To prawda, ale zdarza się, że ukraińscy naukowcy nastawieni krytycznie wobec OUN-UPA mieli rozmowy ostrzegawcze ze strony bezpieki ukraińskiej i szowinistów ukraińskich.
To możliwe. Na pewno nie jest im łatwo funkcjonować. Na Ukrainie jest narzucana pewna narracja. Nie można jednak rezygnować z rozmowy z ludźmi, którzy są za merytorycznym dialogiem. To nie musi być dialog z instytucjami ukraińskimi. Może to być rozmowa z historykami, którzy przyjeżdżają do Polski, uczestniczą w konferencjach, spotykają się z polskimi historykami. Niedawno w Łucku byłem na konferencji poświęconej wojewodzie Henrykowi Józewskiemu, który był wojewodą na Wołyniu w międzywojniu. Było bardzo rzeczowo. Mimo, że krytykowali ówczesną polską władzę, potrafili dostrzec w jego działalności pewne pozytywy. IPN wydał niedawno książkę Ihora Iljuszyna „ZSRR wobec ukraińsko-polskiego konfliktu narodowościowego na Ukrainie Zachodniej w latach 1939–1947”. Planujemy jej promocję w Warszawie. Przeczytałem tę książkę, polscy historycy mogą mieć do niej zastrzeżenia, ale w porównaniu do innych książek historycznych wydawanych na Ukrainie, autor podszedł do tematu dosyć obiektywnie.
Ukraiński IPN wydał próbną wersję gry dotyczącej historii Ukrainy w latach 1917-1918. Pojawiły się zarzuty, że znajduje się tam mapa z częścią ziem polskich należących do Ukrainy. Jak to wygląda?
To reprint mapy z 1917 r., która nazywa się „Karta etnicznych ziem ukraińskich”. Obejmuje ziemie na których mieszkała ludność ukraińska. Nie są to granice Ukrainy. Czasami jest to trochę wątpliwe, bo całe Polesie jest zaznaczone jako ziemia ukraińska. Mieszkańcy Polesia uważali się za „tutejszych”. Nie mieli praktycznie żadnej tożsamości narodowej.
Na mapie zaznaczono m.in. także tereny Podlasia i Chełmszczyzny.
Tak, również Łemkowszczyzny aż pod Nowy Sącz. Na mapie znalazły się również tereny dzisiejszej Słowacji, Rumunii, duże obszary Rosji, z terenów nad Morzem Czarnym cały kozacki Kubań. Mapa obejmuje maksymalny zasięg wpływów ukraińskich, jakie oni sobie wyobrażali w 1917 r. W trakcie gry obchodzi się pola wokół mapy. Mapa jest podzielona na sześć sektorów, czyli sześć części Ukrainy. Do każdej z nich są oddzielne karty z pytaniami skierowanymi do graczy dotyczącymi historii tzw. ukraińskiej rewolucji z lat 1917-1921. Z materiałów znajdujących się w grze najbardziej kontrowersyjna jest mapa. Poza nią nie widzę w niej innych sensacyjnych elementów. Przedstawiają historię z lat 1917-1921 według swojej narracji.
Jak przedstawiają wojnę o Lwów i Galicję?
Twierdzą, że Polacy zagarnęli te ziemie.
Rozmawiał Tomasz Plaskota.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
To prawda, ale zdarza się, że ukraińscy naukowcy nastawieni krytycznie wobec OUN-UPA mieli rozmowy ostrzegawcze ze strony bezpieki ukraińskiej i szowinistów ukraińskich.
To możliwe. Na pewno nie jest im łatwo funkcjonować. Na Ukrainie jest narzucana pewna narracja. Nie można jednak rezygnować z rozmowy z ludźmi, którzy są za merytorycznym dialogiem. To nie musi być dialog z instytucjami ukraińskimi. Może to być rozmowa z historykami, którzy przyjeżdżają do Polski, uczestniczą w konferencjach, spotykają się z polskimi historykami. Niedawno w Łucku byłem na konferencji poświęconej wojewodzie Henrykowi Józewskiemu, który był wojewodą na Wołyniu w międzywojniu. Było bardzo rzeczowo. Mimo, że krytykowali ówczesną polską władzę, potrafili dostrzec w jego działalności pewne pozytywy. IPN wydał niedawno książkę Ihora Iljuszyna „ZSRR wobec ukraińsko-polskiego konfliktu narodowościowego na Ukrainie Zachodniej w latach 1939–1947”. Planujemy jej promocję w Warszawie. Przeczytałem tę książkę, polscy historycy mogą mieć do niej zastrzeżenia, ale w porównaniu do innych książek historycznych wydawanych na Ukrainie, autor podszedł do tematu dosyć obiektywnie.
Ukraiński IPN wydał próbną wersję gry dotyczącej historii Ukrainy w latach 1917-1918. Pojawiły się zarzuty, że znajduje się tam mapa z częścią ziem polskich należących do Ukrainy. Jak to wygląda?
To reprint mapy z 1917 r., która nazywa się „Karta etnicznych ziem ukraińskich”. Obejmuje ziemie na których mieszkała ludność ukraińska. Nie są to granice Ukrainy. Czasami jest to trochę wątpliwe, bo całe Polesie jest zaznaczone jako ziemia ukraińska. Mieszkańcy Polesia uważali się za „tutejszych”. Nie mieli praktycznie żadnej tożsamości narodowej.
Na mapie zaznaczono m.in. także tereny Podlasia i Chełmszczyzny.
Tak, również Łemkowszczyzny aż pod Nowy Sącz. Na mapie znalazły się również tereny dzisiejszej Słowacji, Rumunii, duże obszary Rosji, z terenów nad Morzem Czarnym cały kozacki Kubań. Mapa obejmuje maksymalny zasięg wpływów ukraińskich, jakie oni sobie wyobrażali w 1917 r. W trakcie gry obchodzi się pola wokół mapy. Mapa jest podzielona na sześć sektorów, czyli sześć części Ukrainy. Do każdej z nich są oddzielne karty z pytaniami skierowanymi do graczy dotyczącymi historii tzw. ukraińskiej rewolucji z lat 1917-1921. Z materiałów znajdujących się w grze najbardziej kontrowersyjna jest mapa. Poza nią nie widzę w niej innych sensacyjnych elementów. Przedstawiają historię z lat 1917-1921 według swojej narracji.
Jak przedstawiają wojnę o Lwów i Galicję?
Twierdzą, że Polacy zagarnęli te ziemie.
Rozmawiał Tomasz Plaskota.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/365300-nasz-wywiad-dr-hab-szumilo-ipn-na-ukrainie-nie-mozna-krytycznie-pisac-o-upa-narzucana-jest-pewna-narracja?strona=2