Środowiska konserwatywne biją na alarm, że rząd Prawa i Sprawiedliwości płynie w głównym nurcie i aktywnie włącza się w promocję środowisk LGBT. Burzę wywołała informacja na temat przyjętych przez EPSCO w czerwcu 2016 konkluzji ws. równouprawnienia osób LGBT. Kampania Przeciw Homofobii uznała przyjęcie dokumentu przez 28 państw UE za sukces, a konserwatyści z rozczarowaniem mówią o postawie rządu. Jak jest naprawdę? Analiza dokumentów pokazuje jasno, że rząd PiS – dzięki zapisom wprowadzonym przez ministra Wojciech Kaczmarczyka – ochronił suwerenność Polski. Zastrzegł też „poszanowanie kompetencji, tożsamości narodowej i tradycji konstytucyjnych państw członkowskich”. Co zyskaliśmy? Co mogliśmy stracić? Czy mogliśmy zachować się inaczej? Jakie byłyby konsekwencje?
Rząd polski potwierdził respektowanie na terenie Rzeczypospolitej swojego prawa i nie wkraczanie z działaniami przez Komisję Europejską na teren kraju bez zgody polskich władz
— mówi portalowi wPolityce.pl minister Wojciech Kaczmarczyk, pełnomocnik rządu ds. społeczeństwa obywatelskiego i równego traktowania. Jak podkreśla, dokument nie ma charakteru nakazowego. Dodatkowo Polska znacząco zmieniła jego zdecydowanie liberalny charakter na taki, który respektuje suwerenność państw narodowych.
„Lista działań Komisji Europejskiej na rzecz poprawy równego traktowania osób LGBTI” budzi wiele kontrowersji. Sam fakt przyjęcia dokumentu jest dla wielu faktem nie do przyjęcia. Marek Jurek pyta na łamach „Gościa Niedzielnego” dlaczego polski rząd nie chce być rzecznikiem opinii chrześcijańskiej w Europie. Czy rzeczywiście jest aż tak źle? Należy pamiętać, że „lista działań” nie była przedmiotem rozmów, negocjacji czy uzgodnień. EPSCO w ogóle się tą sprawą nie zajmowało, ponieważ jest ona wewnętrznym dokumentem Komisji Europejskiej. Europejska Rada Ministrów wyraziła jedynie swoje stanowisko wobec „listy działań” i obudowała je – głównie wskutek presji polskiego ministra Wojciecha Kaczmarczyka – rozmaitymi zastrzeżeniami. Co najważniejsze, Gdyby EPSCO się w tej sprawie nie wypowiedziało, lista działań i tak by istniała, a Komisja Europejska i tak realizowałaby swoje działania w tej kwestii. Gdyby nie stanowisko polskiego rządu, byłyby one znacznie bardziej inwazyjne. Minister Kaczmarczyk wprowadził kilkanaście istotnych zapisów, które znacząco zmieniły zasięg dokumentu.
Czy Polska mogła nie zgodzić się na przyjęcie dokumentu? Owszem, ale bierny opór w żadnym razie nie polepszyłby sprawy. Wręcz przeciwnie. Konkluzje negocjowane były już w ubiegłym roku. W chwili, gdy Holandia przejęła przewodniczenie w Radzie Europejskiej, zaproponowała, aby konkluzje podzielić – jedna część dotyczyłaby w ogóle równego traktowania, a druga część w szczególności osób LGBTI.
Prezydencja złożyła swoją propozycję konkluzji, które były zdecydowanie bardziej liberalne. Powoływały się m.in. w afirmujący sposób na wyniki badań Agencji Praw Podstawowych dotyczących sytuacji osób LGBTI – tych badań, co do których od dłuższego czasu zgłaszam zastrzeżenia metodologiczne. W związku z tym podjąłem starania, aby wprowadzić do tego dokumentu takie zapisy, które pozwolą, aby jakiekolwiek działania, w tym także działania Komisji Europejskiej, w całości respektowały prawa narodowe poszczególnych krajów członkowskich, ich kompetencje w zakresie praw człowieka i w zakresie dotyczącym rodziny. I to się rzeczywiście stało. Ostateczny kształt konkluzji należy czytać właśnie w taki sposób
— podkreśla minister Kaczmarczyk w rozmowie z portalem wPolityce.pl
Pierwotny dokument prezydencji był skrajnie liberalny. Pełnomocnik polskiego rządu wprowadził w tej sprawie szereg poprawek.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Środowiska konserwatywne biją na alarm, że rząd Prawa i Sprawiedliwości płynie w głównym nurcie i aktywnie włącza się w promocję środowisk LGBT. Burzę wywołała informacja na temat przyjętych przez EPSCO w czerwcu 2016 konkluzji ws. równouprawnienia osób LGBT. Kampania Przeciw Homofobii uznała przyjęcie dokumentu przez 28 państw UE za sukces, a konserwatyści z rozczarowaniem mówią o postawie rządu. Jak jest naprawdę? Analiza dokumentów pokazuje jasno, że rząd PiS – dzięki zapisom wprowadzonym przez ministra Wojciech Kaczmarczyka – ochronił suwerenność Polski. Zastrzegł też „poszanowanie kompetencji, tożsamości narodowej i tradycji konstytucyjnych państw członkowskich”. Co zyskaliśmy? Co mogliśmy stracić? Czy mogliśmy zachować się inaczej? Jakie byłyby konsekwencje?
Rząd polski potwierdził respektowanie na terenie Rzeczypospolitej swojego prawa i nie wkraczanie z działaniami przez Komisję Europejską na teren kraju bez zgody polskich władz
— mówi portalowi wPolityce.pl minister Wojciech Kaczmarczyk, pełnomocnik rządu ds. społeczeństwa obywatelskiego i równego traktowania. Jak podkreśla, dokument nie ma charakteru nakazowego. Dodatkowo Polska znacząco zmieniła jego zdecydowanie liberalny charakter na taki, który respektuje suwerenność państw narodowych.
„Lista działań Komisji Europejskiej na rzecz poprawy równego traktowania osób LGBTI” budzi wiele kontrowersji. Sam fakt przyjęcia dokumentu jest dla wielu faktem nie do przyjęcia. Marek Jurek pyta na łamach „Gościa Niedzielnego” dlaczego polski rząd nie chce być rzecznikiem opinii chrześcijańskiej w Europie. Czy rzeczywiście jest aż tak źle? Należy pamiętać, że „lista działań” nie była przedmiotem rozmów, negocjacji czy uzgodnień. EPSCO w ogóle się tą sprawą nie zajmowało, ponieważ jest ona wewnętrznym dokumentem Komisji Europejskiej. Europejska Rada Ministrów wyraziła jedynie swoje stanowisko wobec „listy działań” i obudowała je – głównie wskutek presji polskiego ministra Wojciecha Kaczmarczyka – rozmaitymi zastrzeżeniami. Co najważniejsze, Gdyby EPSCO się w tej sprawie nie wypowiedziało, lista działań i tak by istniała, a Komisja Europejska i tak realizowałaby swoje działania w tej kwestii. Gdyby nie stanowisko polskiego rządu, byłyby one znacznie bardziej inwazyjne. Minister Kaczmarczyk wprowadził kilkanaście istotnych zapisów, które znacząco zmieniły zasięg dokumentu.
Czy Polska mogła nie zgodzić się na przyjęcie dokumentu? Owszem, ale bierny opór w żadnym razie nie polepszyłby sprawy. Wręcz przeciwnie. Konkluzje negocjowane były już w ubiegłym roku. W chwili, gdy Holandia przejęła przewodniczenie w Radzie Europejskiej, zaproponowała, aby konkluzje podzielić – jedna część dotyczyłaby w ogóle równego traktowania, a druga część w szczególności osób LGBTI.
Prezydencja złożyła swoją propozycję konkluzji, które były zdecydowanie bardziej liberalne. Powoływały się m.in. w afirmujący sposób na wyniki badań Agencji Praw Podstawowych dotyczących sytuacji osób LGBTI – tych badań, co do których od dłuższego czasu zgłaszam zastrzeżenia metodologiczne. W związku z tym podjąłem starania, aby wprowadzić do tego dokumentu takie zapisy, które pozwolą, aby jakiekolwiek działania, w tym także działania Komisji Europejskiej, w całości respektowały prawa narodowe poszczególnych krajów członkowskich, ich kompetencje w zakresie praw człowieka i w zakresie dotyczącym rodziny. I to się rzeczywiście stało. Ostateczny kształt konkluzji należy czytać właśnie w taki sposób
— podkreśla minister Kaczmarczyk w rozmowie z portalem wPolityce.pl
Pierwotny dokument prezydencji był skrajnie liberalny. Pełnomocnik polskiego rządu wprowadził w tej sprawie szereg poprawek.
Strona 1 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/300767-tylko-u-nas-czy-pis-wspiera-lgbti-nie-ulegajmy-dezinformacji-kilkanascie-istotnych-zmian-ktore-polski-rzad-wprowadzil-do-dokumentu-epsco?strona=1
Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych
Używasz przestarzałej wersji przeglądarki Internet Explorer posiadającej ograniczoną funkcjonalność i luki bezpieczeństwa. Tracisz możliwość skorzystania z pełnych możliwości serwisu.
Zaktualizuj przeglądarkę lub skorzystaj z alternatywnej.