Nie chcę przypisywać nikomu żadnych niskich pobudek. Zapewne kierowano się obawą o zagrożenie ze strony Rosji, której przedstawiciele nie byli przychylni zamiarom Polaków
— mówi portalowi wPolityce.pl Jan Olszewski, były premier.
wPolityce.pl: Obecnie wiele osób podpisuje się pod członkostwem Polski w NATO. Jak postrzegano starania Pańskiego rządu o przystąpienie do Sojuszu?
Jan Olszewski: Mogę mówić na ten temat bardzo dużo, ale najlepszym komentarzem będzie słowo pisane. Wystarczy przejrzeć ówczesne wypowiedzi polityków nie tylko lewicy, ale również obozu Unii Demokratycznej, środowiska zbliżonego do „Gazety Wyborczej”. Traktowano nas w najlepszym razie jako fantastów, a w najgorszym – szkodników.
Środowiskom demokratyczno-liberalnym nie zależało na opinii Zachodu?
Nie chcę przypisywać nikomu żadnych niskich pobudek. Zapewne kierowano się obawą o zagrożenie ze strony Rosji, której przedstawiciele nie byli przychylni zamiarom Polaków. Rosjanie traktowali Polskę jako sferę swojej dominacji. Taki stan rzeczy był respektowany przez ówczesne elity polityczne. Pamiętam, jak doszło do incydentu z grupą rosyjskich turystów na Dworcu Wschodnim. Właściwie do dziś nie wyjaśniono czy kogoś tam pobito czy tylko naubliżano, ale już wówczas mieliśmy do czynienia z wypowiedzią jednego z ministrów, znanego działacza „Solidarności”, który był gotów iść na klęczkach do Moskwy, by przepraszać za to Rosjan. Tymczasem był to zwykły wybryk chuligański, a wiele faktów wskazywało na prowokację. Nie chciałbym wymieniać nazwiska tego polityka, ale mówił tak publicznie.
Jak odbiera Pan brak zdjęć Bronisława Geremka i Aleksandra Kwaśniewskiego na wystawie towarzyszącej warszawskiemu szczytowi NATO?
W wypadku pana Geremka nie pamiętam jego wypowiedzi z początkowego okresu, gdy decydowaliśmy o podjęciu starań ws. przystąpienia Polski do NATO. Później, jako minister spraw zagranicznych, zachowywał się zgodnie z zasadami polskiej racji stanu. Zasług nie można mu w tym zakresie odmówić. Mam nadzieję, że gdzieś jego fotografia jednak się pojawiła, tyle że nie była może zbyt wyeksponowana. Faktem jest jednak, że jego krąg polityczny w latach 1991-92 prezentował stanowisko jednolicie negatywne w tej sprawie, a nie słyszałem jego głosu poparcia dla stanowiska reprezentowanego przez mnie rządu. Być może polemizował wewnętrznie ze stanowiskiem swojego ugrupowania, ale nigdy nie wyraził takiego poglądu publicznie.
A co z Aleksandrem Kwaśniewskim?
Choć był człowiekiem wychodzącym z zupełnie odrębnej orientacji politycznej o stanowisku bardzo przeciwnym wejściu Polski do NATO, to gdy po drugiej stronie wyraźnie została wyrażona taka wola, Kwaśniewski rzeczywiście przyjął taki pogląd i przekonywał swoje środowisko do przystąpienia Polski do Sojuszu. Z tego punktu widzenia nie można odmówić mu postawy prezentowanej zgodnie z polską racją stanu. Nie zmienia to jednak faktu, że jego obóz traktował nas jak szaleńców, a Aleksander Kwaśniewski - podobnie jak Bronisław Geremek - nie zgłaszał sprzeciwu.
Jak rozumiem, nie chodziło tylko o uszczypliwości…
W tamtym czasie spotkaliśmy się z działaniami zmierzającymi do sabotowania działań zmierzających do przystąpienia naszego kraju do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Kiedy były wszczęte przez nas pertraktacje w tej sprawie i został wyznaczony już termin, miałem jechać - na zaproszenie Amerykanów - do USA. W przeddzień mojego wyjazdu, ówczesny prezydent wygłosił koncepcję NATO-bis i EWG-bis, które w tym czasie były sformułowane jako koncepcje dywersyjne, zmierzające do zdewaluowania naszych propozycji wobec Stanów Zjednoczonych. To miało pokazać, że stanowisko premiera przyjeżdżającego z oficjalną wizytą do Waszyngtonu jest jego osobistą fanaberią, a wersja prezentowana przez prezydenta – postać cieszą się autorytetem również w USA - jest inna. Polskie starania zostały przedstawione jako moja osobista fantazja.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Nie chcę przypisywać nikomu żadnych niskich pobudek. Zapewne kierowano się obawą o zagrożenie ze strony Rosji, której przedstawiciele nie byli przychylni zamiarom Polaków
— mówi portalowi wPolityce.pl Jan Olszewski, były premier.
wPolityce.pl: Obecnie wiele osób podpisuje się pod członkostwem Polski w NATO. Jak postrzegano starania Pańskiego rządu o przystąpienie do Sojuszu?
Jan Olszewski: Mogę mówić na ten temat bardzo dużo, ale najlepszym komentarzem będzie słowo pisane. Wystarczy przejrzeć ówczesne wypowiedzi polityków nie tylko lewicy, ale również obozu Unii Demokratycznej, środowiska zbliżonego do „Gazety Wyborczej”. Traktowano nas w najlepszym razie jako fantastów, a w najgorszym – szkodników.
Środowiskom demokratyczno-liberalnym nie zależało na opinii Zachodu?
Nie chcę przypisywać nikomu żadnych niskich pobudek. Zapewne kierowano się obawą o zagrożenie ze strony Rosji, której przedstawiciele nie byli przychylni zamiarom Polaków. Rosjanie traktowali Polskę jako sferę swojej dominacji. Taki stan rzeczy był respektowany przez ówczesne elity polityczne. Pamiętam, jak doszło do incydentu z grupą rosyjskich turystów na Dworcu Wschodnim. Właściwie do dziś nie wyjaśniono czy kogoś tam pobito czy tylko naubliżano, ale już wówczas mieliśmy do czynienia z wypowiedzią jednego z ministrów, znanego działacza „Solidarności”, który był gotów iść na klęczkach do Moskwy, by przepraszać za to Rosjan. Tymczasem był to zwykły wybryk chuligański, a wiele faktów wskazywało na prowokację. Nie chciałbym wymieniać nazwiska tego polityka, ale mówił tak publicznie.
Jak odbiera Pan brak zdjęć Bronisława Geremka i Aleksandra Kwaśniewskiego na wystawie towarzyszącej warszawskiemu szczytowi NATO?
W wypadku pana Geremka nie pamiętam jego wypowiedzi z początkowego okresu, gdy decydowaliśmy o podjęciu starań ws. przystąpienia Polski do NATO. Później, jako minister spraw zagranicznych, zachowywał się zgodnie z zasadami polskiej racji stanu. Zasług nie można mu w tym zakresie odmówić. Mam nadzieję, że gdzieś jego fotografia jednak się pojawiła, tyle że nie była może zbyt wyeksponowana. Faktem jest jednak, że jego krąg polityczny w latach 1991-92 prezentował stanowisko jednolicie negatywne w tej sprawie, a nie słyszałem jego głosu poparcia dla stanowiska reprezentowanego przez mnie rządu. Być może polemizował wewnętrznie ze stanowiskiem swojego ugrupowania, ale nigdy nie wyraził takiego poglądu publicznie.
A co z Aleksandrem Kwaśniewskim?
Choć był człowiekiem wychodzącym z zupełnie odrębnej orientacji politycznej o stanowisku bardzo przeciwnym wejściu Polski do NATO, to gdy po drugiej stronie wyraźnie została wyrażona taka wola, Kwaśniewski rzeczywiście przyjął taki pogląd i przekonywał swoje środowisko do przystąpienia Polski do Sojuszu. Z tego punktu widzenia nie można odmówić mu postawy prezentowanej zgodnie z polską racją stanu. Nie zmienia to jednak faktu, że jego obóz traktował nas jak szaleńców, a Aleksander Kwaśniewski - podobnie jak Bronisław Geremek - nie zgłaszał sprzeciwu.
Jak rozumiem, nie chodziło tylko o uszczypliwości…
W tamtym czasie spotkaliśmy się z działaniami zmierzającymi do sabotowania działań zmierzających do przystąpienia naszego kraju do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Kiedy były wszczęte przez nas pertraktacje w tej sprawie i został wyznaczony już termin, miałem jechać - na zaproszenie Amerykanów - do USA. W przeddzień mojego wyjazdu, ówczesny prezydent wygłosił koncepcję NATO-bis i EWG-bis, które w tym czasie były sformułowane jako koncepcje dywersyjne, zmierzające do zdewaluowania naszych propozycji wobec Stanów Zjednoczonych. To miało pokazać, że stanowisko premiera przyjeżdżającego z oficjalną wizytą do Waszyngtonu jest jego osobistą fanaberią, a wersja prezentowana przez prezydenta – postać cieszą się autorytetem również w USA - jest inna. Polskie starania zostały przedstawione jako moja osobista fantazja.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/300383-tylko-u-nas-jan-olszewski-o-polskiej-drodze-do-nato-srodowisko-geremka-traktowalo-nas-w-najlepszym-razie-jako-fantastow-wywiad?strona=1