Tymczasem twórczy zapał jakiejś części posłów nie zna granic. Także granic elementarnego rozsądku. Oto, jak dowiaduję się z sejmowego druku nr 1080, Komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych oraz Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej zaaprobowała w dniu 29 listopada senacki projekt zmiany ustawy o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego. Zgodnie z tą nowelizacją, o ile ostatecznie przyjmie ją Sejm i podpisze Prezydent RP, cytuję: „za inny ustrój totalitarny uważa się w szczególności faszyzm, nazizm niemiecki, nacjonalizm ukraiński i litewski, militaryzm pruski, rosyjski i niemiecki”. No cóż, niezależnie od historycznie jak najgorszych skojarzeń, jakie możemy mieć z nacjonalizmem ukraińskim i litewskim, militaryzmem pruskim, rosyjskim i niemieckim – określenie ich jako „ustrojów (sic!) totalitarnych (sic!)” jest potwornym nagięciem przyjętych w historiografii (oraz w zdrowym rozsądku) ustaleń i definicji do prawnej fantazji ustawodawcy. Nagięciem kompromitującym i szkodliwym. Także dla IPN. Gdyby ta ustawa została przyjęta, IPN musiałby – zgodnie z jej treścią – wyrażać opinię na temat wszelkich nazw publicznych instytucji czy obiektów, które wiązałyby się z imperium rosyjskim oraz panowaniem pruskim na polskich ziemiach. Właściwie z ziem pod zaborami tylko Galicja (i to wyłącznie zachodnia – bo we wschodniej kiełkował już zapewne „ukraiński totalitaryzm”) mogłaby zostać tutaj wyjęta spod czujnego oka IPN. Zresztą nie wiem dlaczego: jeśli gdzieś w pierwszej połowie XIX wieku panował ustrój zbliżony choć trochę do pewnych aspektów totalitaryzmu, to na pewno nie w Królestwie Polskim pod berłem carów, ani w Wielkim Księstwie Poznańskim pod panowaniem „pruskiego militaryzmu”, ale raczej w Galicji, rządzonej wtedy najbrutalniej przez habsburskich urzędników. Najwidoczniej mit łagodnej CK Austrii, „najprzyjemniejszego” z zaborów, zakorzenił się w wyobraźni historycznej ustawodawców – całkowicie wbrew prawdzie historycznej.
Nie, to jednak nie jest temat to żartów, czy do przekomarzań. Bardzo prosiłbym ustawodawców (także twórców ustawy o nowym budżecie na rok 2017) o poważne potraktowanie historii, naszej pamięci zbiorowej – i Instytutu, który ma poważnie także wypełniać funkcję jednego z głównych filarów tejże pamięci.
Pomysł na prezent? Dobra książka!
Polecamy „wSklepiku.pl”:„Historia i Polityka”- prof.Andrzej Nowak.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Tymczasem twórczy zapał jakiejś części posłów nie zna granic. Także granic elementarnego rozsądku. Oto, jak dowiaduję się z sejmowego druku nr 1080, Komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych oraz Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej zaaprobowała w dniu 29 listopada senacki projekt zmiany ustawy o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego. Zgodnie z tą nowelizacją, o ile ostatecznie przyjmie ją Sejm i podpisze Prezydent RP, cytuję: „za inny ustrój totalitarny uważa się w szczególności faszyzm, nazizm niemiecki, nacjonalizm ukraiński i litewski, militaryzm pruski, rosyjski i niemiecki”. No cóż, niezależnie od historycznie jak najgorszych skojarzeń, jakie możemy mieć z nacjonalizmem ukraińskim i litewskim, militaryzmem pruskim, rosyjskim i niemieckim – określenie ich jako „ustrojów (sic!) totalitarnych (sic!)” jest potwornym nagięciem przyjętych w historiografii (oraz w zdrowym rozsądku) ustaleń i definicji do prawnej fantazji ustawodawcy. Nagięciem kompromitującym i szkodliwym. Także dla IPN. Gdyby ta ustawa została przyjęta, IPN musiałby – zgodnie z jej treścią – wyrażać opinię na temat wszelkich nazw publicznych instytucji czy obiektów, które wiązałyby się z imperium rosyjskim oraz panowaniem pruskim na polskich ziemiach. Właściwie z ziem pod zaborami tylko Galicja (i to wyłącznie zachodnia – bo we wschodniej kiełkował już zapewne „ukraiński totalitaryzm”) mogłaby zostać tutaj wyjęta spod czujnego oka IPN. Zresztą nie wiem dlaczego: jeśli gdzieś w pierwszej połowie XIX wieku panował ustrój zbliżony choć trochę do pewnych aspektów totalitaryzmu, to na pewno nie w Królestwie Polskim pod berłem carów, ani w Wielkim Księstwie Poznańskim pod panowaniem „pruskiego militaryzmu”, ale raczej w Galicji, rządzonej wtedy najbrutalniej przez habsburskich urzędników. Najwidoczniej mit łagodnej CK Austrii, „najprzyjemniejszego” z zaborów, zakorzenił się w wyobraźni historycznej ustawodawców – całkowicie wbrew prawdzie historycznej.
Nie, to jednak nie jest temat to żartów, czy do przekomarzań. Bardzo prosiłbym ustawodawców (także twórców ustawy o nowym budżecie na rok 2017) o poważne potraktowanie historii, naszej pamięci zbiorowej – i Instytutu, który ma poważnie także wypełniać funkcję jednego z głównych filarów tejże pamięci.
Pomysł na prezent? Dobra książka!
Polecamy „wSklepiku.pl”:„Historia i Polityka”- prof.Andrzej Nowak.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/318963-ustawodawcy-klopoty-pamiecia-tworczy-zapal-jakiejs-czesci-poslow-nie-zna-granic-takze-granic-elementarnego-rozsadku?strona=2