Jak pamiętać i upamiętniać więcej – za mniej? Przed takim dylematem postawiony został właśnie Instytut Pamięci Narodowej.
IPN otrzymał w mijającym roku nowe zadania. Wynikają one z ustawowej zmiany przyjętej 1 kwietnia tego roku. Wcześniej IPN zajmował się historią od 1 września 1939 roku do 31 lipca 1990. Zmiana ustawy dodała do tego ogromny szmat dziejów – od 8 listopada 1917 do 31 sierpnia 1939. Było 51 lat, teraz mają być 73 lata. Matematycznie rzecz ujmując: o blisko jedną trzecią zwiększył się zatem okres, którym ma się zajmować IPN zarówno w swoim wysiłku edukacyjnym, jak też w prowadzonych badaniach naukowych. Doszedł cały okres II RP, a także najbardziej dramatyczne wydarzenia związane z procesem odzyskiwania niepodległości w 1917-1918 i jej obroną. Tu muszą znaleźć miejsce m.in. zbrodnie związane z „pożogą” idącą od wschodu – od zamachu Lenina i jego towarzyszy w Piotrogrodzie 7 listopada 1917 roku, poprzez czas wojny sowiecko-polskiej lat 1919-1920, aż po precyzyjnie wykonane ludobójstwo na Polakach w ZSRR (1937-1938 – tzw. operacja polska NKWD) i wreszcie pakt Ribbentrop-Mołotow. To zupełnie inna specyfika badawcza od tej, którą mają studia nad opozycją w PRL, stanem wojennym, czy aparatem PZPR. Trzeba zatrudnić ludzi, którzy będą mogli podjąć nowy ustawowy obowiązek IPN.
Zmiana ustawy nakazała także Instytutowi przejęcie znacznej większości zadań po rozwiązanej z końcem lipca tego roku Radzie Pamięci Walk i Męczeństwa Polaków. Wyrażają zakres tych zadań punkty 5 i 6 artykułu 1. znowelizowanej ustawy o IPN: „5) poszukiwanie miejsc spoczynku osób poległych w walkach o niepodległość i zjednoczenie Państwa Polskiego, a zwłaszcza tych, które straciły życie wskutek walki z narzuconym systemem totalitarnym lub wskutek represji totalitarnych lub czystek etnicznych w okresie od dnia 8 listopada 1917 r. do dnia 31 lipca 1990 r.; 6) prowadzenie działalności związanej z upamiętnianiem historycznych wydarzeń, miejsc oraz postaci w dziejach walk i męczeństwa Narodu Polskiego, zarówno w kraju, jak i za granicą, a także miejsc walk i męczeństwa innych narodów na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, w okresie od dnia 8 listopada 1917 r. do dnia 31 lipca 1990 r.” Mówiąc krótko: dochodzi opieka nad cmentarzami wojennymi, pomnikami, a nawet pojedynczymi grobami, upamiętniającymi polskie ofiary z lat 1917-1989. W Polsce i (niemal) na całym świecie. Gigantyczna i – przepraszam za wyrażenie – kosztochłonna praca.
Proszę mi wybaczyć to suche wyliczenie ustawowych zadań i paragrafów, ale jest ono potrzebne, by uświadomić sobie, że albo IPN będzie mógł potraktować tak szeroki zakres nowych obowiązków poważnie – i powinien otrzymać stosowne do tego zwiększone środki budżetowe, albo będzie mógł tylko pozorować swoją pracę, przynajmniej na tym nowym, ogromnym obszarze, jaki nakazano mu objąć pieczą.
Tymczasem, jak się dowiaduję (może nieprecyzyjnie – oby!), Komisja Finansów postanowiła obniżyć finansowanie IPN o 35 milionów złotych. Tymczasem logiczne, tym bardziej po „dobrej zmianie”, wydawałoby się raczej zwiększenie budżetu IPN o taką kwotę (dla porównania przypomnijmy: na jeden tylko projekt polityki historycznej Donalda Tuska, Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku – rząd PO-PSL przeznaczył 450 milionów złotych z pieniędzy polskiego podatnika). Rozumiem potrzebę poszukiwania oszczędności w budżecie. Ale pozostanę przy najprostszej logice: jeśli możliwości finansowe IPN zostaną tak drastycznie ograniczone, to należy z pewnością zmienić ustawę o Instytucie – i ograniczyć zadania tej instytucji. Trzeba zacząć realizować plan przewodniczącego Schetyny: wygaszanie IPN.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jak pamiętać i upamiętniać więcej – za mniej? Przed takim dylematem postawiony został właśnie Instytut Pamięci Narodowej.
IPN otrzymał w mijającym roku nowe zadania. Wynikają one z ustawowej zmiany przyjętej 1 kwietnia tego roku. Wcześniej IPN zajmował się historią od 1 września 1939 roku do 31 lipca 1990. Zmiana ustawy dodała do tego ogromny szmat dziejów – od 8 listopada 1917 do 31 sierpnia 1939. Było 51 lat, teraz mają być 73 lata. Matematycznie rzecz ujmując: o blisko jedną trzecią zwiększył się zatem okres, którym ma się zajmować IPN zarówno w swoim wysiłku edukacyjnym, jak też w prowadzonych badaniach naukowych. Doszedł cały okres II RP, a także najbardziej dramatyczne wydarzenia związane z procesem odzyskiwania niepodległości w 1917-1918 i jej obroną. Tu muszą znaleźć miejsce m.in. zbrodnie związane z „pożogą” idącą od wschodu – od zamachu Lenina i jego towarzyszy w Piotrogrodzie 7 listopada 1917 roku, poprzez czas wojny sowiecko-polskiej lat 1919-1920, aż po precyzyjnie wykonane ludobójstwo na Polakach w ZSRR (1937-1938 – tzw. operacja polska NKWD) i wreszcie pakt Ribbentrop-Mołotow. To zupełnie inna specyfika badawcza od tej, którą mają studia nad opozycją w PRL, stanem wojennym, czy aparatem PZPR. Trzeba zatrudnić ludzi, którzy będą mogli podjąć nowy ustawowy obowiązek IPN.
Zmiana ustawy nakazała także Instytutowi przejęcie znacznej większości zadań po rozwiązanej z końcem lipca tego roku Radzie Pamięci Walk i Męczeństwa Polaków. Wyrażają zakres tych zadań punkty 5 i 6 artykułu 1. znowelizowanej ustawy o IPN: „5) poszukiwanie miejsc spoczynku osób poległych w walkach o niepodległość i zjednoczenie Państwa Polskiego, a zwłaszcza tych, które straciły życie wskutek walki z narzuconym systemem totalitarnym lub wskutek represji totalitarnych lub czystek etnicznych w okresie od dnia 8 listopada 1917 r. do dnia 31 lipca 1990 r.; 6) prowadzenie działalności związanej z upamiętnianiem historycznych wydarzeń, miejsc oraz postaci w dziejach walk i męczeństwa Narodu Polskiego, zarówno w kraju, jak i za granicą, a także miejsc walk i męczeństwa innych narodów na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, w okresie od dnia 8 listopada 1917 r. do dnia 31 lipca 1990 r.” Mówiąc krótko: dochodzi opieka nad cmentarzami wojennymi, pomnikami, a nawet pojedynczymi grobami, upamiętniającymi polskie ofiary z lat 1917-1989. W Polsce i (niemal) na całym świecie. Gigantyczna i – przepraszam za wyrażenie – kosztochłonna praca.
Proszę mi wybaczyć to suche wyliczenie ustawowych zadań i paragrafów, ale jest ono potrzebne, by uświadomić sobie, że albo IPN będzie mógł potraktować tak szeroki zakres nowych obowiązków poważnie – i powinien otrzymać stosowne do tego zwiększone środki budżetowe, albo będzie mógł tylko pozorować swoją pracę, przynajmniej na tym nowym, ogromnym obszarze, jaki nakazano mu objąć pieczą.
Tymczasem, jak się dowiaduję (może nieprecyzyjnie – oby!), Komisja Finansów postanowiła obniżyć finansowanie IPN o 35 milionów złotych. Tymczasem logiczne, tym bardziej po „dobrej zmianie”, wydawałoby się raczej zwiększenie budżetu IPN o taką kwotę (dla porównania przypomnijmy: na jeden tylko projekt polityki historycznej Donalda Tuska, Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku – rząd PO-PSL przeznaczył 450 milionów złotych z pieniędzy polskiego podatnika). Rozumiem potrzebę poszukiwania oszczędności w budżecie. Ale pozostanę przy najprostszej logice: jeśli możliwości finansowe IPN zostaną tak drastycznie ograniczone, to należy z pewnością zmienić ustawę o Instytucie – i ograniczyć zadania tej instytucji. Trzeba zacząć realizować plan przewodniczącego Schetyny: wygaszanie IPN.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/318963-ustawodawcy-klopoty-pamiecia-tworczy-zapal-jakiejs-czesci-poslow-nie-zna-granic-takze-granic-elementarnego-rozsadku?strona=1