Zaprosiła mnie do siebie do domu, a teraz zaprosiła mnie do filmu (śmiech). To było dla mnie wielkie wyróżnienie
— mówi portalowi wPolityce.pl Dariusz Kowalski, aktor, który w filmie „Zerwany kłos” wcielił się w rolę ojca błogosławionej Karoliny Kózkówny, Jana Kózkę.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: TYLKO U NAS. Reżyser filmu „Zerwany Kłos”: „Bł. Karolina jest szczególnie bliska w tych czasach, gdy godność kobiety jest poraniona”
wPolityce.pl: Mija już trochę czasu odkąd zakończyły się zdjęcia do filmu „Zerwany Kłos”. Jak po tym czasie ocenia Pan współpracę – prawdę mówiąc – z młodym i niedoświadczonym zespołem?
Dariusz Kowalski: Bardzo dobrze. To fantastyczni młodzi ludzie! Całe życie się uczymy. Taka praca nie jest dla mnie nowością, zdarza mi się pracować ze studentami szkoły filmowej. Uważam, że warto, zwłaszcza, jeśli młodzi ludzie wierzą głęboko w sens i wartość tego, co robią. Trzeba się dzielić swoim doświadczeniem. Poza tym – takie spotkania są wzajemnym wzbogacaniem się. To duża radość.
W filmie wcielił się Pan w rolę ojca bł. Karoliny. Czy to była pierwsza styczność z tą błogosławioną?
Już wcześniej wiedziałem, kim jest bł. Karolina. Byłem również u niej w domu! Kiedyś, jadąc chyba w Bieszczady, przejeżdżaliśmy z żoną i córką przez Tarnowskie, miałem wrażenie, że troszkę pobłądziliśmy i nagle zobaczyłem znak - drogowskaz do Zabawy. Skojarzyłem, że to jest miejsce, w którym żyła Karolina Kózkówna. Odwiedziliśmy więc Zabawę i dom Karoliny w Wał-Rudzie. To było kilka ładnych lat przed filmem. Zaprosiła mnie do siebie do domu, a teraz zaprosiła mnie do filmu (śmiech)! To było dla mnie wielkie wyróżnienie.
Która scena była dla Pana najtrudniejsza do zagrania?
Chyba sytuacja porwania Karoliny przez żołnierza. Szczególnie ta scena w lesie, kiedy ojciec zostawia swoją córkę z kozakiem– na pewno domyślał się, co może się stać, jaki czeka ją los. Dlaczego nie bronił jej za wszelką cenę, nawet gołymi rękami? Kompletna bezradność, rozpacz. To są sytuacje graniczne.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Zaprosiła mnie do siebie do domu, a teraz zaprosiła mnie do filmu (śmiech). To było dla mnie wielkie wyróżnienie
— mówi portalowi wPolityce.pl Dariusz Kowalski, aktor, który w filmie „Zerwany kłos” wcielił się w rolę ojca błogosławionej Karoliny Kózkówny, Jana Kózkę.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: TYLKO U NAS. Reżyser filmu „Zerwany Kłos”: „Bł. Karolina jest szczególnie bliska w tych czasach, gdy godność kobiety jest poraniona”
wPolityce.pl: Mija już trochę czasu odkąd zakończyły się zdjęcia do filmu „Zerwany Kłos”. Jak po tym czasie ocenia Pan współpracę – prawdę mówiąc – z młodym i niedoświadczonym zespołem?
Dariusz Kowalski: Bardzo dobrze. To fantastyczni młodzi ludzie! Całe życie się uczymy. Taka praca nie jest dla mnie nowością, zdarza mi się pracować ze studentami szkoły filmowej. Uważam, że warto, zwłaszcza, jeśli młodzi ludzie wierzą głęboko w sens i wartość tego, co robią. Trzeba się dzielić swoim doświadczeniem. Poza tym – takie spotkania są wzajemnym wzbogacaniem się. To duża radość.
W filmie wcielił się Pan w rolę ojca bł. Karoliny. Czy to była pierwsza styczność z tą błogosławioną?
Już wcześniej wiedziałem, kim jest bł. Karolina. Byłem również u niej w domu! Kiedyś, jadąc chyba w Bieszczady, przejeżdżaliśmy z żoną i córką przez Tarnowskie, miałem wrażenie, że troszkę pobłądziliśmy i nagle zobaczyłem znak - drogowskaz do Zabawy. Skojarzyłem, że to jest miejsce, w którym żyła Karolina Kózkówna. Odwiedziliśmy więc Zabawę i dom Karoliny w Wał-Rudzie. To było kilka ładnych lat przed filmem. Zaprosiła mnie do siebie do domu, a teraz zaprosiła mnie do filmu (śmiech)! To było dla mnie wielkie wyróżnienie.
Która scena była dla Pana najtrudniejsza do zagrania?
Chyba sytuacja porwania Karoliny przez żołnierza. Szczególnie ta scena w lesie, kiedy ojciec zostawia swoją córkę z kozakiem– na pewno domyślał się, co może się stać, jaki czeka ją los. Dlaczego nie bronił jej za wszelką cenę, nawet gołymi rękami? Kompletna bezradność, rozpacz. To są sytuacje graniczne.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/325257-nasz-wywiad-dariusz-kowalski-o-zerwanym-klosie-bl-karolina-bronila-tego-co-dla-niej-wazne-az-do-utraty-zycia-wiernosc-to-pieczec-milosci?strona=1