Dożywocie dla b. strażniczki więziennej Moniki A. i 25 lat więzienia dla jej wspólnika Grzegorza R. - to piątkowy wyrok warszawskiego sądu w głośnej sprawie zabójstwa 86-letniego mężczyzny, zamożnego b. agenta nieruchomości. Motywem była chciwość - ocenił sąd.
Ta sprawa, to sprawa rodem z mrocznego skandynawskiego kryminału albo rodem z filmu braci Coen. Ale zdarzenia, które odzwierciedlają akta sprawy, to nie jest fabuła wymyślona, tylko rzeczywistość, która zdarzyła się niespełna dwa lata temu niedaleko od miejsca, w którym się znajdujemy
– mówił sędzia Michał Piotrowski w uzasadnieniu orzeczenia.
Dodał, że wyrachowanie sprawców, „makabryczne okoliczności zacierania śladów zbrodni” oraz cechy głównej oskarżonej: opanowanie, brak odruchów empatii i skłonności do manipulacji - przemawiały za takim wyrokiem.
Ta sprawa pokazuje do czego człowiek jest zdolny, jeśli kieruje się chciwością. To nie są kary surowe, tylko sprawiedliwe
– mówił sędzia.
Do zabójstwa 86-letniego Aleksandra P., właściciela kilku nieruchomości w centrum Warszawy, doszło 5 maja 2014 r. na warszawskiej Sadybie w mieszkaniu wynajmowanym przez Monikę A. Sprawę zbrodni szeroko opisywały media. W piątek sędzia przez ponad pół godziny przedstawiał stan faktyczny, jaki udało się ustalić w tej sprawie.
32-letnia dziś Monika A., która pracowała wcześniej jako strażniczka więzienna i księgowa, znała się z ofiarą od jesieni 2013 r. W dniu zabójstwa jej wspólnik - 19-letni wtedy Grzegorz R. - wywabił ofiarę z mieszkania przy ul. Marszałkowskiej pod pretekstem oszacowania wartości nieruchomości na Sadybie - tej, którą wynajmowała A.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Dożywocie dla b. strażniczki więziennej Moniki A. i 25 lat więzienia dla jej wspólnika Grzegorza R. - to piątkowy wyrok warszawskiego sądu w głośnej sprawie zabójstwa 86-letniego mężczyzny, zamożnego b. agenta nieruchomości. Motywem była chciwość - ocenił sąd.
Ta sprawa, to sprawa rodem z mrocznego skandynawskiego kryminału albo rodem z filmu braci Coen. Ale zdarzenia, które odzwierciedlają akta sprawy, to nie jest fabuła wymyślona, tylko rzeczywistość, która zdarzyła się niespełna dwa lata temu niedaleko od miejsca, w którym się znajdujemy
– mówił sędzia Michał Piotrowski w uzasadnieniu orzeczenia.
Dodał, że wyrachowanie sprawców, „makabryczne okoliczności zacierania śladów zbrodni” oraz cechy głównej oskarżonej: opanowanie, brak odruchów empatii i skłonności do manipulacji - przemawiały za takim wyrokiem.
Ta sprawa pokazuje do czego człowiek jest zdolny, jeśli kieruje się chciwością. To nie są kary surowe, tylko sprawiedliwe
– mówił sędzia.
Do zabójstwa 86-letniego Aleksandra P., właściciela kilku nieruchomości w centrum Warszawy, doszło 5 maja 2014 r. na warszawskiej Sadybie w mieszkaniu wynajmowanym przez Monikę A. Sprawę zbrodni szeroko opisywały media. W piątek sędzia przez ponad pół godziny przedstawiał stan faktyczny, jaki udało się ustalić w tej sprawie.
32-letnia dziś Monika A., która pracowała wcześniej jako strażniczka więzienna i księgowa, znała się z ofiarą od jesieni 2013 r. W dniu zabójstwa jej wspólnik - 19-letni wtedy Grzegorz R. - wywabił ofiarę z mieszkania przy ul. Marszałkowskiej pod pretekstem oszacowania wartości nieruchomości na Sadybie - tej, którą wynajmowała A.
Strona 1 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/289835-historia-niczym-z-mrocznego-kryminalu-zabili-zeby-przejac-majatek-samotnego-milionera?strona=1