Przywódcy 28 krajów UE przypieczętowali w piątek na szczycie w Brukseli porozumienie z Turcją ws rozwiązania kryzysu imigracyjnego. O zaletach i wadach współpracy z Ankarą rozmawiali we wspólnym kanale informacyjnym niemieckich nadawców publicznych ARD i ZDF, Phoenix, publicystka wPolityce.pl Aleksandra Rybińska, redaktor naczelna dziennika „Frankfurter Rundschau” Bascha Mika, Josef Janning z European Council on Foreign Relations oraz Fatih Zingal z Unii Europejsko-Tureckich Demokratów, think tanku bliskiego rządzącej w Turcji AKP prezydenta Erdogana.
Według Josefa Janninga UE w kwestii imigracji „sama się zapędziła w kozi róg”.
Uzależniła się od znalezienia rozwiązania z Turcją, i to takiego, które będzie funkcjonowało w praktyce. To oznacza, że Turcja musi zrealizować to porozumienie w całości, nad czym Europa nie ma do końca kontroli
—uważa ekspert European Council on Foreign Relations. Jego zdaniem Europa nie miała jednak innego wyboru.
To porozumienie daje szansę na lepszą kontrolę przepływu imigrantów niż dotychczas
—uważa Janning.
Fatih Zingal dał jednoznacznie do zrozumienia, że Turcja zawierając porozumienie z UE „spełnia tylko swój humanitarny obowiązek”.
Turcja gości najwięcej uchodźców ze wszystkich krajów świata, 2,8 milionów, z czego 900 tysięcy jest niepełnoletnich. Turcja zatrudniła dla nich 10 tys. syryjskich nauczycieli. Teraz próbujemy pomóc Europie zmniejszyć napływ imigrantów. Jeszcze raz, spełniamy tylko nasz humanitarny obowiązek i nic więcej
—odparł Zingal na podchwytliwe pytanie prowadzącego Alexandra Kählera, czy Turcja „teraz ma poczucie triumfu”.
Publicystka „wPolityce.pl” Aleksandra Rybińska podkreśliła, że rząd w Warszawie zadeklarował poparcie dla porozumienia z Turcją, jednak nie zasygnalizował gotowości do przyjęcia kolejnych uchodźców, oprócz tych już uzgodnionych 7 tysięcy. Polska nie weźmie więc raczej udziału w nowym planie relokacji.
Celem uchodźców nie jest Polska. Nawet gdybyśmy przyjęli tych ludzi, to nie bylibyśmy w stanie zatrzymać ich w Polsce. Oni chcą do Niemiec. Nie możemy zmuszać kogokolwiek do pozostania w Polsce. Przyjęliśmy syryjskie rodziny za pośrednictwem fundacji Estera. Byli to chrześcijanie i nawet oni pod osłoną nocy wyjechali do Niemiec
—argumentowała Rybińska.
Słowa te rozzłościły redaktor naczelną „Frankfurter Rundschau” Baschę Mikę (tak naprawdę Basię Mike, pani Barbara urodziła się bowiem i wychowała na Śląsku).
Taka postawa jest nie do przyjęcia. Oczywiście, że uchodźcy chcą do Niemiec, ale to dlatego, że inne kraje europejskie (w domyśle Polska -red.) im sygnalizują, że ich nie chcą. Że nie są tam mile widziani. Tak Europa nie może funkcjonować. To nie może być tak, że Europa polega tylko na kwestiach gospodarczych. A gdy chodzi o wartości, o humanizm, to już nie chcemy Europy. Podobnie jak polski rząd zachowuje się Orban. To polityka odstraszenia imigrantów. Nawet Donald Tusk usiłował storpedować porozumienie z Turcja na szczycie UE. Mamy to piękne pojęcie „kultury powitania”. Nie należy powstrzymywać ludzi przed szukaniem lepszego życia w Europie, albo chociaż ratowania życia
—grzmiała Mika.
Aleksandra Rybińska przypomniała, że zarówno rząd Węgier jak i rząd Polski odpowiadają przede wszystkim za własnych obywateli, szczególnie pod względem bezpieczeństwa. Ci obywatele ich rozliczą ze spełnienia tego zobowiązania przy następnych wyborach.
Polacy nie chcą uchodźców, to jeden z powodów dlaczego Platforma Obywatelska przegrała wybory, bo zgodziła się na ich przyjęcie. Polacy nie są anty-europejscy ale jeśli naciski z Brukseli i Berlina będą trwały, mogą się odwrócić od UE. Krytykuje się nas za rzekome łamanie zasad demokratycznych, a jednocześnie ta sama Unia zawiera porozumienie z Turcją, gdzie prześladuje się dziennikarzy i morduje Kurdów. Nagle Turcja stała się „najbardziej europejskim z krajów” i Niemcy mówią o akcesji tego kraju do UE choć wcześniej robiły co w ich mocy, by do tego nie dopuścić. Czuć tu hipokryzję i zakłamanie, stosowane są podwójne standardy w zależności od potrzeb. Polska nie jest tu problemem, wszyscy są tu problemem. Nikt nie chce uchodźców. Nie chce ich Austria, nie chce ich Francja. Niemcy ich zaprosiły i Niemcy zostały z tym problemem same. Europa może się rozpaść z powodu tego kryzysu
—tłumaczyła publicystka „wPolityce.pl”.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Przywódcy 28 krajów UE przypieczętowali w piątek na szczycie w Brukseli porozumienie z Turcją ws rozwiązania kryzysu imigracyjnego. O zaletach i wadach współpracy z Ankarą rozmawiali we wspólnym kanale informacyjnym niemieckich nadawców publicznych ARD i ZDF, Phoenix, publicystka wPolityce.pl Aleksandra Rybińska, redaktor naczelna dziennika „Frankfurter Rundschau” Bascha Mika, Josef Janning z European Council on Foreign Relations oraz Fatih Zingal z Unii Europejsko-Tureckich Demokratów, think tanku bliskiego rządzącej w Turcji AKP prezydenta Erdogana.
Według Josefa Janninga UE w kwestii imigracji „sama się zapędziła w kozi róg”.
Uzależniła się od znalezienia rozwiązania z Turcją, i to takiego, które będzie funkcjonowało w praktyce. To oznacza, że Turcja musi zrealizować to porozumienie w całości, nad czym Europa nie ma do końca kontroli
—uważa ekspert European Council on Foreign Relations. Jego zdaniem Europa nie miała jednak innego wyboru.
To porozumienie daje szansę na lepszą kontrolę przepływu imigrantów niż dotychczas
—uważa Janning.
Fatih Zingal dał jednoznacznie do zrozumienia, że Turcja zawierając porozumienie z UE „spełnia tylko swój humanitarny obowiązek”.
Turcja gości najwięcej uchodźców ze wszystkich krajów świata, 2,8 milionów, z czego 900 tysięcy jest niepełnoletnich. Turcja zatrudniła dla nich 10 tys. syryjskich nauczycieli. Teraz próbujemy pomóc Europie zmniejszyć napływ imigrantów. Jeszcze raz, spełniamy tylko nasz humanitarny obowiązek i nic więcej
—odparł Zingal na podchwytliwe pytanie prowadzącego Alexandra Kählera, czy Turcja „teraz ma poczucie triumfu”.
Publicystka „wPolityce.pl” Aleksandra Rybińska podkreśliła, że rząd w Warszawie zadeklarował poparcie dla porozumienia z Turcją, jednak nie zasygnalizował gotowości do przyjęcia kolejnych uchodźców, oprócz tych już uzgodnionych 7 tysięcy. Polska nie weźmie więc raczej udziału w nowym planie relokacji.
Celem uchodźców nie jest Polska. Nawet gdybyśmy przyjęli tych ludzi, to nie bylibyśmy w stanie zatrzymać ich w Polsce. Oni chcą do Niemiec. Nie możemy zmuszać kogokolwiek do pozostania w Polsce. Przyjęliśmy syryjskie rodziny za pośrednictwem fundacji Estera. Byli to chrześcijanie i nawet oni pod osłoną nocy wyjechali do Niemiec
—argumentowała Rybińska.
Słowa te rozzłościły redaktor naczelną „Frankfurter Rundschau” Baschę Mikę (tak naprawdę Basię Mike, pani Barbara urodziła się bowiem i wychowała na Śląsku).
Taka postawa jest nie do przyjęcia. Oczywiście, że uchodźcy chcą do Niemiec, ale to dlatego, że inne kraje europejskie (w domyśle Polska -red.) im sygnalizują, że ich nie chcą. Że nie są tam mile widziani. Tak Europa nie może funkcjonować. To nie może być tak, że Europa polega tylko na kwestiach gospodarczych. A gdy chodzi o wartości, o humanizm, to już nie chcemy Europy. Podobnie jak polski rząd zachowuje się Orban. To polityka odstraszenia imigrantów. Nawet Donald Tusk usiłował storpedować porozumienie z Turcja na szczycie UE. Mamy to piękne pojęcie „kultury powitania”. Nie należy powstrzymywać ludzi przed szukaniem lepszego życia w Europie, albo chociaż ratowania życia
—grzmiała Mika.
Aleksandra Rybińska przypomniała, że zarówno rząd Węgier jak i rząd Polski odpowiadają przede wszystkim za własnych obywateli, szczególnie pod względem bezpieczeństwa. Ci obywatele ich rozliczą ze spełnienia tego zobowiązania przy następnych wyborach.
Polacy nie chcą uchodźców, to jeden z powodów dlaczego Platforma Obywatelska przegrała wybory, bo zgodziła się na ich przyjęcie. Polacy nie są anty-europejscy ale jeśli naciski z Brukseli i Berlina będą trwały, mogą się odwrócić od UE. Krytykuje się nas za rzekome łamanie zasad demokratycznych, a jednocześnie ta sama Unia zawiera porozumienie z Turcją, gdzie prześladuje się dziennikarzy i morduje Kurdów. Nagle Turcja stała się „najbardziej europejskim z krajów” i Niemcy mówią o akcesji tego kraju do UE choć wcześniej robiły co w ich mocy, by do tego nie dopuścić. Czuć tu hipokryzję i zakłamanie, stosowane są podwójne standardy w zależności od potrzeb. Polska nie jest tu problemem, wszyscy są tu problemem. Nikt nie chce uchodźców. Nie chce ich Austria, nie chce ich Francja. Niemcy ich zaprosiły i Niemcy zostały z tym problemem same. Europa może się rozpaść z powodu tego kryzysu
—tłumaczyła publicystka „wPolityce.pl”.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/285679-goraca-debata-w-niemieckiej-telewizji-rybinska-do-publicystki-frankfurter-rundschau-polacy-nie-sa-antyeuropejscy-ale-jesli-naciski-z-brukseli-i-berlina-beda-trwaly-moga-sie-odwrocic-od-ue-wideo?strona=1