Wszystkie media - od plotkarskich po poważne - mają dziś fajne dziennikarskie „mięsko”: Ricardo Petru, zamiast w Sejmie, a kysz, a kysz, „bronić demokracji” - urwał się samolotem na portugalską Maderę, podczas gry inni, wicie-rozumicie, muszą się męczyć na sali plenarnej i z nudów nawet przeglądać, fuj, fuj, notatki Kaczora.
Skandalik jest tym większy, że Rychu, któremu się wydawało, iż ma buławę lidera opozycji w plecaku i gotów był toczyć o to bój na minki z Grzegorzem „Zniszczę cię” Schetyną, pojechał w te przyjemne klimaty nie sam, lecz z Joanną Schmidt, koleżanką z Sejmu i z partii. Media już zaczęły kombinować, że to niby oboje, chi chi, wicie-rozumicie, ten tego… pewnie jakiś romansik na Maderze uskuteczniają. Być może, ale - mówiąc szczerze - guzik mnie to obchodzi, czy Ricardo ma onże romansik z partyjną koleżanką, czy to kolejna, by tak rzec, „nadinterpretacja” mediów - niech się najwyżej tłumaczy przed żoną. Nawet jeżeli jest tam coś na rzeczy, to nasze śmichy-chichy w porządkowaniu relacji małżeńskich pewnie Rychowi nic nie pomogą, więc szkoda na nie czasu.
O wiele bardziej interesująca jest polityczna działalność uwodzicielskiego Ricardo. Jest ewidentne, że w 2015 r. Ośrodek Trzymający Faktyczną Władzę (OTFW) - widząc kompletne zużycie Platformy - postanowił postawić właśnie na Rycha: przystojniaka, z ogładą, no i ekonomistę, aby stworzył „lepszą Platformę od tej coraz gorszej”, czyli Nowoczesną. Miałem okazję obserwować te narodziny (roz)gwiazdy w marcu 2015 r. (a więc tuż przed powstaniem Nowoczesnej), podczas wizyty Miłościwie Nam Panującego do Jesieni 2015 Bronisława I na Uniwersytecie Rzeszowskim. Bronisław I wziął tam udział w spotkaniu nt. innowacyjności w gospodarce. Przed spotkaniem Petru dwoił się i troił, wszędzie go było pełno, tak żeby wszyscy widzieli, a podczas spotkania prezentował wyniki badań, moderował dyskusję panelową itd. „Co on ma takie ADHD?” - pomyślałem wtedy (pamiętam jak dziś). Dwa miesiące później wszystko stało się jasne. Ten manewr już w przeszłości co najmniej dwa razy się powiódł (jak Unia Wolności zastępowała Unię Demokratyczną, a Platforma - Unię Wolności), więc dlaczego nie miałby się powieść tym razem? - myślał zapewne OTFW. Onże przeliczył się jednak co do jednego: nie wystarczy (pozorna) ogłada, gdy nie ma charyzmy, instynktu politycznego lidera, a za to są katastrofalne braki w wiedzy podstawowej. Ricardo zaczął więc sadzić gafę za gafą, przebijając nawet Bronisława I, który - tu wracam do spotkania na Uniwersytecie Rzeszowskim - być może miał pełnić funkcję politycznego promotora Ricarda, tylko jedno poszło nie tak - Bronisław przegrał wybory prezydenckie. Był to Plan Grubymi Nićmi szyty, proszę tych, którzy stali za tymi Nićmi!
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Wszystkie media - od plotkarskich po poważne - mają dziś fajne dziennikarskie „mięsko”: Ricardo Petru, zamiast w Sejmie, a kysz, a kysz, „bronić demokracji” - urwał się samolotem na portugalską Maderę, podczas gry inni, wicie-rozumicie, muszą się męczyć na sali plenarnej i z nudów nawet przeglądać, fuj, fuj, notatki Kaczora.
Skandalik jest tym większy, że Rychu, któremu się wydawało, iż ma buławę lidera opozycji w plecaku i gotów był toczyć o to bój na minki z Grzegorzem „Zniszczę cię” Schetyną, pojechał w te przyjemne klimaty nie sam, lecz z Joanną Schmidt, koleżanką z Sejmu i z partii. Media już zaczęły kombinować, że to niby oboje, chi chi, wicie-rozumicie, ten tego… pewnie jakiś romansik na Maderze uskuteczniają. Być może, ale - mówiąc szczerze - guzik mnie to obchodzi, czy Ricardo ma onże romansik z partyjną koleżanką, czy to kolejna, by tak rzec, „nadinterpretacja” mediów - niech się najwyżej tłumaczy przed żoną. Nawet jeżeli jest tam coś na rzeczy, to nasze śmichy-chichy w porządkowaniu relacji małżeńskich pewnie Rychowi nic nie pomogą, więc szkoda na nie czasu.
O wiele bardziej interesująca jest polityczna działalność uwodzicielskiego Ricardo. Jest ewidentne, że w 2015 r. Ośrodek Trzymający Faktyczną Władzę (OTFW) - widząc kompletne zużycie Platformy - postanowił postawić właśnie na Rycha: przystojniaka, z ogładą, no i ekonomistę, aby stworzył „lepszą Platformę od tej coraz gorszej”, czyli Nowoczesną. Miałem okazję obserwować te narodziny (roz)gwiazdy w marcu 2015 r. (a więc tuż przed powstaniem Nowoczesnej), podczas wizyty Miłościwie Nam Panującego do Jesieni 2015 Bronisława I na Uniwersytecie Rzeszowskim. Bronisław I wziął tam udział w spotkaniu nt. innowacyjności w gospodarce. Przed spotkaniem Petru dwoił się i troił, wszędzie go było pełno, tak żeby wszyscy widzieli, a podczas spotkania prezentował wyniki badań, moderował dyskusję panelową itd. „Co on ma takie ADHD?” - pomyślałem wtedy (pamiętam jak dziś). Dwa miesiące później wszystko stało się jasne. Ten manewr już w przeszłości co najmniej dwa razy się powiódł (jak Unia Wolności zastępowała Unię Demokratyczną, a Platforma - Unię Wolności), więc dlaczego nie miałby się powieść tym razem? - myślał zapewne OTFW. Onże przeliczył się jednak co do jednego: nie wystarczy (pozorna) ogłada, gdy nie ma charyzmy, instynktu politycznego lidera, a za to są katastrofalne braki w wiedzy podstawowej. Ricardo zaczął więc sadzić gafę za gafą, przebijając nawet Bronisława I, który - tu wracam do spotkania na Uniwersytecie Rzeszowskim - być może miał pełnić funkcję politycznego promotora Ricarda, tylko jedno poszło nie tak - Bronisław przegrał wybory prezydenckie. Był to Plan Grubymi Nićmi szyty, proszę tych, którzy stali za tymi Nićmi!
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/321813-rychu-z-kolezanka-na-spotkaniu-partyjnym-na-maderze-czyli-jak-potknac-sie-o-wlasne-nogi