Czy nosiło ono na sobie te same uszkodzenia, które widział Pan w Moskwie?
Trudno powiedzieć, nie było ono już w takim stanie, co 6 lat temu, żeby można było to bez problemu stwierdzić. Poza tym w Moskwie nie widziałem przecież żadnych prześwietleń. Dopiero teraz zobaczyłem obraz na tomografie komputerowym i mogłem stwierdzić, że były liczne złamania, uszkodzenia czaszki, itd. To było widać na tych zdjęciach komputerowych. Tak jak wspomniałem, choć teraz ciało było nawet w dobrym stanie, to nie mogłem z pewnością powiedzieć, że to on.
Przepraszam, że o to pytam, ale przy ciele lub w nim były jakiś śmieci?
W trumnie ich nie było, a czy w ciele, tego nie wiem. Przy okazaniu ciała popatrzyłem na nie, lecz przy jego badaniu i otwieraniu już nie uczestniczyłem. Doszedłem do wniosku, że nie muszę. I tak byłem już 12 godzin na nogach, a eksperci pracowali bez przerwy od 3.00-4.00 godz., gdy byliśmy na cmentarzu do godz. 22.00.
To był dla Pana z pewnością ogromny wysiłek psychiczny. Miał Pan pomoc psychologa?
Nie, ale miałem wsparcie tych wszystkich ludzi, którzy brali udział w ekshumacji. Bardzo dbała o mnie pani doktor, która przeprowadziła ze mną krótki wywiad na temat tego, co mi dolega, czy wziąłem lekarstwa itd. Zadbała również o to, żebym miał jakiś napój, nie był osłabiony, powtarzała, że „ma na mnie oko”. Po to domagałem się tej ekshumacji i czekałem na nią, by mieć pewność, że faktycznie pochowałem brata. Chcę odejść z tego świata spokojny i mieć pewność, że w tym grobie, do którego przychodzę, modlę się, składam kwiaty, zapalam znicze, leży Stefan, a nie ktoś inny. Tej pewności po przeczytaniu protokołu sekcyjnego z Moskwy absolutnie nie miałem. Determinacja osób biorących udział w ekshumacjach jest jednak tak duża, że pozostałe rodziny nie muszą się o nic martwić. Nie jest to dla nikogo łatwe, ale da się to przejść. Teraz spokojnie trzeba czekać tylko na to, co powiedzą.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Czy nosiło ono na sobie te same uszkodzenia, które widział Pan w Moskwie?
Trudno powiedzieć, nie było ono już w takim stanie, co 6 lat temu, żeby można było to bez problemu stwierdzić. Poza tym w Moskwie nie widziałem przecież żadnych prześwietleń. Dopiero teraz zobaczyłem obraz na tomografie komputerowym i mogłem stwierdzić, że były liczne złamania, uszkodzenia czaszki, itd. To było widać na tych zdjęciach komputerowych. Tak jak wspomniałem, choć teraz ciało było nawet w dobrym stanie, to nie mogłem z pewnością powiedzieć, że to on.
Przepraszam, że o to pytam, ale przy ciele lub w nim były jakiś śmieci?
W trumnie ich nie było, a czy w ciele, tego nie wiem. Przy okazaniu ciała popatrzyłem na nie, lecz przy jego badaniu i otwieraniu już nie uczestniczyłem. Doszedłem do wniosku, że nie muszę. I tak byłem już 12 godzin na nogach, a eksperci pracowali bez przerwy od 3.00-4.00 godz., gdy byliśmy na cmentarzu do godz. 22.00.
To był dla Pana z pewnością ogromny wysiłek psychiczny. Miał Pan pomoc psychologa?
Nie, ale miałem wsparcie tych wszystkich ludzi, którzy brali udział w ekshumacji. Bardzo dbała o mnie pani doktor, która przeprowadziła ze mną krótki wywiad na temat tego, co mi dolega, czy wziąłem lekarstwa itd. Zadbała również o to, żebym miał jakiś napój, nie był osłabiony, powtarzała, że „ma na mnie oko”. Po to domagałem się tej ekshumacji i czekałem na nią, by mieć pewność, że faktycznie pochowałem brata. Chcę odejść z tego świata spokojny i mieć pewność, że w tym grobie, do którego przychodzę, modlę się, składam kwiaty, zapalam znicze, leży Stefan, a nie ktoś inny. Tej pewności po przeczytaniu protokołu sekcyjnego z Moskwy absolutnie nie miałem. Determinacja osób biorących udział w ekshumacjach jest jednak tak duża, że pozostałe rodziny nie muszą się o nic martwić. Nie jest to dla nikogo łatwe, ale da się to przejść. Teraz spokojnie trzeba czekać tylko na to, co powiedzą.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 2 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/316570-nasz-wywiad-andrzej-melak-po-ekshumacji-brata-nie-moglem-stwierdzic-na-sto-procent-ze-to-jest-stefan?strona=2