Ten Pani konserwatyzm może być w aktorstwie tylko zaletą.
Mam nadzieje, że tak, ja w to wierzę. Wszystko, co robię staram się robić perfekcyjnie. Jeżeli jestem na scenie, to chcę, żeby widz zrozumiał, co mówię i coś przeżył. Nie lubię grania o niczym. I nie rozumiem też teatru, w którym traktuje się widza po macoszemu, czyli jak mu się nie podoba, to może wyjść. Absolutnie z tym się nie zgadzam, byłaby to dla mnie porażka, gdyby ktoś wyszedł ze spektaklu. W „Smoleńsku” nie było ani jednej sceny, która by była wycięta z mojego grania. Zależało mi na pokazaniu w jednych scenach Ewy Błasik jako normalnej kobiety, pamiętającej o tym, co jej się kojarzy z mężem. Są też takie momenty na sali konferencyjnej, gdy wstępuje w nią pewien rodzaj nowej energii. Chciałam, by w każdej scenie pokazać trochę inaczej generałową, od innej strony, mam nadzieję, że to się udało.
Ma Pani w sobie dużą odwagę, że mimo ocen środowiska bierze te role, które wydają się Pani głęboko słuszne i z którymi może się Pani identyfikować.
Oczywiście, że tak. W przypadku „Smoleńska” wystarczy sobie tylko przez sekundę wyobrazić, że tych ludzi, którzy zginęli w tej katastrofie, już nie ma. Oni nie mogą nic powiedzieć, w związku z tym jeżeli my możemy za nich próbować przemówić w pozytywnym sensie, to to jest wielka wartość. To walka o prawdę, pamięć, uczciwość i godność, w której uczestniczymy.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
SZOK! BADANIE SMOLEŃSKA BYŁO CAŁKOWITĄ FIKCJĄ! Polecamy nowy numer „wSieci”! E-wydania dostępne na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Ten Pani konserwatyzm może być w aktorstwie tylko zaletą.
Mam nadzieje, że tak, ja w to wierzę. Wszystko, co robię staram się robić perfekcyjnie. Jeżeli jestem na scenie, to chcę, żeby widz zrozumiał, co mówię i coś przeżył. Nie lubię grania o niczym. I nie rozumiem też teatru, w którym traktuje się widza po macoszemu, czyli jak mu się nie podoba, to może wyjść. Absolutnie z tym się nie zgadzam, byłaby to dla mnie porażka, gdyby ktoś wyszedł ze spektaklu. W „Smoleńsku” nie było ani jednej sceny, która by była wycięta z mojego grania. Zależało mi na pokazaniu w jednych scenach Ewy Błasik jako normalnej kobiety, pamiętającej o tym, co jej się kojarzy z mężem. Są też takie momenty na sali konferencyjnej, gdy wstępuje w nią pewien rodzaj nowej energii. Chciałam, by w każdej scenie pokazać trochę inaczej generałową, od innej strony, mam nadzieję, że to się udało.
Ma Pani w sobie dużą odwagę, że mimo ocen środowiska bierze te role, które wydają się Pani głęboko słuszne i z którymi może się Pani identyfikować.
Oczywiście, że tak. W przypadku „Smoleńska” wystarczy sobie tylko przez sekundę wyobrazić, że tych ludzi, którzy zginęli w tej katastrofie, już nie ma. Oni nie mogą nic powiedzieć, w związku z tym jeżeli my możemy za nich próbować przemówić w pozytywnym sensie, to to jest wielka wartość. To walka o prawdę, pamięć, uczciwość i godność, w której uczestniczymy.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
SZOK! BADANIE SMOLEŃSKA BYŁO CAŁKOWITĄ FIKCJĄ! Polecamy nowy numer „wSieci”! E-wydania dostępne na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Strona 3 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/309294-tylko-u-nas-pwst-reaguje-ws-zwolnienia-struzik-a-aktorka-odpowiada-nawet-gdybym-wiedziala-co-mnie-spotka-nie-zrezygnowalabym-z-roli-w-smolensku?strona=3