Teza o blokowaniu potężnych interesów przez Lecha Kaczyńskiego spotyka się z uwagą, że w kwietniu 2010 r. do wyborów prezydenckich było tylko pół roku. Czyli, że lepiej było postawić na rozgrywkę wyborczą.
Nie można zapominać, że w Smoleńsku wyeliminowano naprawdę potężną część elity politycznej. I że zgodnie z listą z 1 kwietnia w samolocie miał się też znajdować Jarosław Kaczyński. A właśnie około 1 kwietnia Desinow miał nawiązać kontakt ze stacjonującą w Połtawie grupą operacyjną Dmytra Stelanowego.
Zdumiewa fakt, że mając przecież wiedzę o rzeczywistości rosyjskiej, rząd Donalda Tuska podjął niebezpieczną grę z Kremlem.
Premier Tusk miał wówczas bardzo dobre relacje z Putinem. Nie wiem, jakie było tło tej przyjaźni. Może jakieś znaczenie miało to, że kiedy Dmitrij Miedwiediew został prezydentem, cały Zachód liczył na jakąś odwilż w stosunkach z Rosją. Na tym tle trudno było realnie myśleć o przyczynach tragedii smoleńskiej, gdy już do niej doszło. W kolejnych latach relacja Tuska do Putina jednak się zmieniała. Od kiedy Tusk pełni funkcję w Europie, z jego ust od czasu do czasu słychać krytykę Rosji.
Zna pan Niemcy, zna Rosję. W Polsce bardzo wiele osób obawia się wzajemnego ciążenia ku sobie tych dwóch mocarstw. Ciążenia, któremu na drodze stoi Polska. I nawet jeśli możemy być formalnie niepodlegli, to nasze państwo ma być zawsze słabe, podporządkowane, w wielu obszarach po prostu skolonizowane.
Współpraca Rosji i Niemiec jest rzeczywiście momentami kontrowersyjna. Postawa wychylenia w kierunku Rosji jest popularna zwłaszcza w szeregach SPD. CDU i CSU są raczej przeciwnikami Putina. Kanclerz Angela Merkel jest na pewno bardziej zdystansowana wobec niego niż jej poprzednicy. Moim zdaniem prawdziwe niebezpieczeństwo wiąże się z rosyjskimi próbami wywierania wpływu na zachodnie społeczeństwa poprzez wspieranie prawicowych populistów. Mam tu na myśli francuski Front Narodowy, niemiecką AfD, ale także Miloša Zemana w Czechach i Wiktora Orbána na Węgrzech. To jest zagrożenie, którego w Polsce się nie docenia.
Może dlatego, że europejskie status quo nie ukrywa niechęci wobec obecnego polskiego rządu. Trudno w takiej sytuacji oklaskiwać liberałów i lewicę.
I to jest coś, czego nie pochwalam. Zawsze protestuję, gdy ktoś porównuje sytuację w Polsce do sytuacji na Węgrzech. Uważam, że to jest coś zupełnie innego.
Rozmawiali Jacek i Michał Karnowscy
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Teza o blokowaniu potężnych interesów przez Lecha Kaczyńskiego spotyka się z uwagą, że w kwietniu 2010 r. do wyborów prezydenckich było tylko pół roku. Czyli, że lepiej było postawić na rozgrywkę wyborczą.
Nie można zapominać, że w Smoleńsku wyeliminowano naprawdę potężną część elity politycznej. I że zgodnie z listą z 1 kwietnia w samolocie miał się też znajdować Jarosław Kaczyński. A właśnie około 1 kwietnia Desinow miał nawiązać kontakt ze stacjonującą w Połtawie grupą operacyjną Dmytra Stelanowego.
Zdumiewa fakt, że mając przecież wiedzę o rzeczywistości rosyjskiej, rząd Donalda Tuska podjął niebezpieczną grę z Kremlem.
Premier Tusk miał wówczas bardzo dobre relacje z Putinem. Nie wiem, jakie było tło tej przyjaźni. Może jakieś znaczenie miało to, że kiedy Dmitrij Miedwiediew został prezydentem, cały Zachód liczył na jakąś odwilż w stosunkach z Rosją. Na tym tle trudno było realnie myśleć o przyczynach tragedii smoleńskiej, gdy już do niej doszło. W kolejnych latach relacja Tuska do Putina jednak się zmieniała. Od kiedy Tusk pełni funkcję w Europie, z jego ust od czasu do czasu słychać krytykę Rosji.
Zna pan Niemcy, zna Rosję. W Polsce bardzo wiele osób obawia się wzajemnego ciążenia ku sobie tych dwóch mocarstw. Ciążenia, któremu na drodze stoi Polska. I nawet jeśli możemy być formalnie niepodlegli, to nasze państwo ma być zawsze słabe, podporządkowane, w wielu obszarach po prostu skolonizowane.
Współpraca Rosji i Niemiec jest rzeczywiście momentami kontrowersyjna. Postawa wychylenia w kierunku Rosji jest popularna zwłaszcza w szeregach SPD. CDU i CSU są raczej przeciwnikami Putina. Kanclerz Angela Merkel jest na pewno bardziej zdystansowana wobec niego niż jej poprzednicy. Moim zdaniem prawdziwe niebezpieczeństwo wiąże się z rosyjskimi próbami wywierania wpływu na zachodnie społeczeństwa poprzez wspieranie prawicowych populistów. Mam tu na myśli francuski Front Narodowy, niemiecką AfD, ale także Miloša Zemana w Czechach i Wiktora Orbána na Węgrzech. To jest zagrożenie, którego w Polsce się nie docenia.
Może dlatego, że europejskie status quo nie ukrywa niechęci wobec obecnego polskiego rządu. Trudno w takiej sytuacji oklaskiwać liberałów i lewicę.
I to jest coś, czego nie pochwalam. Zawsze protestuję, gdy ktoś porównuje sytuację w Polsce do sytuacji na Węgrzech. Uważam, że to jest coś zupełnie innego.
Rozmawiali Jacek i Michał Karnowscy
Strona 4 z 4
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/360183-kreml-mogl-to-zrobic-przypominam-nasz-wywiad-ze-sp-jurgenem-rothem-niemieckim-dziennikarzem-sledczym?strona=4