Co powiedział, a czego nie, Jarosław Kaczyński 2 maja. Jaka mogłaby być nowa konstytucja, gdyby projektowali ją ważni politycy obozu rządzącego?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Facebook/PiS
Fot. Facebook/PiS

Jarosław Kaczyński, odwołując się do swoich ulubionych autorytetów z dziedziny filozofii i socjologii polityki – Leona Petrażyckiego i Maksa Webera – stwierdził, że nie sposób stworzyć dobrego porządku bez elity nieposzukującej w polityce własnych korzyści. Zgoda – to z pewnością jeden z warunków. Ale nie jedyny. Tymczasem Kaczyński oznajmił: „Nie bawmy się w skomplikowane wyjaśnienia – to jest główna przyczyna obecnego stanu rzeczy”.

Niestety, niebawienie się w skomplikowane wyjaśnienia oznacza w tym przypadku ograniczenie złożonego zjawiska do jednego czynnika – ludzkiego – szczególnie ważnego dla Kaczyńskiego. Nawet nadmiernie – prezes PiS zawsze uznawał, że ludzie są wielekroć ważniejsi od instytucji i jego słowa są odbiciem tego poglądu, który skutkuje lekceważeniem dla reform instytucjonalnych. Tymczasem między kształtem instytucji a wychowaniem elit takich, jakich byśmy dla Rzeczypospolitej chcieli, istnieje ścisłe sprzężenie. Sam PiS nie składa się li tylko – a może nawet nie przede wszystkim – z aniołów przepełnionych misją służenia Polsce, choć ludzi uczciwych jest w nim zapewne więcej niż w partii rządzącej poprzednio.

Jednak utożsamienie bycia uczciwym z byciem członkiem lub zwolennikiem PiS to błędna droga. Fatalną rolę odegrała tutaj ustawa o służbie cywilnej, kasująca konkursy na stanowiska kierownicze i automatycznie zwalniająca wszystkie zajmujące je osoby. Taki kształt regulacji przekonuje bowiem zainteresowanych, że nie da się służyć po prostu Rzeczypospolitej, niezależnie od swoich prywatnych poglądów – trzeba być z tymi lub z tamtymi. Oczywiście mnóstwo dla ugruntowania takiego przekonania zrobiła także poprzednia ekipa, nie zmienia to jednak faktu, że tak etosu służby państwu nie da się zbudować.

Mówiąc o osiągnięciach rządu, Kaczyński wspomniał o ustawie antyterrorystycznej, ale – co charakterystyczne – nie napomknął o tym, że gdy wprowadza się regulacje uderzające w prywatność obywateli, tym bardziej trzeba ją chronić i dać jej gwarancje. To jednak dla prezesa PiS nigdy nie było problemem i nigdy nie uznawał tej sprawy za istotną.

Wspominając o konieczności wyjścia z pułapki średniego rozwoju, powiedział Jarosław Kaczyński bardzo wyraźnie o pomocy państwa i jego aktywnym udziale, czyli po prostu o rozbudowanym etatyzmie. Warto przy tym zauważyć, że w całym wystąpieniu nie padło ani jedno słowo o polskiej przedsiębiorczości, o wolności gospodarczej, o konieczności ograniczenia biurokracji – o tym wszystkim, co latem ubiegłego roku było najważniejszym wątkiem kongresu programowe PiS w Katowicach. To również znamienne i pozwala podejrzewać, że dla takich gwarancji, zdaniem Kaczyńskiego, miejsca w konstytucji być nie musi.

Trudno zrozumieć, co miał na myśli prezes PiS, mówiąc, że w sprawie Trybunału Konstytucyjnego PiS pójdzie „własną drogą”. Być może chodziło mu o projekt nowej ustawy o TK przedstawiony przez jego partię. Tyle że chaos prawny staje się w Polsce faktem wraz z kolejnymi niepublikowanymi orzeczeniami TK, który stał się już prywatnym folwarkiem profesora Rzeplińskiego. Przedmiotem tej walki stają się obywatele, których będą dotyczyć zapadające w trybunale wyroki. Kolejny raz można odnieść wrażenie, że ich problemy nie obchodzą ani jednej, ani drugiej strony tego sporu.

Wreszcie mówiąc o nowej konstytucji, Kaczyński stwierdził, że w tej kadencji zapewne nie uda się jej uchwalić, ale „jest następna kadencja”. Oczekiwanie, że za trochę ponad trzy lata pozycja PiS będzie mocniejsza niż dziś – na tyle mocna, że uda mu się połączyć wokół siebie wystarczająco wiele sił, aby zyskać większość konstytucyjną – zabrzmiało jak symptom zdecydowanie zbyt dużej pewności siebie. Co okazuje się dzisiaj grzechem PIS tak samo, jak było niegdyś grzechem Platformy.

« poprzednia strona
123
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych