Decyzja o wydaniu nieruchomości w ręce Waltzów powinna być unieważniona ze wszystkimi tego konsekwencjami. Rodzina pana Waltza zbyła tę kamienicę w ekspresowym tempie na rzecz osób trzecich. Trzeba więc będzie się zastanowić, czy pieniądze, które trafiły w ręce rodziny pana Waltza, nie powinny zostać zwrócone. Dlatego odczytuję oświadczenie pana Waltza jako reakcję, uderzenie wyprzedzające, dzięki którym uniknie ewentualnego rozliczenia się finansowego z przejęcia i szybkiego zbycia kamienicy przy Noakowskiego 16.
– mówi w wywiadzie dla portalu wPolityce.pl Jacek Sasin, poseł Prawa i Sprawiedliwości oraz b. kandydat na urząd prezydenta stolicy.
wPolityce.pl: Mąż Hanny Gronkiewicz-Waltz opublikował dziś oświadczenie, w którym stwierdza, że kamienicę przy Noakowskiego 16 oddał mu św.p. Lech Kaczyński oraz m.in. pan.
Jacek Sasin: Wymienianie mojego nazwiska w kontekście kamienicy, którą w wyniku procesu reprywatyzacyjnego przejął, bardzo mnie dziwi. W czasach, gdy prezydentem stolicy był Lech Kaczyński pracowałem wprawdzie w warszawskim samorządzie, piastując urząd wiceburmistrza Śródmieścia odpowiedzialnego za politykę lokalową, ale kwestie reprywatyzacyjne były realizowane przez Biuro Gospodarki Nieruchomościami. Jak rozumiem jest to panu Waltzowi potrzebne, by mówić takie rzeczy w kontekście mojej dzisiejszej roli, jako polityka PiS i b. kandydata na prezydenta Warszawy. Decyzja o przekazaniu tej kamienicy panu Waltzowi i innym członkom jego rodziny została wykonana w czasach prezydentury Lecha Kaczyńskiego, natomiast decyzje, które były podstawą owego przekazania, były podejmowane w latach wcześniejszych, przed prezydenturą Lecha Kaczyńskiego. To nie ma jednak większego znaczenia. W momencie wydawania tych decyzji, urzędnicy mogli nie mieć wiedzy co do tego, że ta kamienica została wyłudzona od prawowitych właścicieli i że miało to miejsce tuż po wojnie. Człowiek, który tego dokonał był oszustem i działał na podstawie sfałszowanych dokumentów. Następnie odsprzedał on tę kamienice wujowi pana Waltza, a potem w ramach dziedziczenia, kamienica przy Noakowskiego trafiła w ręce pana Waltza i innych członków rodziny. Nie odnotowano wyroku sądu z lat 40. i nie odnotowano tego w księgach wieczystych.
Hanna Gronkiewicz-Waltz dowiedziała się o szczegółach związanych z tą sporawą już kilka lat temu.
Tak, wiedzę o tym Hanna Gronkiewicz Waltz zdobyła kilka lat temu i to od swojego partyjnego kolegi Sławomira Nowaka, który opisując sąsiednią nieruchomość opisał również proceder dotyczący kamienicy przy Noakowskiego 16. Od tamtej pory rodzina Waltzów wiedziała, że weszła w posiadanie ukradzionego mienia i nic z tą sprawą nie zostało zrobione. Uznano, że wprawdzie ukradziono, ale „my to odziedziczyliśmy i sprzedaliśmy, więc wszystko jest w porządku”. To główny zarzut do Hanny Gronkiewicz Waltz i jej rodziny, że nic z tą wiedzą nie zrobili. Nawet bowiem w przypadku wydania decyzji, gdy wychodzą na jaw inne informacje, które powodują, że poprzednia decyzja jest bezprawna, to podlega ona wzruszeniu. Decyzja o wydaniu nieruchomości w ręce Waltzów powinna być unieważniona ze wszystkimi tego konsekwencjami. Rodzina pana Waltza zbyła tę kamienicę w ekspresowym tempie na rzecz osób trzecich. Trzeba więc będzie się zastanowić, czy pieniądze, które trafiły w ręce rodziny pana Waltza, nie powinny zostać zwrócone.
Czytaj na kolejnej stronie…
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Decyzja o wydaniu nieruchomości w ręce Waltzów powinna być unieważniona ze wszystkimi tego konsekwencjami. Rodzina pana Waltza zbyła tę kamienicę w ekspresowym tempie na rzecz osób trzecich. Trzeba więc będzie się zastanowić, czy pieniądze, które trafiły w ręce rodziny pana Waltza, nie powinny zostać zwrócone. Dlatego odczytuję oświadczenie pana Waltza jako reakcję, uderzenie wyprzedzające, dzięki którym uniknie ewentualnego rozliczenia się finansowego z przejęcia i szybkiego zbycia kamienicy przy Noakowskiego 16.
– mówi w wywiadzie dla portalu wPolityce.pl Jacek Sasin, poseł Prawa i Sprawiedliwości oraz b. kandydat na urząd prezydenta stolicy.
wPolityce.pl: Mąż Hanny Gronkiewicz-Waltz opublikował dziś oświadczenie, w którym stwierdza, że kamienicę przy Noakowskiego 16 oddał mu św.p. Lech Kaczyński oraz m.in. pan.
Jacek Sasin: Wymienianie mojego nazwiska w kontekście kamienicy, którą w wyniku procesu reprywatyzacyjnego przejął, bardzo mnie dziwi. W czasach, gdy prezydentem stolicy był Lech Kaczyński pracowałem wprawdzie w warszawskim samorządzie, piastując urząd wiceburmistrza Śródmieścia odpowiedzialnego za politykę lokalową, ale kwestie reprywatyzacyjne były realizowane przez Biuro Gospodarki Nieruchomościami. Jak rozumiem jest to panu Waltzowi potrzebne, by mówić takie rzeczy w kontekście mojej dzisiejszej roli, jako polityka PiS i b. kandydata na prezydenta Warszawy. Decyzja o przekazaniu tej kamienicy panu Waltzowi i innym członkom jego rodziny została wykonana w czasach prezydentury Lecha Kaczyńskiego, natomiast decyzje, które były podstawą owego przekazania, były podejmowane w latach wcześniejszych, przed prezydenturą Lecha Kaczyńskiego. To nie ma jednak większego znaczenia. W momencie wydawania tych decyzji, urzędnicy mogli nie mieć wiedzy co do tego, że ta kamienica została wyłudzona od prawowitych właścicieli i że miało to miejsce tuż po wojnie. Człowiek, który tego dokonał był oszustem i działał na podstawie sfałszowanych dokumentów. Następnie odsprzedał on tę kamienice wujowi pana Waltza, a potem w ramach dziedziczenia, kamienica przy Noakowskiego trafiła w ręce pana Waltza i innych członków rodziny. Nie odnotowano wyroku sądu z lat 40. i nie odnotowano tego w księgach wieczystych.
Hanna Gronkiewicz-Waltz dowiedziała się o szczegółach związanych z tą sporawą już kilka lat temu.
Tak, wiedzę o tym Hanna Gronkiewicz Waltz zdobyła kilka lat temu i to od swojego partyjnego kolegi Sławomira Nowaka, który opisując sąsiednią nieruchomość opisał również proceder dotyczący kamienicy przy Noakowskiego 16. Od tamtej pory rodzina Waltzów wiedziała, że weszła w posiadanie ukradzionego mienia i nic z tą sprawą nie zostało zrobione. Uznano, że wprawdzie ukradziono, ale „my to odziedziczyliśmy i sprzedaliśmy, więc wszystko jest w porządku”. To główny zarzut do Hanny Gronkiewicz Waltz i jej rodziny, że nic z tą wiedzą nie zrobili. Nawet bowiem w przypadku wydania decyzji, gdy wychodzą na jaw inne informacje, które powodują, że poprzednia decyzja jest bezprawna, to podlega ona wzruszeniu. Decyzja o wydaniu nieruchomości w ręce Waltzów powinna być unieważniona ze wszystkimi tego konsekwencjami. Rodzina pana Waltza zbyła tę kamienicę w ekspresowym tempie na rzecz osób trzecich. Trzeba więc będzie się zastanowić, czy pieniądze, które trafiły w ręce rodziny pana Waltza, nie powinny zostać zwrócone.
Czytaj na kolejnej stronie…
Strona 1 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/313008-jacek-sasin-maz-hanny-gronkiewiczwaltz-boi-sie-ze-byc-moze-bedzie-musial-oddac-pieniadze-za-sprzedana-kamienice-ktora-wczesniej-ukradziono