Pokłady niezrozumienia
Aby odpowiedzieć na tytułowe pytanie musimy się cofnąć do okresu zaborów, bo na ich tle antagonizmy jawią się same. Tu można wyróżnić kilka płaszczyzn:
1.szlachecką
Rycerskim obyczajem to właśnie na szlachcie spoczywał obowiązek obrony ojczyzny. Najliczniejsza była kresowa. W okresie jej stabilizacji bywało różnie, ale choć z czasem zamieniała miecz na pług, to na ogół poczuwała się do obowiązku. Katarzyna II wiedziała, że pokonanie Polski ściśle wiąże się z eliminacją polskiej szlachty. Przechodziła ona sześć lub siedem weryfikacji. Konfiskaty majątków, jako kara za wystąpienia zbrojne, pożyczki, i zsyłki na Sybir były elementem tego samego procesu. Deklasację dziś można porównać z bezdomnością, a ta wiązała się ściśle z procesem deklasacji całej polskiej kultury. I nie ma się co łudzić, gdyby Powstań nie było, znalazł by się inny pretekst. Nikt dotychczas nie policzył pełnych strat w tym zakresie.
Pod zaborem pruskim szlachta, tak samo jak dziś polskie społeczeństwo, została wzięta na lep tanich pożyczek i z czasem straciła swoje znaczenie. Jej rolę przejęli chłopi i mieszczanie tworząc ruch spółdzielczy pod hasłem „swój do swojego po swoje”. Ten ruch jest powodem do polskiej dumy. Jego minusem było mimowolne wejście w zachodni system rywalizacji rynkowej i niemieckiego szkolnictwa. I właśnie one spowodowały, że dwie części Polski straciły ze sobą łączność kulturową.
W zaborze austriackim Austriacy byli mniejszością, dopuścili Polaków do urzędów i wyższych uczelni. Szlachta zachowała swoje przywileje, ale nie miała swobody rozwoju. Dzięki antypruskiej, a potem antyrosyjskiej polityce schronienie znajdywali tu Powstańcy z Królestwa i Wielkopolski; mogły też rozwijać się organizacje paramilitarne, a więc namiastka przyszłej polskiej armii. I to było bardzo cenne. Sejm II RP formalnie zlikwidował tytuły szlacheckie, ale tradycja i honor pozostały. Polska międzywojenna zjednoczyła trzy początkowo niepasujące do siebie światy i stworzyła jedno wspólne państwo, ale podziałów pozaborowych przezwyciężyć nie zdołała.
PRL była przedłużeniem zaboru rosyjskiego. Najpierw zamieniła elity na proletariackie, a potem wspólnie głęboko zakopali II RP a ze szlachty zrobili kastę pijaków, nierobów i krwiopijców. Przedstawiciele starych elit wyginęli w II wojnie, a ci którzy zdołali się uratować, zostali zneutralizowani i wyśmiani. Katarzyna II i Stalin tryumfowali. I to był pierwsze powojenne uderzenie bolszewizmu. Pozostał gorzki żal i beznadzieja. W 1989 r., przyszła tzw. III RP. Ta zamiast lizać rany i odbudowywać wszystko, co polskie, by mogło pójść po swoje, zaczęła wyprzedaż polskiego majątku, tak, jak by się bała, że może on z powrotem wpaść w ręce „kułaka”. Przedstawiciele polskiej myśli, obrońcy polskiego interesu i polskiej kultury po raz drugi poczuli oddech bolszewii.
Dziś proletariuszy już nie ma, nie ma też polskiej szlachty, ale bolszewia nadal ma się nieźle i nie popuszcza. Nadal, jak głowy hydry odradza się i ujawnia w najmniej oczekiwanych okolicznościach, poprzez zaniechanie, niechlujstwo i odwołania do stereotypów wpojonych nam w PRL i tzw. III RP. Nadal dzieło polskiej szlachty i polskiej kultury jest rozumiane na wzór radzicki.
2.podziałów pozaborowych
W zaborze rosyjskim car był konstytucją i prawem. Królestwo Polskie ustanowione na Kongresie Wiedeńskim musiało zaakceptować dwa warunki: każdy car jest królem Polski i Polacy tego zmienić nie mogą. I te dwa warunki wystarczyły by panować nad Kongresówką. W zaborze pruskim byłoby podobnie, gdyby nie Napoleon. Nawet po jego klęsce konstytucję w Niemczech musiano zatwierdzić. Mimo to, różnica była niewielka bo Niemcy za mocą uchwalonego przez siebie prawa robili to samo, co Rosjanie za pomocą woli cara.
Zdawało się, że odzyskana wolności w 1918 r. przyczyni się do zrozumienia tych różnic. W 1956 r., gdy zapanowały uwarunkowania rosyjskie, Poznaniacy zrobili dokładnie to samo, co wcześniej Polacy pod zaborem rosyjskim. I nic. Żadnej refleksji. Podział pozaborowy, jak Lenin, nadal jest żywy i czekaj na swoje polityczne wykorzystanie, przez obcych. Nie inaczej jest z byłą Galicją. Gdy w austriackich wyborach prezydenckich z 2016 r. szansę wygrania miał prawicowy Norbert Hofer, to najwięcej głosów za przyjęciem Austrii do Grupy Wyszehradzkiej rozlegało się z Małopolski. Mało kto zdawał sobie sprawę, ze Austria jest i zawsze, w takim układzie, będzie koniem trojańskim.
CZYTAJ NA NASTĘPNEJ STRONIE ====>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Pokłady niezrozumienia
Aby odpowiedzieć na tytułowe pytanie musimy się cofnąć do okresu zaborów, bo na ich tle antagonizmy jawią się same. Tu można wyróżnić kilka płaszczyzn:
1.szlachecką
Rycerskim obyczajem to właśnie na szlachcie spoczywał obowiązek obrony ojczyzny. Najliczniejsza była kresowa. W okresie jej stabilizacji bywało różnie, ale choć z czasem zamieniała miecz na pług, to na ogół poczuwała się do obowiązku. Katarzyna II wiedziała, że pokonanie Polski ściśle wiąże się z eliminacją polskiej szlachty. Przechodziła ona sześć lub siedem weryfikacji. Konfiskaty majątków, jako kara za wystąpienia zbrojne, pożyczki, i zsyłki na Sybir były elementem tego samego procesu. Deklasację dziś można porównać z bezdomnością, a ta wiązała się ściśle z procesem deklasacji całej polskiej kultury. I nie ma się co łudzić, gdyby Powstań nie było, znalazł by się inny pretekst. Nikt dotychczas nie policzył pełnych strat w tym zakresie.
Pod zaborem pruskim szlachta, tak samo jak dziś polskie społeczeństwo, została wzięta na lep tanich pożyczek i z czasem straciła swoje znaczenie. Jej rolę przejęli chłopi i mieszczanie tworząc ruch spółdzielczy pod hasłem „swój do swojego po swoje”. Ten ruch jest powodem do polskiej dumy. Jego minusem było mimowolne wejście w zachodni system rywalizacji rynkowej i niemieckiego szkolnictwa. I właśnie one spowodowały, że dwie części Polski straciły ze sobą łączność kulturową.
W zaborze austriackim Austriacy byli mniejszością, dopuścili Polaków do urzędów i wyższych uczelni. Szlachta zachowała swoje przywileje, ale nie miała swobody rozwoju. Dzięki antypruskiej, a potem antyrosyjskiej polityce schronienie znajdywali tu Powstańcy z Królestwa i Wielkopolski; mogły też rozwijać się organizacje paramilitarne, a więc namiastka przyszłej polskiej armii. I to było bardzo cenne. Sejm II RP formalnie zlikwidował tytuły szlacheckie, ale tradycja i honor pozostały. Polska międzywojenna zjednoczyła trzy początkowo niepasujące do siebie światy i stworzyła jedno wspólne państwo, ale podziałów pozaborowych przezwyciężyć nie zdołała.
PRL była przedłużeniem zaboru rosyjskiego. Najpierw zamieniła elity na proletariackie, a potem wspólnie głęboko zakopali II RP a ze szlachty zrobili kastę pijaków, nierobów i krwiopijców. Przedstawiciele starych elit wyginęli w II wojnie, a ci którzy zdołali się uratować, zostali zneutralizowani i wyśmiani. Katarzyna II i Stalin tryumfowali. I to był pierwsze powojenne uderzenie bolszewizmu. Pozostał gorzki żal i beznadzieja. W 1989 r., przyszła tzw. III RP. Ta zamiast lizać rany i odbudowywać wszystko, co polskie, by mogło pójść po swoje, zaczęła wyprzedaż polskiego majątku, tak, jak by się bała, że może on z powrotem wpaść w ręce „kułaka”. Przedstawiciele polskiej myśli, obrońcy polskiego interesu i polskiej kultury po raz drugi poczuli oddech bolszewii.
Dziś proletariuszy już nie ma, nie ma też polskiej szlachty, ale bolszewia nadal ma się nieźle i nie popuszcza. Nadal, jak głowy hydry odradza się i ujawnia w najmniej oczekiwanych okolicznościach, poprzez zaniechanie, niechlujstwo i odwołania do stereotypów wpojonych nam w PRL i tzw. III RP. Nadal dzieło polskiej szlachty i polskiej kultury jest rozumiane na wzór radzicki.
2.podziałów pozaborowych
W zaborze rosyjskim car był konstytucją i prawem. Królestwo Polskie ustanowione na Kongresie Wiedeńskim musiało zaakceptować dwa warunki: każdy car jest królem Polski i Polacy tego zmienić nie mogą. I te dwa warunki wystarczyły by panować nad Kongresówką. W zaborze pruskim byłoby podobnie, gdyby nie Napoleon. Nawet po jego klęsce konstytucję w Niemczech musiano zatwierdzić. Mimo to, różnica była niewielka bo Niemcy za mocą uchwalonego przez siebie prawa robili to samo, co Rosjanie za pomocą woli cara.
Zdawało się, że odzyskana wolności w 1918 r. przyczyni się do zrozumienia tych różnic. W 1956 r., gdy zapanowały uwarunkowania rosyjskie, Poznaniacy zrobili dokładnie to samo, co wcześniej Polacy pod zaborem rosyjskim. I nic. Żadnej refleksji. Podział pozaborowy, jak Lenin, nadal jest żywy i czekaj na swoje polityczne wykorzystanie, przez obcych. Nie inaczej jest z byłą Galicją. Gdy w austriackich wyborach prezydenckich z 2016 r. szansę wygrania miał prawicowy Norbert Hofer, to najwięcej głosów za przyjęciem Austrii do Grupy Wyszehradzkiej rozlegało się z Małopolski. Mało kto zdawał sobie sprawę, ze Austria jest i zawsze, w takim układzie, będzie koniem trojańskim.
CZYTAJ NA NASTĘPNEJ STRONIE ====>
Strona 2 z 5
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/332956-dlaczego-polak-polaka-nie-rozumie?strona=2