Szymon Wiesenthal był również zwolennikiem ścigania Żydów, którzy popełnili w czasie wojny zbrodnie na Żydach.
Wiesenthal był jednym z tych, którzy otwarcie o tym mówili, potrafił być bardzo krytyczny, jak Hannah Arendt. Mówił, że choć jest to trudny i bolesny temat, ale Żydzi powinni badać rolę Judenratu w gettach. Co nie znaczy, że należy wszystkich ocenić, jednak należy podjąć na ten temat krytyczną dyskusję. Kiedy zaczął prowadzić swoje pierwsze centrum w Linz, zastrzegł, że nie będzie przyjmował do niego żydowskich kolaborantów nazistowskich, bo i tacy się zdarzali podczas wojny. Dotykamy jednak skomplikowanej kwestii, ponieważ określenie, kto był kolaborantem w warunkach getta i ogromnej presji jest niezwykle trudne. Czy ktoś, kto starał ocalić siebie i swoją rodzinę, i dlatego przyjął jakąś rolę, był niezależny i wolny w podejmowanych działaniach? Na pewno nie.
Czemu kolejnym pokoleniom należy przypominać o zbrodniach II wojny światowej?
Historię należy przypominać, aby ludzie ją zrozumieli, pamiętali, wyciągali z niej wnioski na przyszłość i nigdy już nie popełnili zbrodni, jakie wydarzyły się podczas II wojny światowej. Należy kolejnym pokoleniom przypominać historię ostatniej wojny, niekoniecznie muszą od razu osądzać ludzi za zachowania w określonych sytuacjach, bo jeżeli się nie było w danej sytuacji, to nigdy nie wiemy jak zareagujemy. Ważna jest również nieuchronność postawienia przed sądem za brodnie wojenne, przywódca, który cieszy się w danej chwili niczym nie ograniczoną władzą i myśli, że może bezkarnie torturować czy wybić całą grup ludzi, musi mieć świadomość, że kiedyś może nie będzie już miał takiej władzy i zostanie pociągnięty do odpowiedzialności za swoje zbrodnie. Międzynarodowy trybunał sprawiedliwości nie jest dostatecznie skuteczny w ściganiu zbrodni, jak to obserwowaliśmy po konfliktach w Jugosławii, Rwandzie czy Kambodży, ale ważne, że istnieje. Oczywiście to nie jest perfekcyjny system, należałoby go udoskonalić.
Rozmawiał Tomasz Plaskota.
Andrew Nagorski urodził się w 1947 r. w Szkocji. Jego rodzicami byli Polacy, którzy po wojnie zostali na emigracji. Kilka lat później rodzina przeniosła się do Stanów Zjednoczonych. Studiował historię w Amherst College, pod koniec lat sześćdziesiątych przez krótki czas był studentem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Podczas długiej kariery w „Newsweeku“ był korespondentem w Hongkongu, Moskwie, Rzymie, Bonn, Warszawie i Berlinie. Jest laureatem wielu nagród oraz autorem książek Przymusowe pożegnanie: spojrzenie amerykańskiego dziennikarza w głąb sowieckiego życia, Narodziny wolności, Stacja końcowa – Wiedeń, Największej bitwy i Hitlerlandu.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Szymon Wiesenthal był również zwolennikiem ścigania Żydów, którzy popełnili w czasie wojny zbrodnie na Żydach.
Wiesenthal był jednym z tych, którzy otwarcie o tym mówili, potrafił być bardzo krytyczny, jak Hannah Arendt. Mówił, że choć jest to trudny i bolesny temat, ale Żydzi powinni badać rolę Judenratu w gettach. Co nie znaczy, że należy wszystkich ocenić, jednak należy podjąć na ten temat krytyczną dyskusję. Kiedy zaczął prowadzić swoje pierwsze centrum w Linz, zastrzegł, że nie będzie przyjmował do niego żydowskich kolaborantów nazistowskich, bo i tacy się zdarzali podczas wojny. Dotykamy jednak skomplikowanej kwestii, ponieważ określenie, kto był kolaborantem w warunkach getta i ogromnej presji jest niezwykle trudne. Czy ktoś, kto starał ocalić siebie i swoją rodzinę, i dlatego przyjął jakąś rolę, był niezależny i wolny w podejmowanych działaniach? Na pewno nie.
Czemu kolejnym pokoleniom należy przypominać o zbrodniach II wojny światowej?
Historię należy przypominać, aby ludzie ją zrozumieli, pamiętali, wyciągali z niej wnioski na przyszłość i nigdy już nie popełnili zbrodni, jakie wydarzyły się podczas II wojny światowej. Należy kolejnym pokoleniom przypominać historię ostatniej wojny, niekoniecznie muszą od razu osądzać ludzi za zachowania w określonych sytuacjach, bo jeżeli się nie było w danej sytuacji, to nigdy nie wiemy jak zareagujemy. Ważna jest również nieuchronność postawienia przed sądem za brodnie wojenne, przywódca, który cieszy się w danej chwili niczym nie ograniczoną władzą i myśli, że może bezkarnie torturować czy wybić całą grup ludzi, musi mieć świadomość, że kiedyś może nie będzie już miał takiej władzy i zostanie pociągnięty do odpowiedzialności za swoje zbrodnie. Międzynarodowy trybunał sprawiedliwości nie jest dostatecznie skuteczny w ściganiu zbrodni, jak to obserwowaliśmy po konfliktach w Jugosławii, Rwandzie czy Kambodży, ale ważne, że istnieje. Oczywiście to nie jest perfekcyjny system, należałoby go udoskonalić.
Rozmawiał Tomasz Plaskota.
Andrew Nagorski urodził się w 1947 r. w Szkocji. Jego rodzicami byli Polacy, którzy po wojnie zostali na emigracji. Kilka lat później rodzina przeniosła się do Stanów Zjednoczonych. Studiował historię w Amherst College, pod koniec lat sześćdziesiątych przez krótki czas był studentem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Podczas długiej kariery w „Newsweeku“ był korespondentem w Hongkongu, Moskwie, Rzymie, Bonn, Warszawie i Berlinie. Jest laureatem wielu nagród oraz autorem książek Przymusowe pożegnanie: spojrzenie amerykańskiego dziennikarza w głąb sowieckiego życia, Narodziny wolności, Stacja końcowa – Wiedeń, Największej bitwy i Hitlerlandu.
Strona 3 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/335742-nasz-wywiad-nagorski-nawet-najstarszych-nazistow-nalezy-osadzic-dla-pamieci-ich-ofiar-i-swiadomosci-przyszlych-pokolen?strona=3