Dzięki uczestnictwu w protestach i generalnie wysokiej świadomości obywatelskiej nabywanej przez przynależność do elity, Grażyna Wolszczak rozumie, że „dla prezesa łamanie konstytucji, tłamszenie obywateli, kontrola kobiet – wszystko jest dopuszczalne! (…) Ciągle nie mogę się otrząsnąć, jakim walcem jedzie ta cała ‘dobra zmiana’. Już się nam wydawało, że poszli na maksa, wzięli media publiczne, parę teatrów, muzeów, a teraz się okazuje, że chcą i film. (…) Sztukę zastąpią ‘żołnierze wyklęci’, rozmaryn i partyzanckie ogniska”. Nie zastąpią, nie zastąpią, skoro Grażyna Wolszczak gra w serialach, które, znając jej ambicje i świadomość, na pewno są sztuką i to wysoką, a nic nie wskazuje, że władza na te seriale chce się zamachnąć.
Władza robi się niestety coraz podstępniejsza, więc Grażyna Wolszczak nie ma wątpliwości, że „zapowiedź podniesienia twórcom kwoty wolnej od opodatkowania z ponad 80 do ponad 160 tys. zł rocznie to próba przeciągnięcia artystów na swoją stronę. (…) Platforma miała gdzieś kulturę. A PiS wie, że kultura ma ogromną siłę. Że bez niej nie da się wychować nowego obywatela, wyprodukować nowych elit, wykreować nowych bohaterów, wyhodować nowych autorytetów. Dlatego od razu wzięli się za media publiczne, za szkoły, za teatry”. Nie dość, że wredni pisowcy poważnie potraktowali to, co ukochana PO kompletnie „zlewała”, to jeszcze chcą wolnych artystów przekupić. I ktoś może się złamać przez tę mamonę. Ale nie Grażyna Wolszczak, która wybrała „wersję Jandy” i choć nienawidzi „bycia na pierwszej linii politycznego frontu, to w którymś momencie trzeba w końcu sobie jasno powiedzieć, że konformizm oznacza przyzwolenie na powrót PRL-u. A ja to wszystko pamiętam”. Szczególnie Grażyna Wolszczak pamięta zapewne rolę w „milicyjnym” serialu „07 zgłoś się!” (z 1987 r.) która musiała być dla niej wielką męką i ostatnim w jej życiu doświadczeniem konformizmu.
Obecnie Grażyna Wolszczak jest już całkiem wolna. I zapewne dlatego z goryczą mówi: „Nie potrafię tego ogarnąć moim rozumem. Może mam w sobie jakąś niedojrzałość obywatelską, bo nie rozumiem jednej trzeciej tego narodu, choć staram się pojąć frustrację ludzi pokrzywdzonych przez gwałtowne przemiany ustrojowe. Tych zapomnianych, upokorzonych przez biedę”. Nie rozumie, ale wie, co trzeba robić: „Trzeba się przeciwstawiać, bić na alarm, tłumaczyć, przede wszystkim ruszyć z pracą u podstaw. Nie zasłużyliśmy sobie na wyprowadzenie z Unii. A pan Kaczyński robi wszystko, by nas wyprowadzić. Chyba że wcześniej Unia sama się rozpadnie. Jest mi okropnie wstyd za nasz stosunek do uchodźców. (…) Wiele razy byłam zdumiona, aż mnie ściskało za gardło, że ludzie, którzy bynajmniej nie sympatyzują z Kaczyńskim czy ONR-em, są przeciwko przyjmowaniu uchodźców. Czyli PiS nas wszystkich po trochu ‘spisia’, przerabia na swój wzór i podobieństwo”. Wizja powszechnego spisienia musi przerażać, tym bardziej że ulegają temu nawet ludzie wolni.
Najgorsze katusze przeżywa Grażyna Wolszczak w sprawach wyprowadzania Polski z UE (wiadomo, dla wolnej Europejki to straszne doświadczenie, tym bardziej że bardzo sprytnie kamuflowane, choć zaawansowane) oraz uchodźców. Zapewne tylko z braku czasu (seriale nie dają wytchnienia) Grażyna Wolszczak nie pojechała pomagać do Syrii, jak choćby muzyk Dariusz Malejonek. Ale on zapewne na pokaz, bo to przecież ktoś, kto nie widzi pisowskich zbrodni, a w dodatku jest spod znaku „żołnierzy wyklętych, rozmarynu i partyzanckich ognisk”. Grażyna Wolszczak wszystko widzi, dlatego przewiduje, że „będzie emigracja wewnętrzna – nie ma nadziei, trzeba przeczekać i jest szansa, że przeczekamy, bo przeczekaliśmy i PRL, i IV RP”. Tym eskapizmem i splendid isolation Grażyny Wolszczak można być rozczarowanym, bo przecież były te manify i czarne protesty z jej udziałem. Można by więc liczyć co najmniej na dowodzenie jakimś oddziałem partyzanckim, złożonym na przykład z artystów serialowych. Najważniejsze, że Grażyna Wolszczak nie została zniewolona, a wolny duch może wszystko, więc na pewno sobie poradzi także z pisowskim reżimem.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Dzięki uczestnictwu w protestach i generalnie wysokiej świadomości obywatelskiej nabywanej przez przynależność do elity, Grażyna Wolszczak rozumie, że „dla prezesa łamanie konstytucji, tłamszenie obywateli, kontrola kobiet – wszystko jest dopuszczalne! (…) Ciągle nie mogę się otrząsnąć, jakim walcem jedzie ta cała ‘dobra zmiana’. Już się nam wydawało, że poszli na maksa, wzięli media publiczne, parę teatrów, muzeów, a teraz się okazuje, że chcą i film. (…) Sztukę zastąpią ‘żołnierze wyklęci’, rozmaryn i partyzanckie ogniska”. Nie zastąpią, nie zastąpią, skoro Grażyna Wolszczak gra w serialach, które, znając jej ambicje i świadomość, na pewno są sztuką i to wysoką, a nic nie wskazuje, że władza na te seriale chce się zamachnąć.
Władza robi się niestety coraz podstępniejsza, więc Grażyna Wolszczak nie ma wątpliwości, że „zapowiedź podniesienia twórcom kwoty wolnej od opodatkowania z ponad 80 do ponad 160 tys. zł rocznie to próba przeciągnięcia artystów na swoją stronę. (…) Platforma miała gdzieś kulturę. A PiS wie, że kultura ma ogromną siłę. Że bez niej nie da się wychować nowego obywatela, wyprodukować nowych elit, wykreować nowych bohaterów, wyhodować nowych autorytetów. Dlatego od razu wzięli się za media publiczne, za szkoły, za teatry”. Nie dość, że wredni pisowcy poważnie potraktowali to, co ukochana PO kompletnie „zlewała”, to jeszcze chcą wolnych artystów przekupić. I ktoś może się złamać przez tę mamonę. Ale nie Grażyna Wolszczak, która wybrała „wersję Jandy” i choć nienawidzi „bycia na pierwszej linii politycznego frontu, to w którymś momencie trzeba w końcu sobie jasno powiedzieć, że konformizm oznacza przyzwolenie na powrót PRL-u. A ja to wszystko pamiętam”. Szczególnie Grażyna Wolszczak pamięta zapewne rolę w „milicyjnym” serialu „07 zgłoś się!” (z 1987 r.) która musiała być dla niej wielką męką i ostatnim w jej życiu doświadczeniem konformizmu.
Obecnie Grażyna Wolszczak jest już całkiem wolna. I zapewne dlatego z goryczą mówi: „Nie potrafię tego ogarnąć moim rozumem. Może mam w sobie jakąś niedojrzałość obywatelską, bo nie rozumiem jednej trzeciej tego narodu, choć staram się pojąć frustrację ludzi pokrzywdzonych przez gwałtowne przemiany ustrojowe. Tych zapomnianych, upokorzonych przez biedę”. Nie rozumie, ale wie, co trzeba robić: „Trzeba się przeciwstawiać, bić na alarm, tłumaczyć, przede wszystkim ruszyć z pracą u podstaw. Nie zasłużyliśmy sobie na wyprowadzenie z Unii. A pan Kaczyński robi wszystko, by nas wyprowadzić. Chyba że wcześniej Unia sama się rozpadnie. Jest mi okropnie wstyd za nasz stosunek do uchodźców. (…) Wiele razy byłam zdumiona, aż mnie ściskało za gardło, że ludzie, którzy bynajmniej nie sympatyzują z Kaczyńskim czy ONR-em, są przeciwko przyjmowaniu uchodźców. Czyli PiS nas wszystkich po trochu ‘spisia’, przerabia na swój wzór i podobieństwo”. Wizja powszechnego spisienia musi przerażać, tym bardziej że ulegają temu nawet ludzie wolni.
Najgorsze katusze przeżywa Grażyna Wolszczak w sprawach wyprowadzania Polski z UE (wiadomo, dla wolnej Europejki to straszne doświadczenie, tym bardziej że bardzo sprytnie kamuflowane, choć zaawansowane) oraz uchodźców. Zapewne tylko z braku czasu (seriale nie dają wytchnienia) Grażyna Wolszczak nie pojechała pomagać do Syrii, jak choćby muzyk Dariusz Malejonek. Ale on zapewne na pokaz, bo to przecież ktoś, kto nie widzi pisowskich zbrodni, a w dodatku jest spod znaku „żołnierzy wyklętych, rozmarynu i partyzanckich ognisk”. Grażyna Wolszczak wszystko widzi, dlatego przewiduje, że „będzie emigracja wewnętrzna – nie ma nadziei, trzeba przeczekać i jest szansa, że przeczekamy, bo przeczekaliśmy i PRL, i IV RP”. Tym eskapizmem i splendid isolation Grażyny Wolszczak można być rozczarowanym, bo przecież były te manify i czarne protesty z jej udziałem. Można by więc liczyć co najmniej na dowodzenie jakimś oddziałem partyzanckim, złożonym na przykład z artystów serialowych. Najważniejsze, że Grażyna Wolszczak nie została zniewolona, a wolny duch może wszystko, więc na pewno sobie poradzi także z pisowskim reżimem.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/361266-aktorka-wolszczak-wybrala-wersje-jandy-i-nie-bedzie-uciekac-z-polski-jak-lupa-lecz-walczyc-na-miejscu?strona=2