Nieprawdę?
Nieprawdę. Mija się z prawdą, powiem delikatnie… Tu muszę dodać jedną rzecz o której nie widzą ludzie oglądający telewizję, a która rzuca ważne światło na całą sprawę. Otóż potem nasze drogi się rozeszły. Pikul został sympatykiem Unii Demokratycznej, bardzo, bardzo zaangażowanym, bardzo emocjonalnym. Dziś jest sympatykiem Platformy Obywatelskiej, w każdym razie tamtej strony, i bardzo rzadko już się spotykamy. Właściwie wcale.
Także kilka lat temu pan Pikul mówił o roli prokuratora Piotrowicza pozytywnie. Wyraźnie zatem zmienił ostatnio pogląd na tę sprawę, jakby na nowo pisze tę historię. Uważa pan, że jego poglądy polityczne mogły mieć na to wpływ?
Osobiście jestem o tym przekonany. Mój domysł jest taki: ze względu na rolę jaką odgrywa pan poseł Piotrowicz w sporze z Trybunałem Konstytucyjnym postanowiono zorganizować na niego atak. Szukano amunicji, przypomniano sobie program telewizyjny sprzed dwóch lat i postanowiono Pikula do tego wykorzystać. Jak go do tego nakłoniono, jak przekonano do tak radykalnej zmiany opinii i zaprzeczenia temu, co mnie mówił w roku 1982 - nie wiem. Podkreślam raz jeszcze: wówczas pan Pikul o Stanisławie Piotrowiczu wypowiadał się bardzo przyjaźnie, pozytywnie, z uznaniem, bez cienia pretensji! Pan Pikul wie też, że Piotrowicz go nie oskarżał, bo akr oskarżenia, który pojawił się przed sądem, przygotowała prokuratura wojskowa. Ten przygotowany przez Piotrowicza wrócił z sądu.
Możemy uznać, że dlatego iż nie dawał podstaw do oskarżenia i skazania? Że był - jak twierdzi Piotrowicz - przygotowany by sprawie ukręcić łeb?
Pewnie tak można domniemywać, ale tego nie wiem. Z całą odpowiedzialnością mogę natomiast powiedzieć, że łeb sprawie Pikula ukręcili śp. adwokat Stanisław Zając z prokuratorem Stanisławem Piotrowiczem i jeszcze kilka innych osób, które znały pana Pikula. Treść akt miała znaczenie w mojej ocenie drugorzędne.
Wspomniany w tej rozmowie śp. Stanisław Zając, z którym pan potem blisko współpracował, znał Piotrowicza zarówno w okresie PRL, jak i późniejszym. Byli politykami tej samej partii, zasiadali w tym samym klubie parlamentarnym. Jaki był jego stosunek do Piotrowicza? Można domniemywać, że gdyby uważał go za człowieka, który zachowywał się niegodnie, nie zaakceptowałby tej współpracy.
Osobiście sądzę, że to śp. Stanisław Zając wprowadził Stanisława Piotrowicza do polityki, że on go nakłonił do startu na senatora. To była bardzo przyjazna relacja, byli w bardzo dobrych stosunkach.
Pan zna dobrze posła Piotrowicza?
Prawie go nie znam, nie miałem z nim styczności. Wszystko co mówię pochodzi z moich obserwacji i opowiadań innych osób, w tym zwłaszcza Pikula. Zresztą, Pikul nie tylko mnie pozytywnie mówił o Piotrowiczu. To samo, przypuszczam, musiał mówić Bogdanowi Rzońcy..
…posłowi PiS z Podkarpacia, który z sejmowej mównicy bronił dobrego imienia Piotrowicza i powołał się na relację Pikula słowami:”Ze słów pana Antoniego Pikula wynika jasno, że postawa posła Piotrowicza, wtedy prokuratora, była jedynym sposobem, która uchroniła go od więzienia”?.
Tak. Jestem przekonany, że Rzońca powiedział to, bo słyszał to od Pikula. Inaczej by tych słów nie wypowiedział. A Pikul nagle się tego wypiera… No jak tak można postąpić, w takiej sytuacji człowieka postawić?! Rzońca mówił prawdę! A teraz chcą mu jakieś postępowania w komisji etyki robić. No tak nie wolno! Dla mnie ta wolta Pikula jest czymś niepojętym, zaskakującym.
CIĄG DALSZY CZYTAJ NA KOLEJNEJ STRONIE:
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Nieprawdę?
Nieprawdę. Mija się z prawdą, powiem delikatnie… Tu muszę dodać jedną rzecz o której nie widzą ludzie oglądający telewizję, a która rzuca ważne światło na całą sprawę. Otóż potem nasze drogi się rozeszły. Pikul został sympatykiem Unii Demokratycznej, bardzo, bardzo zaangażowanym, bardzo emocjonalnym. Dziś jest sympatykiem Platformy Obywatelskiej, w każdym razie tamtej strony, i bardzo rzadko już się spotykamy. Właściwie wcale.
Także kilka lat temu pan Pikul mówił o roli prokuratora Piotrowicza pozytywnie. Wyraźnie zatem zmienił ostatnio pogląd na tę sprawę, jakby na nowo pisze tę historię. Uważa pan, że jego poglądy polityczne mogły mieć na to wpływ?
Osobiście jestem o tym przekonany. Mój domysł jest taki: ze względu na rolę jaką odgrywa pan poseł Piotrowicz w sporze z Trybunałem Konstytucyjnym postanowiono zorganizować na niego atak. Szukano amunicji, przypomniano sobie program telewizyjny sprzed dwóch lat i postanowiono Pikula do tego wykorzystać. Jak go do tego nakłoniono, jak przekonano do tak radykalnej zmiany opinii i zaprzeczenia temu, co mnie mówił w roku 1982 - nie wiem. Podkreślam raz jeszcze: wówczas pan Pikul o Stanisławie Piotrowiczu wypowiadał się bardzo przyjaźnie, pozytywnie, z uznaniem, bez cienia pretensji! Pan Pikul wie też, że Piotrowicz go nie oskarżał, bo akr oskarżenia, który pojawił się przed sądem, przygotowała prokuratura wojskowa. Ten przygotowany przez Piotrowicza wrócił z sądu.
Możemy uznać, że dlatego iż nie dawał podstaw do oskarżenia i skazania? Że był - jak twierdzi Piotrowicz - przygotowany by sprawie ukręcić łeb?
Pewnie tak można domniemywać, ale tego nie wiem. Z całą odpowiedzialnością mogę natomiast powiedzieć, że łeb sprawie Pikula ukręcili śp. adwokat Stanisław Zając z prokuratorem Stanisławem Piotrowiczem i jeszcze kilka innych osób, które znały pana Pikula. Treść akt miała znaczenie w mojej ocenie drugorzędne.
Wspomniany w tej rozmowie śp. Stanisław Zając, z którym pan potem blisko współpracował, znał Piotrowicza zarówno w okresie PRL, jak i późniejszym. Byli politykami tej samej partii, zasiadali w tym samym klubie parlamentarnym. Jaki był jego stosunek do Piotrowicza? Można domniemywać, że gdyby uważał go za człowieka, który zachowywał się niegodnie, nie zaakceptowałby tej współpracy.
Osobiście sądzę, że to śp. Stanisław Zając wprowadził Stanisława Piotrowicza do polityki, że on go nakłonił do startu na senatora. To była bardzo przyjazna relacja, byli w bardzo dobrych stosunkach.
Pan zna dobrze posła Piotrowicza?
Prawie go nie znam, nie miałem z nim styczności. Wszystko co mówię pochodzi z moich obserwacji i opowiadań innych osób, w tym zwłaszcza Pikula. Zresztą, Pikul nie tylko mnie pozytywnie mówił o Piotrowiczu. To samo, przypuszczam, musiał mówić Bogdanowi Rzońcy..
…posłowi PiS z Podkarpacia, który z sejmowej mównicy bronił dobrego imienia Piotrowicza i powołał się na relację Pikula słowami:”Ze słów pana Antoniego Pikula wynika jasno, że postawa posła Piotrowicza, wtedy prokuratora, była jedynym sposobem, która uchroniła go od więzienia”?.
Tak. Jestem przekonany, że Rzońca powiedział to, bo słyszał to od Pikula. Inaczej by tych słów nie wypowiedział. A Pikul nagle się tego wypiera… No jak tak można postąpić, w takiej sytuacji człowieka postawić?! Rzońca mówił prawdę! A teraz chcą mu jakieś postępowania w komisji etyki robić. No tak nie wolno! Dla mnie ta wolta Pikula jest czymś niepojętym, zaskakującym.
CIĄG DALSZY CZYTAJ NA KOLEJNEJ STRONIE:
Strona 3 z 4
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/318962-tylko-u-nas-mec-jan-pyzik-dzialacz-s-ktory-z-pikulem-drukowal-ulotki-wspomina-po-wyjsciu-z-aresztu-pikul-mowil-o-piotrowiczu-korzystnie-byl-pelen-uznania-jego-wolta-szokuje?strona=3