, w których po prostu modliłam się w tej intencji. Kiedyś znalazłam sanktuarium we Włoszech, gdzie namalowany na fresku Jezus miał zsunąć się z kolan Maryi, chcąc dołączyć do gry w piłkę z dziećmi przed kościołem, a Maryja podążyła za Nim, by Go zawrócić. To mnie upewniło, że Maryja też ma poczucie humoru, a ja mogę spokojnie zwracać się również z taką prośbą o gole. I jestem przekonana, że Matka Boża towarzyszy nam w każdej chwili, nie tylko tej trudnej, ale także w tej radosnej i potrafi się do nas uśmiechnąć.
W takim razie muszę zapytać, czy trzy bramki pana Roberta w meczu z Rumunią, to Pani zasługa?
(Śmiech) Nie…. To Roberta zasługa, to jego gole. Ja byłam wtedy na uroczystości pięciolecia Onkologicznego Hospicjum Proroka Eliasza w Michałowie za Białymstokiem, a że było to wydarzenie zaplanowane dużo wcześniej, nie mogłam nawet oglądać meczu. Choć jeden z księży przysłał mi sms-a: modlę się o trzy gole dzisiaj. Odpisałam mu później, że jego modlitwy są wyjątkowo skuteczne. To pewnie ksiądz Adam wyprosił te bramki (śmiech).
Rozmawiał Adam Kacprzak
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Ale życie takich osób na świeczniku, które wyznają określone wartości, nie jest z pewnością lekkie. Mam tutaj na myśli takie przypadki, jak fala hejtu, jaka posypała się na Ewę Chodakowską za to, że zacytowała na Facebooku w Wielki Piątek słowa św. Jana Pawła II o krzyżu. Pani córka z mężem nie kryją swoich zasad, ale raczej nie piszą, nie mówią o tym wszystkim tak otwarcie, prawda? Gdzie jest złoty środek w takich przypadkach?
Ja na tyle ile mogłam, pokazywałam Boga i Jego miłość moim dzieciom od urodzenia i nauczyłam je, żeby nie oceniały drugiego człowieka poprzez wiarę i poglądy polityczne czy też przez pryzmat opinii innych. I nie robią tego. Bo człowiek jest człowiekiem. W swojej działalności również nie chcą tego dotykać, okazując wszystkim szacunek. Moja córka podkreśliła kiedyś w rozmowie ze mną, że pisze do wszystkich, po prostu do każdego człowieka, bez względu na poglądy czy wiarę. Ale przecież nie kryje tego, że jest katoliczką. Chodzi też o to, żeby przełamać tę naszą polską mentalność, co jest trudne, bo przecież żyjemy w przedziwnych czasach, gdzie panuje wśród nas jakaś ciągła zawiść, zazdrość, potrzeba kopania innych, często bezinteresowna nienawiść zabijająca przyzwoitość, a przecież ważne jest to, żeby okazywać szacunek każdemu bez względu na jego wiarę, poglądy czy pochodzenie. Natomiast wracając do moich dzieci , rzeczywiście są one wyważone i cieszę się z tego, że w tym całym świecie nie pogubiły się i potrafią spojrzeć na drugiego człowieka z szacunkiem, nie umoralniać i niczego nie narzucać. Oni po prostu kochają ludzi. I to jest cenne.
Nawiązując ponownie do postaci Służebnicy Bożej Stanisławy Leszczyńskiej, chciałbym zapytać, czy Pani jakoś odczuwa, że Pani wnuczka, Klara, ma z nieba wyjątkową opiekę?
Każdy z nas ma zapewnioną opiekę z góry, ale to od nas zależy, czy się na nią otworzymy i ją przyjmujemy. Myślę, że każdy kto zwróci się do Pana Boga i otworzy na Jego świętych, na Jego aniołów, dostaje opiekę w takiej samej mierze. Choć niekiedy możemy jej nie rozumieć. Czasami jest tak, że Bóg dociera tam, gdzie wydawałoby się, że nie da się dotrzeć. Jest przecież tak wiele oszałamiających świadectw nawróceń. Tutaj pokrewieństwo nie ma znaczenia, każdy kto jest otwarty na Pana Boga i Jego łaskę może doświadczyć tej opieki. Każdy też może sobie wybrać świętego , z którym może się w sposób szczególny zaprzyjaźnić.
Na koniec chciałbym zapytać o to wsparcie, o którym Pani opowiadała, gdy modlitwą towarzyszy meczom Roberta Lewandowskiego, by strzelał gole…
(Śmiech) Rzeczywiście, były sytuacje, w których po prostu modliłam się w tej intencji. Kiedyś znalazłam sanktuarium we Włoszech, gdzie namalowany na fresku Jezus miał zsunąć się z kolan Maryi, chcąc dołączyć do gry w piłkę z dziećmi przed kościołem, a Maryja podążyła za Nim, by Go zawrócić. To mnie upewniło, że Maryja też ma poczucie humoru, a ja mogę spokojnie zwracać się również z taką prośbą o gole. I jestem przekonana, że Matka Boża towarzyszy nam w każdej chwili, nie tylko tej trudnej, ale także w tej radosnej i potrafi się do nas uśmiechnąć.
W takim razie muszę zapytać, czy trzy bramki pana Roberta w meczu z Rumunią, to Pani zasługa?
(Śmiech) Nie…. To Roberta zasługa, to jego gole. Ja byłam wtedy na uroczystości pięciolecia Onkologicznego Hospicjum Proroka Eliasza w Michałowie za Białymstokiem, a że było to wydarzenie zaplanowane dużo wcześniej, nie mogłam nawet oglądać meczu. Choć jeden z księży przysłał mi sms-a: modlę się o trzy gole dzisiaj. Odpisałam mu później, że jego modlitwy są wyjątkowo skuteczne. To pewnie ksiądz Adam wyprosił te bramki (śmiech).
Rozmawiał Adam Kacprzak
Strona 3 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/345224-nasz-wywiad-maria-stachurska-mama-anny-lewandowskiej-filmem-o-leszczynskiej-chce-opowiedziec-o-rodzacym-sie-zyciu-na-najwiekszym-cmentarzysku-swiata?strona=3