Mury, płoty, drut kolczasty. Nie tak dawno opadła żelazna kurtyna. Teraz Europa buduje nową. Ale nie powstrzyma ona napływu imigrantów

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/epa
Fot. PAP/epa

Europa, a szczególnie Niemcy, do których wybiera się większa część opuszczających północną Afrykę i Bliski Wschód ludzi, sama jest sobie winna obecnego kryzysu. Niedawno niemiecki urząd ds. migracji wyprodukował filmik o procesie azylowym w Niemczech, finansowany ze środków unijnych, na którym młody Irakijczyk z walizką w ręku dociera do Berlina. W urzędach, ośrodkach dla uchodźców, wszędzie gdzie się pojawia, jest radośnie witany przez Niemców, którzy go pytają:

Co możemy dla Pana zrobić?

Dostaje pieniądze, ubrania, jedzenie. I obietnicę miejsca pracy. Filmik został przetłumaczony na 9 języków, w tym arabski, urdu, albański i pasztuński i wysłany m.in. do Afganistanu, Iraku i Albanii. Po obejrzeniu tego dzieła każdy wyruszyłby chyba w długą podróż do stolicy Niemiec. Z nożycami do cięcia drutu i drabiną w bagażu podręcznym. Nadmierna tolerancja i otwartość oraz udawane współczucie i gościnność powodują, że imigranci myślą, że będą witani w Europie z otwartymi ramionami. Całe wioski wybierają się w drogę do ziemi obiecanej, w przekonaniu, że od razu po przyjeździe otrzymają gotówkę, wikt i opierunek.

Oto logika Unii: najpierw zachęcać ludzi do przyjazdu, a potem stawiać im przed nosem przeszkody w postaci ogrodzeń. To nie może działać. Nielegalni imigranci szturmujący, na przykład, granicę grecko-macedońską czy tunel w Calais nie są uchodźcami. Część z nich, pochodząca np. z Syrii, była nimi wówczas, gdy uciekała ze swojego kraju ogarniętego wojną lub przed prześladowaniami. Jednak gdy znaleźli się w bezpiecznym miejscu to dalsza wędrówka przestała być ucieczką lecz stała się migracją.

Ani we Francji ani w Grecji ludziom tym nic nie groziło, więc podjęcie decyzji o dalszej migracji nie było motywowane obawą o życie czy wolność. Dotyczy to zresztą też decyzji syryjskich uchodźców o opuszczeniu Libanu, Jordanii czy Turcji. Uchodźcom pomaga się nie poprzez przenoszenie ich do Europy, lecz dzięki pomocy w powrocie do domów. I wspieraniu ich na miejscu. Konsekwencją wzrostu wydatków na imigrantów docierających do Europy – jak pisał niedawno portal „Defence24.pl” - jest ograniczanie wydatków na uchodźców syryjskich i irackich na miejscu (w Syrii, Iraku i krajach ościennych). To jeszcze wzmaga imigracyjną falę.

Kraje unijne powinny, zamiast stawiać płoty i mury, które dają tylko iluzję bezpieczeństwa, i kłócić się o solidarność, oraz zmuszać się nawzajem do przyjmowania imigrantów, walczyć z przemytnikami. Przestępcze bandy przemytników, dla których życie ludzkie nie ma żadnej wartości, robią na przemycie żywego towaru milionowe interesy. Inaczej takich ciężarówek, jak ta znaleziona w Austrii, będzie więcej.

A istnieją przecież przykłady udanej walki z masową imigracją. Jak pokazała Australia, rozwiązanie jest proste. Kilka lat temu do Australii docierało drogą morską rocznie średnio 25 tys. nielegalnych imigrantów. W całym zeszłym roku, ryzykownej przeprawy podjęło się jedynie 10 grup uchodźców, liczących łącznie 400 osób. Od 2013 r. australijska polityka względem nieregularnych migrantów opiera się bowiem na jednej głównej zasadzie: odstraszania.

Rząd w Canberze otwarcie oświadczył , że żaden poszukujący azylu imigrant, który podejmie się przeprawy przez ocean, nie może liczyć na przyznanie statusu uchodźcy w Australii. Marynarka wojenna i straż przybrzeżna przechwytują każdą łódź zmierzającą w stronę wybrzeża. Znajdujący się tam ludzie są przewożeni do odległych, zamkniętych ośrodków poza terytorium Australii, głównie na odizolowanej od świata wyspie Nauru oraz w Papui Nowej Gwinei. Tam błyskawicznie rozpatruje się ich wnioski o azyl, po czym albo zawraca do kraju, z którego zaczęli swą morską podróż (zwykle do Indonezji), albo oferuje możliwość osiedlenia - lecz nie w Australii, a np. w Kambodży.

Jeśli Unia nie zdobędzie się na tak zdecydowane działanie, może zostać cofnięty cały układ z Schengen. Niektóre kraje, choćby Austria czy Niemcy, już teraz głośno i otwarcie o mówią, że należy zamknąć granice i ograniczyć tym samym swobodny przepływ pracowników. Straciliby na tym wszyscy, także my, Polacy.

Oto mapa już budowanych oraz planowanych zabezpieczeń granicznych w Europie:

Fot. washingtonpost.com/screenshot
Fot. washingtonpost.com/screenshot

« poprzednia strona
12

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych