KAI: Papiestwo go zmieniło?
Papiestwo go nie zmieniło, a raczej powiedziałbym, że poprzez nie pokazał, kim rzeczywiście jest. Pokazał jeszcze bardziej swoją istotę, jakość swojej wiary i teologicznego dzieła. To, co stało się po wyborze, można porównać do pięknego bukietu kwiatów, który trzymaliśmy w komórce, a później wystawiliśmy go na światło dzienne. Ratzinger jako papież pokazał pełnię swoich możliwości. Niestety jego pontyfikat w pewnej części padł ofiarą manipulacji mediów. Eksponowano to, co negatywne, a o tym, co dobre, w ogóle nie wspominano. Wbrew rzeczywistości nie wspominano o tzw. efekcie Benedykta XVI czy „Benedettofieber” (gorączce związanej z Benedyktem). W sumie jego pontyfikat można podzielić na dwie części. Pierwsze cztery lata były czasem zachwytu, a drugie cztery czasem mozołu i dyskusji wokół skandali. Jednak w czasie pierwszych czterech lat można było na pewno zobaczyć wielkość papieża Ratzingera jako zwierzchnika Kościoła i duchowego autorytetu.
KAI: Jak był odbierany w Niemczech? Często jego pontyfikat spotykał się w rodzinnym kraju z krytyką…
Niemcy są dla niego ciężką i niewdzięczną ojczyzną. Są chyba jedynym krajem na świecie, który nie docenia jednego z największych swoich synów, który stanął na czele największej i najstarszej instytucji świata mającej ponad 1,3 mld członków. Oczywiście ma to przyczyny w tym, że Niemcy są wyznaniowo podzielone: północ jest protestancka – tam papieża, papiestwa raczej się nie ceni, a nawet traktuje za wroga; i na katolickie południe, gdzie papież Ratzinger był entuzjastycznie przyjmowany i jest podziwiany. Ten podział stał się też przyczyną negatywnego wizerunku papieża m.in. po tzw. aferze Williamsona, związanej z biskupem lefebrystą Richardem Williamsonem, który negował Holokaust, a z którego Benedykt XVI wcześniej zdjął ekskomunikę. Jego decyzja spowodowała niebywałą reakcję mediów – oskarżano go, że jest wspólnikiem negacjonisty. Głos zabrał nawet niemiecki rząd. Zaatakowano papieża, który tak wiele zrobił dla relacji katolicko-żydowskich, który pochodził z antyfaszystowskiej rodziny i który nieraz mówił i dawał świadectwo, że antysemityzm jest złem i grzechem. Była to niebywale skandaliczna reakcja. Pokazała ona także, jak nieciekawa jest kondycja niemieckich mediów, które nie potrafiły powiedzieć nic pozytywnego o Benedykcie XVI nawet w ciągu pierwszych czterech lat pontyfikatu, gdy trwała „Benedettofieber”. Niestety tak jest do dzisiaj, gdy nie ma nikogo, kto by na przykład z okazji 90. rocznicy urodzin chciał sfilmować biografię Benedykta XVI, jedną z najciekawszych w XX w. Nie można było znaleźć również – także w niemieckich diecezjach – dofinansowania do kolorowego magazynu, który chcieliśmy wydać z okazji rocznicy. Tak jest, szkoda słów!
KAI: Mówimy o Benedykcie XVI jako jednym z największych Niemców w historii. Ale trudno zrozumieć brak docenienia jego osoby wśród rodaków. Przecież stał się symbolem i uosobieniem dobra, prawdy i piękna dla całego świata, nie tylko katolików. Jest przeciwieństwem innego przedstawiciela niemieckiego narodu – Hitlera, uosobienia diabelskiego zła…
Po wyborze wielu mówiło, w tym polscy biskupi, że Benedykt XVI jest wielką szansą dla Niemców. W perspektywie historii Niemiec jego osoba to absolutny „antyhitler”. Jestem przekonany, że w dziejach świata pozostanie właśnie uosobieniem prawdy, dobra i piękna. Programem całego jego życia była miłość.
KAI: Jak brzmi najważniejsze orędzie, jakie kieruje do nas dzisiaj Benedykt XVI?
Benedykt XVI jest jednym z najwybitniejszych papieży w historii i nauczycieli współczesnego Kościoła. Posiada nie tylko autorytet, ale ukazuje nam w sposób wybitny, na nowo Jezusa w Jego pełni: Jezusa wiary i Jezusa historii, który jest cały czas aktualnym orędziem Boga dla przyszłości świata i każdego człowieka. Papież Ratzinger tchnął nowego ducha w naszą wiarę i odnowił ją. Przez całe swoje życie sprzeciwiał się rozmywaniu wiary, relatywizmowi, pokusom ulegania współczesnym świętościom – ateizmowi, który przybrał nową formę w XX i XXI w. Wielkie dziedzictwo, które nam pozostawia, jest fundamentem Kościoła XXI w. To wielki myśliciel naszych czasów, przenikliwy analityk, który pomaga nam w zagmatwanej i skomplikowanej epoce odnajdywać i utrzymywać się na drodze ku bardziej cywilizowanemu i humanistycznemu społeczeństwu, zachęca, byśmy nie zapomnieli o Bogu, naszym Zbawcy, i tym samym oddalili od siebie widmo ostatecznej katastrofy.
KAI: Czy jest coś, czego nie wiemy o papieżu Ratzingerze?
Na pewno nie było w jego życiu jakichś sensacyjnych czy skandalicznych wydarzeń. Jako jego biograf muszę przyznać, że niewiele jeszcze wiemy o Ratzingerze. Niewiele wiemy o genialnym studencie, który w wieku 23 lat studiował św. Augustyna. Młodym profesorze, który podczas urlopu w swojej ojczyźnie sprawował Msze św. w więzieniu. Niekonwencjonalnym myślicielu, który przyjaźnił się z akademickimi outsiderami czy Hansem Ursem von Balthasarem, wielbicielem mistyki. Albo o prefekcie watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary, który każdego czwartku po porannej Mszy św. jadł śniadanie w Campo Santo z portierką. Przede wszystkim mało jeszcze wiemy o zaangażowaniu Ratzingera w czasie Soboru Watykańskiego II…
KAI: Jak przyjął Pan ustąpienie Benedykta XVI?
To był szok. Nie był jednak szokiem sam fakt ustąpienia. W naszej rozmowie „Światłość świata” z 2010 r. powiedział bowiem, że jeśli papież nie jest w stanie ze względu na stan zdrowia sprawować urzędu, to powinien, a nawet ma obowiązek ustąpić… Szokiem był czas, w jakim to nastąpiło. Benedykt XVI powiedział mi później, że sprawowanie papieskiego urzędu w obecnych czasach zglobalizowanego świata, świata dominacji mediów, jest bardzo trudne i stawia wielkie wymagania. Ratzinger pokazał się jako pragmatyk mocno stąpający po ziemi, widzący, jakie wymagania stawia rzeczywistość. Oczywiście nie ugiął się przed problemami, a tylko ze względu na swoją fizyczną kondycję zdecydował się ustąpić. Gdy był papieżem, podziwiałem go, że w jego wieku, mimo fizycznego wyczerpania, może z takim zaangażowaniem pracować i służyć Kościołowi.
KAI: Czy często się widujecie? W jakiej kondycji jest Benedykt XVI?
Nieczęsto, ale na bieżąco wiem, jak się czuje. Fizycznie czuje się odpowiednio do swojego wieku. Nie widzi na jedno oko i niedosłyszy. Ale stale zachowuje nadzwyczajną jasność umysłu. Jako rasowy intelektualista najbardziej denerwuje się, gdy nie może sobie czegoś przypomnieć.
KAI: Spotkałem się z opiniami, że Benedykt XVI to kolejny święty papież. Dostrzega Pan w nim cechy świętości?
Bezwzględnie tak. Jeśli wie się, kim jest człowiek święty, to on ma jego cechy: pokorę, miłosierdzie, życie w stałej bliskości Boga, w pełnym zaufaniu Jezusowi. W ukryciu klasztoru w Ogrodach Watykańskich Benedykt XVI cały czas promieniuje oraz inspiruje świat i Kościół. Ujmuje prostotą i skromnością. Całe życie służył i służy nadal z miłością Bogu, człowiekowi i Kościołowi. Jest wielkim świadkiem Boga. Nie dziwi mnie zatem, że mówi się o promieniowaniu świętością papieża Ratzingera. Czuje się to, gdy jest się w towarzystwie jego osoby. Nie uprzedzajmy historii. Prowadził i prowadzi święte życie i nie będzie dla mnie zaskoczeniem, gdy kiedyś zostanie wyniesiony na ołtarze.
wkt/PAP
-
Nie musisz wychodzić z domu, by przeczytać świąteczny aż 132-stronicowy numer tygodnika „wSieci”!
Kup e - wydanie naszego pisma a otrzymasz dostęp do aktualnych jak i archiwalnych numerów największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce. Szczegóły na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
KAI: Papiestwo go zmieniło?
Papiestwo go nie zmieniło, a raczej powiedziałbym, że poprzez nie pokazał, kim rzeczywiście jest. Pokazał jeszcze bardziej swoją istotę, jakość swojej wiary i teologicznego dzieła. To, co stało się po wyborze, można porównać do pięknego bukietu kwiatów, który trzymaliśmy w komórce, a później wystawiliśmy go na światło dzienne. Ratzinger jako papież pokazał pełnię swoich możliwości. Niestety jego pontyfikat w pewnej części padł ofiarą manipulacji mediów. Eksponowano to, co negatywne, a o tym, co dobre, w ogóle nie wspominano. Wbrew rzeczywistości nie wspominano o tzw. efekcie Benedykta XVI czy „Benedettofieber” (gorączce związanej z Benedyktem). W sumie jego pontyfikat można podzielić na dwie części. Pierwsze cztery lata były czasem zachwytu, a drugie cztery czasem mozołu i dyskusji wokół skandali. Jednak w czasie pierwszych czterech lat można było na pewno zobaczyć wielkość papieża Ratzingera jako zwierzchnika Kościoła i duchowego autorytetu.
KAI: Jak był odbierany w Niemczech? Często jego pontyfikat spotykał się w rodzinnym kraju z krytyką…
Niemcy są dla niego ciężką i niewdzięczną ojczyzną. Są chyba jedynym krajem na świecie, który nie docenia jednego z największych swoich synów, który stanął na czele największej i najstarszej instytucji świata mającej ponad 1,3 mld członków. Oczywiście ma to przyczyny w tym, że Niemcy są wyznaniowo podzielone: północ jest protestancka – tam papieża, papiestwa raczej się nie ceni, a nawet traktuje za wroga; i na katolickie południe, gdzie papież Ratzinger był entuzjastycznie przyjmowany i jest podziwiany. Ten podział stał się też przyczyną negatywnego wizerunku papieża m.in. po tzw. aferze Williamsona, związanej z biskupem lefebrystą Richardem Williamsonem, który negował Holokaust, a z którego Benedykt XVI wcześniej zdjął ekskomunikę. Jego decyzja spowodowała niebywałą reakcję mediów – oskarżano go, że jest wspólnikiem negacjonisty. Głos zabrał nawet niemiecki rząd. Zaatakowano papieża, który tak wiele zrobił dla relacji katolicko-żydowskich, który pochodził z antyfaszystowskiej rodziny i który nieraz mówił i dawał świadectwo, że antysemityzm jest złem i grzechem. Była to niebywale skandaliczna reakcja. Pokazała ona także, jak nieciekawa jest kondycja niemieckich mediów, które nie potrafiły powiedzieć nic pozytywnego o Benedykcie XVI nawet w ciągu pierwszych czterech lat pontyfikatu, gdy trwała „Benedettofieber”. Niestety tak jest do dzisiaj, gdy nie ma nikogo, kto by na przykład z okazji 90. rocznicy urodzin chciał sfilmować biografię Benedykta XVI, jedną z najciekawszych w XX w. Nie można było znaleźć również – także w niemieckich diecezjach – dofinansowania do kolorowego magazynu, który chcieliśmy wydać z okazji rocznicy. Tak jest, szkoda słów!
KAI: Mówimy o Benedykcie XVI jako jednym z największych Niemców w historii. Ale trudno zrozumieć brak docenienia jego osoby wśród rodaków. Przecież stał się symbolem i uosobieniem dobra, prawdy i piękna dla całego świata, nie tylko katolików. Jest przeciwieństwem innego przedstawiciela niemieckiego narodu – Hitlera, uosobienia diabelskiego zła…
Po wyborze wielu mówiło, w tym polscy biskupi, że Benedykt XVI jest wielką szansą dla Niemców. W perspektywie historii Niemiec jego osoba to absolutny „antyhitler”. Jestem przekonany, że w dziejach świata pozostanie właśnie uosobieniem prawdy, dobra i piękna. Programem całego jego życia była miłość.
KAI: Jak brzmi najważniejsze orędzie, jakie kieruje do nas dzisiaj Benedykt XVI?
Benedykt XVI jest jednym z najwybitniejszych papieży w historii i nauczycieli współczesnego Kościoła. Posiada nie tylko autorytet, ale ukazuje nam w sposób wybitny, na nowo Jezusa w Jego pełni: Jezusa wiary i Jezusa historii, który jest cały czas aktualnym orędziem Boga dla przyszłości świata i każdego człowieka. Papież Ratzinger tchnął nowego ducha w naszą wiarę i odnowił ją. Przez całe swoje życie sprzeciwiał się rozmywaniu wiary, relatywizmowi, pokusom ulegania współczesnym świętościom – ateizmowi, który przybrał nową formę w XX i XXI w. Wielkie dziedzictwo, które nam pozostawia, jest fundamentem Kościoła XXI w. To wielki myśliciel naszych czasów, przenikliwy analityk, który pomaga nam w zagmatwanej i skomplikowanej epoce odnajdywać i utrzymywać się na drodze ku bardziej cywilizowanemu i humanistycznemu społeczeństwu, zachęca, byśmy nie zapomnieli o Bogu, naszym Zbawcy, i tym samym oddalili od siebie widmo ostatecznej katastrofy.
KAI: Czy jest coś, czego nie wiemy o papieżu Ratzingerze?
Na pewno nie było w jego życiu jakichś sensacyjnych czy skandalicznych wydarzeń. Jako jego biograf muszę przyznać, że niewiele jeszcze wiemy o Ratzingerze. Niewiele wiemy o genialnym studencie, który w wieku 23 lat studiował św. Augustyna. Młodym profesorze, który podczas urlopu w swojej ojczyźnie sprawował Msze św. w więzieniu. Niekonwencjonalnym myślicielu, który przyjaźnił się z akademickimi outsiderami czy Hansem Ursem von Balthasarem, wielbicielem mistyki. Albo o prefekcie watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary, który każdego czwartku po porannej Mszy św. jadł śniadanie w Campo Santo z portierką. Przede wszystkim mało jeszcze wiemy o zaangażowaniu Ratzingera w czasie Soboru Watykańskiego II…
KAI: Jak przyjął Pan ustąpienie Benedykta XVI?
To był szok. Nie był jednak szokiem sam fakt ustąpienia. W naszej rozmowie „Światłość świata” z 2010 r. powiedział bowiem, że jeśli papież nie jest w stanie ze względu na stan zdrowia sprawować urzędu, to powinien, a nawet ma obowiązek ustąpić… Szokiem był czas, w jakim to nastąpiło. Benedykt XVI powiedział mi później, że sprawowanie papieskiego urzędu w obecnych czasach zglobalizowanego świata, świata dominacji mediów, jest bardzo trudne i stawia wielkie wymagania. Ratzinger pokazał się jako pragmatyk mocno stąpający po ziemi, widzący, jakie wymagania stawia rzeczywistość. Oczywiście nie ugiął się przed problemami, a tylko ze względu na swoją fizyczną kondycję zdecydował się ustąpić. Gdy był papieżem, podziwiałem go, że w jego wieku, mimo fizycznego wyczerpania, może z takim zaangażowaniem pracować i służyć Kościołowi.
KAI: Czy często się widujecie? W jakiej kondycji jest Benedykt XVI?
Nieczęsto, ale na bieżąco wiem, jak się czuje. Fizycznie czuje się odpowiednio do swojego wieku. Nie widzi na jedno oko i niedosłyszy. Ale stale zachowuje nadzwyczajną jasność umysłu. Jako rasowy intelektualista najbardziej denerwuje się, gdy nie może sobie czegoś przypomnieć.
KAI: Spotkałem się z opiniami, że Benedykt XVI to kolejny święty papież. Dostrzega Pan w nim cechy świętości?
Bezwzględnie tak. Jeśli wie się, kim jest człowiek święty, to on ma jego cechy: pokorę, miłosierdzie, życie w stałej bliskości Boga, w pełnym zaufaniu Jezusowi. W ukryciu klasztoru w Ogrodach Watykańskich Benedykt XVI cały czas promieniuje oraz inspiruje świat i Kościół. Ujmuje prostotą i skromnością. Całe życie służył i służy nadal z miłością Bogu, człowiekowi i Kościołowi. Jest wielkim świadkiem Boga. Nie dziwi mnie zatem, że mówi się o promieniowaniu świętością papieża Ratzingera. Czuje się to, gdy jest się w towarzystwie jego osoby. Nie uprzedzajmy historii. Prowadził i prowadzi święte życie i nie będzie dla mnie zaskoczeniem, gdy kiedyś zostanie wyniesiony na ołtarze.
wkt/PAP
-
Nie musisz wychodzić z domu, by przeczytać świąteczny aż 132-stronicowy numer tygodnika „wSieci”!
Kup e - wydanie naszego pisma a otrzymasz dostęp do aktualnych jak i archiwalnych numerów największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce. Szczegóły na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Strona 4 z 4
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/335817-biograf-benedykta-xvi-kard-ratzinger-byl-jedynym-kandydatem-ktory-mogl-podjac-sie-kontynuacji-dziela-jana-pawla-ii?strona=4