Jacek Sasin: Gowin jest dobrze przygotowany do bycia szefem MON. Naszym celem jest wygrana i samodzielne rządy. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Fratria
Fot. Fratria

Nas interesują rządy samodzielne, bowiem mamy swoje doświadczenia z koalicjami. One są często bardzo trudne. Gdy patrzymy na to, jakie siły biorą udział w wyborach, to widać, że koalicja musiałaby być trudna

— mówi portalowi wPolityce.pl Jacek Sasin, poseł PiS.

wPolityce.pl: Jarosław Gowin ma być szefem MON, jeśli rząd będzie tworzyć PiS – ujawnił dziś portal wPolityce.pl. W czasie kampanii to dobry ruch, bowiem zamyka spekulacje dot. Antoniego Macierewicza i uniemożliwia PO straszenie PiS-em. Powstaje jednak pytanie, czy minister Gowin jest dobrze przygotowany? On się nie kojarzy Polakom ze sprawami obronności…

Jacek Sasin: W mojej ocenie Jarosław Gowin jest dobrze przygotowany. On pełnił najważniejsze stanowiska w państwie, był przecież ministrem sprawiedliwości w rządzie PO-PSL. On wie na czym polega praca ministra. Pamiętajmy, że nie musimy oczekiwać od ministrów, że oni będą wybitnymi specjalistami w dziedzinie, której dotyczy resort. Od tego są urzędnicy, od tego jest sztab ludzi, którzy w ministerstwach pracuje. Minister jest od wyznaczania strategii, jest kierownikiem ministerstwa. Jeśli dziś spojrzymy na ministra Siemoniaka, który szefuje MON-em i zbiera pozytywne oceny, to zobaczymy, że on nie zajmuje się całe życie obronnością. Pamiętam go, jako wicemarszałka województwa mazowieckiego. On był również wiceministrem spraw wewnętrznych i nadzorował wojewodów, a potem został szefem MON. Nikt nie rodzi się, by być ministrem w danym resorcie.

Pytanie czy ktoś, kto się zajmował innymi tematami, zdoła się przygotować do bycia ministrem.

W mojej ocenie Jarosław Gowin jest przygotowany. Warto jednak również wskazać na charakter ministra. On jest spokojnym, wyważonym, merytorycznym politykiem. Czyli takim, jakim powinien być minister obrony. W MON potrzebny jest ktoś, kto będzie spokojnie sprawy obronności prowadził. On pokazał, jako minister sprawiedliwości, że jednocześnie umie szybko wejść w obszar, którym ma się zajmować. On pokazał, że z uporem i konsekwencją umie wdrażać swoje koncepcje i strategie oraz umie ich bronić. Uważam, że temu resortowi taki ktoś jest potrzebny.

Nie boi się Pan oddać resortu siłowego, i to tak ważnego, w ręce polityka spoza PiS-u?

Poważnie traktujemy nasze porozumienie z Polską Razem, Solidarną Polską i Prawicą RP. To są nasi strategiczni partnerzy. Ufamy sobie nawzajem, nie ma między nami jakiejś chęci okiwania, czy ogrania kogoś. Traktujemy się jako uczestników jednego obozu szerokiej prawicy. Myślę, że decyzja Beaty Szydło pokazuje, że poważnie traktujemy naszych partnerów. Głosy, które dochodziły z nieprzyjaznych nam środowisk, że nasi partnerzy to jakieś przystawki, że zamierzamy je wchłonąć, to nieprawda. Dziś siłą prawicy jest różnorodność, fakt, że potrafimy skupiać szerokie środowiska prawicy. Myśmy się już sprawdzili w boju. Mamy jeden cel, celem jest dobra zmiana i dobre rządy w Polsce. Ten cel będzie nam przyświecał obecnie, jak i po wyborach.

Trudno decyzji dot. ministra Gowina nie łączyć z atakami na Antoniego Macierewicza. Gdyby nie ta medialna kampania kandydatura na szefa MON zostałaby dziś ogłoszona? Zostali Państwo złapani w pułapkę przez PO i media?

Nie traktowałbym tego jako pułapki. Mieliśmy takie założenie i nadal chcemy mu hołdować, że przed wyborami nie rozmawiamy o stołkach, nie rozmawiamy o funkcjach ministerialnych, ponieważ uważamy, że najpierw trzeba wygrać wybory, a potem dopiero konstruować rząd.

O Gowinie jednak państwo rozmawiali.

Oczekiwaliśmy uszanowania naszych zasad i takiej samej gry od wszystkich uczestników sporu politycznego. Uważaliśmy, że najważniejsza jest dziś rozmowa o programach, a nie o personaliach. Jednak okazuje się, że dla naszych oponentów personalia są ważniejsze, że oni się nie chcą skupiać na merytorycznych sprawach, ale na kadrach. Nie możemy zupełnie abstrahować o wyzwań, które niesie kampania. To oczywiste. W kampanii trzeba szybko i skutecznie reagować na nieprzewidziane wydarzenia. Tak traktuję tę decyzję. Jednak to nie jest tak, że mamy do czynienia z chwytem kampanijnym. To decyzja poważna, która będzie realizowana, jeśli wyborcy powierzą nam stery państwa.

Ciąg dalszy na kolejnej stronie

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych