Proces o zabójstwo 2-latka z Będzina będzie powtórzony

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. YouTube
Fot. YouTube

Proces rodziców oskarżonych o zabójstwo dwuletniego Szymona z Będzina musi być powtórzony. Sąd Apelacyjny w Katowicach uchylił we wtorek wyrok sądu I instancji, który skazał ojca dziecka na 10 lat więzienia, a matkę na 5, uznając, że nieumyślnie doprowadzili do zgonu dziecka.

Sąd Apelacyjny w ustnym uzasadnieniu wyroku podzielił stanowisko prokuratury, według której rodzice godzili się na śmierć dziecka nie udzielając mu pomocy po tym, jak został uderzony w brzuch. W opinii stron procesu nie oznacza to jeszcze, że rodzice zostaną skazani za zabójstwo z zamiarem ewentualnym, czego domaga się oskarżenie. Szymon zmarł w lutym 2010 r. Jego ciało rodzice porzucili w stawie w Cieszynie. Przez dwa lata nie było wiadomo, kim jest odnaleziony w stawie chłopczyk.

W maju br. Sąd Okręgowy w Katowicach skazał ojca dziecka Jarosława R. - który miał uderzyć Szymona - na karę 10 lat więzienia. Przypisał mu spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu dziecka, czego nieumyślnym skutkiem był zgon Szymona. Matce wymierzył karę 5 lat pozbawienia wolności, uznając ją za winną narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i nieumyślne spowodowanie śmierci syna. Wyrok zaskarżyła zarówno prokuratura - która przed sądem I instancji żądała dla rodziców po 15 lat więzienia - jak i obrona.

Przewodniczący składu orzekającego Piotr Mirek wyjaśnił, że sąd odwoławczy nie dopatrzył się błędów w ustaleniach faktycznych w trakcie procesu przed sądem okręgowym, jednak przychylił się do argumentów podnoszonych w apelacji prokuratury. Zarzucała ona sądowi okręgowemu, że oceniając dowody doszedł do błędnych wniosków.

Inaczej niż sąd okręgowy, sąd odwoławczy uznał, że rodzice nie udzielając Szymonowi pomocy godzili się na jego śmierć. Musieli zdawać sobie sprawę, że dziecko cierpi - po uderzeniu w brzuch Szymon płakał, nie spał, nie chciał jeść, przyjmował skuloną pozycję - wyliczał sędzia.

Mówiąc językiem, jakiego używamy na co dzień, to dziecko się wiło z bólu i trwało to cały dzień i całą noc

— dodał.

Oskarżeni (…) wiedzieli o tym, że Szymon cierpi na chorobę realnie zagrażającą życiu i ich obowiązkiem jako rodziców było udzielenie mu pomocy. Oskarżeni wiedząc, że taka choroba jest, świadomie ją utrzymywali, nie dając temu dziecku żadnych szans na to, żeby mogło skorzystać z pomocy lekarskiej

— zaznaczył sędzia.

Przypomniał, że Szymon był słabym, chorowitym dzieckiem, kilkakrotnie hospitalizowanym, z czego rodzice doskonale zdawali sobie sprawę.

Nigdy nie spotkałem się z przyzwoleniem, by karcenie dzieci mogło polegać na zadawaniu uderzeń w brzuch

— podkreślił Mirek.

Sędzia zaznaczył też, że w realiach tej sprawy, gdy śmierć nastąpiła po kilku dniach, kwestią drugorzędną jest, kto zadał dziecku cios skutkujący zgonem. W ten sposób odniósł się do wyjaśnień rodziców, którzy wzajemnie obarczali się winą.

Miałoby to znaczenie wtedy, gdyby śmierć Szymona nastąpiła od razu po tym uderzeniu. Tutaj natomiast skutek w postaci śmierci nastąpił po pewnym czasie i w tym czasie dzieje się wiele rzeczy, które sprawiają, że na pierwszy plan wychodzi nie to, że zostało spowodowane jakieś obrażanie, tylko to, w jaki sposób oskarżeni się zachowują, w jaki sposób realizują zaniechanie udzielenia pokrzywdzonemu pomocy

— zaznaczył.

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych