„Tradsi wprowadzeni do popkultury!”, „Niesamowity serial”, „Przecieram oczy ze zdumienia”- takie hasła można było przeczytać w rozmowach internetowych ultra konserwatywnych katolików po emisjach kolejnych odcinków „Młodego papieża”. Jeszcze przed premierą wspólnej megaprodukcji HBO i włoskiego SKY w prawicowych mediach pojawiała się masa przypuszczeń, że znów „te niedobre, szatańskie Hollywood będzie sobie drwić z Watykanu”. Obawy takie wynikały głównie z błędnego postrzegania amerykańskiego kina, które akurat w przypadku wizerunku kapłanów jest wciąż dosyć konserwatywne. No, ale „Młody papież” to dzieło Paolo Sorrentino, a więc europejskiego reżysera, wyrosłego z kina o wiele bardziej antyklerykalnego niż hollywoodzkie. Obawy prawicy były więc uzasadnione.
Popkultura zasysa przedsoborowy katolicyzm
Konserwatywny amerykański kardynał o twarzy symbolu seksu Jude Law, który zamierza „posprzątać” Watykan po liberalnym papieżu? Przecież to perfekcyjny temat by wyszydzić znienawidzonych inkwizytorów zatrzymujących światłe siły postępu! Cóż, zdobywca Oscara za „Wielkie piękno” nie na darmo jest uważany za jednego z najbardziej nieprzewidywalnych współczesnych filmowców.
Niesłusznie oskarżany o tanie efekciarstwo włoski reżyser potrafi być erudytą przemycającym do swoich dzieł głębokie przesłanie. Takie jest samo otwarcie „Młodego papieża”. Grany przez Jude Law papież przechadza się po korytarzu przy rockowym utworze „Watchover” Devlina. Na ścianach wisi 10 obrazów symbolizujących każdy z 10 odcinków serii. (kapitalna analiza czołówki TUTAJ Znajdziemy tam „Pokłon pasterzy” Gerrita van Honthorsta, „Powierzenie kluczy” Perugina czy „Nawrócenie świętego” Caravaggia. Mamy też ikonę przedstawiającą soborowe potępienie Ariusza oraz obraz krucjaty Hoyeza. Nad wszystkim zaś góruje kontrowersyjna rzeźba „Dziewiąta godzina” Mauricia Cattelana, przedstawiająca Jana Pawła II przygniecionego przez meteoryt. Nie przez przypadek Sorrentino traktuje poszczególne odcinki jak oddzielne filmy, z ściśle dobraną stylistyką narracji, gatunkowym eklektyzmem i tematyką. Rzeźba „Dziewiąta godzina” była odbierana przez wiele środowisk, również w Polsce, jako przejaw antyklerykalizmu.
Antyklerykalizm w duchu Felliniego
Jeżeli pamiętacie słynną scenę pokazu mody kościelnej w arcydziele „Rzym” Federico Felliniego, to wiecie wszystko o antyklerykalizmie „Młodego papieża”. Jeżeli nawet uznamy, że ten serial ma taką nutkę, to jest ona bardzo subtelna i wpisuje się w ducha kina Nino Morettiego. Przecież Sorrentino wbijał w oscarowym „Wielkim Pięknie” szpilkę w oderwanych od ludu kardynałów, ale ostatecznie piękno znalazł w zakonnicy wzorowanej na Matce Teresie i obnażył smutek życie podstarzałego libertyna. To co było zapowiedzią w oscarowym filmie Sorrentino, tutaj eksploduje w pełnej okazałości. Sorrentino zabrał się za serial, gdzie całościowo wykłada swój stosunek do Kościoła.
Ba, filmowiec jednoznacznie staje po stronie Watykanu nawet w tak kontrowersyjnym wątku jak skandale pedofilskie, pokazując jak Kościół dziś radykalnie z niegodziwcami w sutannach walczy. Co ciekawe podobnie ujęte wątki pojawiły się w tym roku w serialu „Ray Donovan”, ale to temat na oddzielny tekst. Jestem przekonany, że nie tylko z tego powodu „Młody papież” trafiłby do serca papieża Franciszka. Sorrentino bohaterem czyni jednak konserwatywnego duchownego z USA, który przybierając imię Piusa XIII w duchu przedsoborowym zamierza przemeblować cały Kościół katolicki. Jego konserwatywna rewolucja ma jednak bardzo niejednoznaczną twarz, a sam papież poraża wieloma sprzecznościami.
Czytaj dalej na drugiej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
„Tradsi wprowadzeni do popkultury!”, „Niesamowity serial”, „Przecieram oczy ze zdumienia”- takie hasła można było przeczytać w rozmowach internetowych ultra konserwatywnych katolików po emisjach kolejnych odcinków „Młodego papieża”. Jeszcze przed premierą wspólnej megaprodukcji HBO i włoskiego SKY w prawicowych mediach pojawiała się masa przypuszczeń, że znów „te niedobre, szatańskie Hollywood będzie sobie drwić z Watykanu”. Obawy takie wynikały głównie z błędnego postrzegania amerykańskiego kina, które akurat w przypadku wizerunku kapłanów jest wciąż dosyć konserwatywne. No, ale „Młody papież” to dzieło Paolo Sorrentino, a więc europejskiego reżysera, wyrosłego z kina o wiele bardziej antyklerykalnego niż hollywoodzkie. Obawy prawicy były więc uzasadnione.
Popkultura zasysa przedsoborowy katolicyzm
Konserwatywny amerykański kardynał o twarzy symbolu seksu Jude Law, który zamierza „posprzątać” Watykan po liberalnym papieżu? Przecież to perfekcyjny temat by wyszydzić znienawidzonych inkwizytorów zatrzymujących światłe siły postępu! Cóż, zdobywca Oscara za „Wielkie piękno” nie na darmo jest uważany za jednego z najbardziej nieprzewidywalnych współczesnych filmowców.
Niesłusznie oskarżany o tanie efekciarstwo włoski reżyser potrafi być erudytą przemycającym do swoich dzieł głębokie przesłanie. Takie jest samo otwarcie „Młodego papieża”. Grany przez Jude Law papież przechadza się po korytarzu przy rockowym utworze „Watchover” Devlina. Na ścianach wisi 10 obrazów symbolizujących każdy z 10 odcinków serii. (kapitalna analiza czołówki TUTAJ Znajdziemy tam „Pokłon pasterzy” Gerrita van Honthorsta, „Powierzenie kluczy” Perugina czy „Nawrócenie świętego” Caravaggia. Mamy też ikonę przedstawiającą soborowe potępienie Ariusza oraz obraz krucjaty Hoyeza. Nad wszystkim zaś góruje kontrowersyjna rzeźba „Dziewiąta godzina” Mauricia Cattelana, przedstawiająca Jana Pawła II przygniecionego przez meteoryt. Nie przez przypadek Sorrentino traktuje poszczególne odcinki jak oddzielne filmy, z ściśle dobraną stylistyką narracji, gatunkowym eklektyzmem i tematyką. Rzeźba „Dziewiąta godzina” była odbierana przez wiele środowisk, również w Polsce, jako przejaw antyklerykalizmu.
Antyklerykalizm w duchu Felliniego
Jeżeli pamiętacie słynną scenę pokazu mody kościelnej w arcydziele „Rzym” Federico Felliniego, to wiecie wszystko o antyklerykalizmie „Młodego papieża”. Jeżeli nawet uznamy, że ten serial ma taką nutkę, to jest ona bardzo subtelna i wpisuje się w ducha kina Nino Morettiego. Przecież Sorrentino wbijał w oscarowym „Wielkim Pięknie” szpilkę w oderwanych od ludu kardynałów, ale ostatecznie piękno znalazł w zakonnicy wzorowanej na Matce Teresie i obnażył smutek życie podstarzałego libertyna. To co było zapowiedzią w oscarowym filmie Sorrentino, tutaj eksploduje w pełnej okazałości. Sorrentino zabrał się za serial, gdzie całościowo wykłada swój stosunek do Kościoła.
Ba, filmowiec jednoznacznie staje po stronie Watykanu nawet w tak kontrowersyjnym wątku jak skandale pedofilskie, pokazując jak Kościół dziś radykalnie z niegodziwcami w sutannach walczy. Co ciekawe podobnie ujęte wątki pojawiły się w tym roku w serialu „Ray Donovan”, ale to temat na oddzielny tekst. Jestem przekonany, że nie tylko z tego powodu „Młody papież” trafiłby do serca papieża Franciszka. Sorrentino bohaterem czyni jednak konserwatywnego duchownego z USA, który przybierając imię Piusa XIII w duchu przedsoborowym zamierza przemeblować cały Kościół katolicki. Jego konserwatywna rewolucja ma jednak bardzo niejednoznaczną twarz, a sam papież poraża wieloma sprzecznościami.
Czytaj dalej na drugiej stronie
Strona 1 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/316990-koniec-kontrowersyjnego-serialu-mlody-papiez-pius-xiii-wspolczesnym-swietym?strona=1