Znajomy rodziców 6-miesięcznego Maksymiliana, który zmarł w sobotę w szpitalu na skutek licznych obrażeń ciała, w tym głowy, usłyszał zarzut zabójstwa dziecka oraz znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad jego siostrą Leną.
O trzy miesiące aresztu dla 40-letniego Grzegorza B. podejrzanego o zabójstwo 6-miesięcznego Maksymiliana i znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad jego siostrą Leną wystąpiła w poniedziałek do sądu Prokuratura Rejonowa dla Miasta Rzeszów.
Posiedzenie sądu w sprawie wniosku aresztowego wyznaczono na wtorek rano - poinformowała w poniedziałek PAP szefowa tej prokuratury Renata Krut-Wojnarowska.
O zabójstwo 6-miesięcznego Maksymiliana, który zmarł w sobotę w szpitalu na skutek licznych obrażeń ciała, w tym głowy, podejrzany jest znajomy rodziców Grzegorz B., były pracodawca ojca dziecka. B. usłyszał także zarzut znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad 2,5 letnią Leną, siostrą Maksymiliana. Mężczyzna został przesłuchany w nocy z niedzieli na poniedziałek. Wtedy też przedstawiono mu zarzuty.
W poniedziałek odbyła się sekcja zwłok dziecka. Krut-Wojnarowska zapewniła, że gdy tylko prokuratura otrzyma opinie w tej sprawie, przekaże informacje mediom. Prokurator okręgowy w Rzeszowie Łukasz Harpula poinformował w poniedziałek PAP, że
40-letni mężczyzna przyznał się do tego, że mógł spowodować śmierć chłopczyka, ale utrzymuje, że obrażenia, jakich dziecko doznało, były przypadkowe. Przyznał się też do wielokrotnego znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad obecnie 2,5-letnią dziewczynką. Mówił, że z niezrozumiałych dla siebie powodów nienawidzi tego dziecka, że sprawiało mu przyjemność zadawanie jej bólu oraz to, że dziecko się go boi.
W czasie przesłuchania przyznał, że ją podduszał, szarpał, ale starał się to robić tak, aby zostawiać jak najmniej śladów na ciele dziecka. Mówił też, że być może przypadkowo poparzył Lenę papierosem.
Prokurator wyjaśnił, że mężczyzna był zaprzyjaźniony z rodziną, a wcześniej był pracodawcą ojca dzieci.
Matka pozostawała pod jego bardzo silnym wpływem. Gdy nieraz zauważyła jakieś zasinienia na ciele Leny, albo to, że dziecko się go boi, podejrzany zawsze znalazł jakieś wyjaśnienie, w które matka bezkrytycznie wierzyła
— zaznaczył prokurator.
Grzegorz B. mówił też, że chętnie zostawał sam z dziećmi, jako opieka, aby móc znęcać się nad dziewczynką.
Tak też było tym razem. Poprosił matkę dzieci, by wyświadczyła mu przysługę i poczekała na stacji benzynowej na kogoś, kto ma rzekomo oddać mu pieniądze. Chodziło o to, aby jak najdłużej nie było jej w domu, i by on mógł w tym czasie znęcać się nad Leną
— mówił prokurator.
W czasie jego pobytu w domu z dziećmi matka zdenerwowana tym, że rzekomy dłużnik się nie zjawia dzwoniła do Grzegorza B., co z kolei denerwowało jego.
Jak wyjaśniał, w tym czasie jeszcze niemowlę zaczęło płakać. On chcąc uciszyć dziecko wyjął je z łóżeczka i wtedy malec miał mu wypaść z rąk, uderzając głową o podłogę. Stracił przytomność i mężczyzna - jak twierdzi - usiłował go reanimować, ale nie umiał. Przyznał, że dziecko w tym czasie mogło jeszcze kilkakrotnie uderzyć głową o podłogę
— opowiadał Harpula.
Zaznaczył jednocześnie, że zostanie przeprowadzona sekcja zwłok Maksymiliana, która zweryfikuje, czy obrażenia, jakich dziecko doznało, mogły być przypadkowe. Ponadto ocenił, że nie ma wątpliwości, że Lena przez długi czas była ofiarą przemocy.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Znajomy rodziców 6-miesięcznego Maksymiliana, który zmarł w sobotę w szpitalu na skutek licznych obrażeń ciała, w tym głowy, usłyszał zarzut zabójstwa dziecka oraz znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad jego siostrą Leną.
O trzy miesiące aresztu dla 40-letniego Grzegorza B. podejrzanego o zabójstwo 6-miesięcznego Maksymiliana i znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad jego siostrą Leną wystąpiła w poniedziałek do sądu Prokuratura Rejonowa dla Miasta Rzeszów.
Posiedzenie sądu w sprawie wniosku aresztowego wyznaczono na wtorek rano - poinformowała w poniedziałek PAP szefowa tej prokuratury Renata Krut-Wojnarowska.
O zabójstwo 6-miesięcznego Maksymiliana, który zmarł w sobotę w szpitalu na skutek licznych obrażeń ciała, w tym głowy, podejrzany jest znajomy rodziców Grzegorz B., były pracodawca ojca dziecka. B. usłyszał także zarzut znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad 2,5 letnią Leną, siostrą Maksymiliana. Mężczyzna został przesłuchany w nocy z niedzieli na poniedziałek. Wtedy też przedstawiono mu zarzuty.
W poniedziałek odbyła się sekcja zwłok dziecka. Krut-Wojnarowska zapewniła, że gdy tylko prokuratura otrzyma opinie w tej sprawie, przekaże informacje mediom. Prokurator okręgowy w Rzeszowie Łukasz Harpula poinformował w poniedziałek PAP, że
40-letni mężczyzna przyznał się do tego, że mógł spowodować śmierć chłopczyka, ale utrzymuje, że obrażenia, jakich dziecko doznało, były przypadkowe. Przyznał się też do wielokrotnego znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad obecnie 2,5-letnią dziewczynką. Mówił, że z niezrozumiałych dla siebie powodów nienawidzi tego dziecka, że sprawiało mu przyjemność zadawanie jej bólu oraz to, że dziecko się go boi.
W czasie przesłuchania przyznał, że ją podduszał, szarpał, ale starał się to robić tak, aby zostawiać jak najmniej śladów na ciele dziecka. Mówił też, że być może przypadkowo poparzył Lenę papierosem.
Prokurator wyjaśnił, że mężczyzna był zaprzyjaźniony z rodziną, a wcześniej był pracodawcą ojca dzieci.
Matka pozostawała pod jego bardzo silnym wpływem. Gdy nieraz zauważyła jakieś zasinienia na ciele Leny, albo to, że dziecko się go boi, podejrzany zawsze znalazł jakieś wyjaśnienie, w które matka bezkrytycznie wierzyła
— zaznaczył prokurator.
Grzegorz B. mówił też, że chętnie zostawał sam z dziećmi, jako opieka, aby móc znęcać się nad dziewczynką.
Tak też było tym razem. Poprosił matkę dzieci, by wyświadczyła mu przysługę i poczekała na stacji benzynowej na kogoś, kto ma rzekomo oddać mu pieniądze. Chodziło o to, aby jak najdłużej nie było jej w domu, i by on mógł w tym czasie znęcać się nad Leną
— mówił prokurator.
W czasie jego pobytu w domu z dziećmi matka zdenerwowana tym, że rzekomy dłużnik się nie zjawia dzwoniła do Grzegorza B., co z kolei denerwowało jego.
Jak wyjaśniał, w tym czasie jeszcze niemowlę zaczęło płakać. On chcąc uciszyć dziecko wyjął je z łóżeczka i wtedy malec miał mu wypaść z rąk, uderzając głową o podłogę. Stracił przytomność i mężczyzna - jak twierdzi - usiłował go reanimować, ale nie umiał. Przyznał, że dziecko w tym czasie mogło jeszcze kilkakrotnie uderzyć głową o podłogę
— opowiadał Harpula.
Zaznaczył jednocześnie, że zostanie przeprowadzona sekcja zwłok Maksymiliana, która zweryfikuje, czy obrażenia, jakich dziecko doznało, mogły być przypadkowe. Ponadto ocenił, że nie ma wątpliwości, że Lena przez długi czas była ofiarą przemocy.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/351180-przyjaciel-rodziny-znecal-sie-nad-polrocznym-dzieckiem-grzegorz-b-uslyszal-zarzut-zabojstwa?strona=1