"To co się dzieje, to ośli opór i małpia złośliwość rządu". Rafał Dzięciołowski o braku ewakuacji Polaków z Mariupola na tle zgody na imigrację islamską. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
wspolnota-polska.org.pl: Polacy ewakuowani z Donbasu
wspolnota-polska.org.pl: Polacy ewakuowani z Donbasu

Pierwsze apele o ewakuację Polaków z Mariupola w maksymalnej liczbie 120 osób pojawiły się, gdy nie istniał jeszcze problem imigrantów islamskich

— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Rafał Dzięciołowski, członek rady Fundacji Wolność i Demokracja, od 1998 r. działający na rzecz Polaków na Wschodzie.

CZYTAJ TAKŻE: Polacy z Mariupola od roku proszą o pomoc. PO odpowiada: Pomożemy, jak się pogorszy sytuacja

wPolityce.pl: Dlaczego Polacy, którzy chcą ze wschodniej Ukrainy wrócić do Polski są solą w oku rządu, który tak bardzo chce przyjąć imigrantów muzułmańskich?

Rafał Dzięciołowski: To jest sytuacja, której nie da się racjonalnie uzasadnić. A jeżeli dodatkowo weźmiemy pod uwagę, że pierwsze apele o ewakuację Polaków z Mariupola w maksymalnej liczbie 120 osób pojawiły się, gdy nie istniał jeszcze problem imigrantów islamskich, to postawa rządu jest jeszcze bardziej nieracjonalna. Pierwsza odmowa ewakuacji Polaków z Mariupola wynikła chyba z tego, że ewakuacja z Doniecka zamknie temat.

CZYTAJ WIĘCEJ: Polka z Donbasu: „Nowa data ewakuacji to pierwsza połowa stycznia. Jeśli to jakiś kolejny żart, to chyba będę musiała uciekać na koniec świata”. NASZ WYWIAD

No i wydaje mi się, że ta pierwsza decyzja zaważyła na postawie późniejszej. To co się dzieje wokół tej sprawy określić można jako ośli opór i małpia złośliwość rządu. Ośli upór dlatego, że od stycznia rząd powtarza ciągle to samo: Polacy w Mariupolu nie są zagrożeni. Zaś małpia złośliwość dlatego, że chodzi o bycie głuchym na apele opozycji. A te są nadzwyczaj delikatne i nikt nie może zarzucić, że opozycja rozgrywa sprawę ukraińskich Polaków politycznie.

O ile upór rządzących można wyjaśnić tym, że blisko jest im do polonofobiczych środowisk np. z kręgu gazety Michnika i przyległości, to trudniej jest pojąć, dlaczego opozycja tak niewiele o tym mówi.

Nie zgodziłbym się z tym. Od samego początku, gdy problem się pojawił, Prawo i Sprawiedliwość wskazywało na ten problem. Pierwszą organizacją, która pojawiła się w Mariupolu w misją rozpoznawczą była Fundacja Wolność i Demokracja Głos opozycji był słyszany, ale był zagłuszany na tyle, aby miałby on możliwość wymuszenia czegoś na rządzie. Problem jest szerszy, bo opozycja w żadnej sprawie nie jest w stanie niczego na rządzie wymusić. Jeżeli władze kategorycznie mówi „nie” i upiera się przy tym, to niczego osiągnąć nie można.

Pierwsze jaskółki możliwej zmiany postawy rządu pojawiły się dosłownie wczoraj i dzisiaj. Wczoraj, ponieważ pan Andrzej Iwaszko z Mariupol, przedstawiciel tamtejszej Polonii po raz kolejny był w Kancelarii Prezydenta. Zaskakującym efektem spotkania pana Iwaszki w kancelarii jest pierwsza wizyta w Mariupolu ambasadora RP Henryka Litwina. Chyba pierwszy raz w życiu przyjechał do Mariupola. Więc jest nadzieja, że jakiś element racjonalności w działaniu rządu, pojawi się.

Dalszy ciąg czytaj na następnej stronie.

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych