Już od klęski III Rzeszy pod Stalingradem na początku roku 1943, sztab NSZ przygotowywał się do tak niekorzystnego rozwoju zdarzeń. Konfrontacja podziemia z kolaborantami PKWN z Lublina u schyłku II wojny światowej przybrała postać oddolnego Powstania Antykomunistycznego, bo tym w istocie była samoobrona przeciw sowietyzacji kraju, okrojonego na Wschodzie z dwóch kluczowych centrów polskości Wilna i Lwowa
— mówi historyk, pracownik naukowy IPN i współautor z Wojciechem J. Muszyńskim monografii Narodowe Zjednoczenia Wojskowego dr Mariusz Bechta w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Dyrektor Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN prof. Dariusz Stola stwierdził, że zasmuciło go upamiętnienie przez Sejm Narodowych Sił Zbrojnych. Ocenił, że „były organizacją przynajmniej kontrowersyjną”. Jak pan skomentuje te słowa?
Dr Mariusz Bechta (historyk): Na naszych oczach runął z hukiem paradygmat postpeeerelowski o „antysemickich” i „faszystowskich” żołnierzach NSZ. Przeszliśmy długi szlak po „Okrągłym Stole” znaczony potyczkami i bitwami z kombinatem półprawd z Czerskiej o pełną rekonstrukcję pamięci historycznej społeczeństwa polskiego. Wykluczonych przez liberalny salon patriotów z NSZ powinniśmy traktować jako pełnoprawnych uczestników debaty o przeszłości kraju. Pewnym zgrzytem tego trendu (oby była to tylko niezręczność) była – niestety - ostatnia decyzja Prezydenta Andrzeja Dudy pominięcia kombatantów z NSZ w komitecie honorującym stulecie odzyskania Niepodległości w przyszłym roku.
„Za wierność idei niepodległościowej żołnierze NSZ płacili najwyższą cenę – byli męczeni i mordowani przez komunistycznych oprawców, a miejsca pochówków wielu z nich nadal pozostają nieznane” – czytamy w uchwale Sejmu przyjętej w 75. rocznicę powstania Narodowych Sił Zbrojnych. 75 lat temu, 20 września 1942 r. powstały Narodowe Siły Zbrojne. Jaka była geneza tej organizacji? Przecież istniała już Armia Krajowa, w której ramach scalały się różne organizacje podziemne, także partyzantka narodowa.
Błyskawicznie przegrana wojna o niepodległość Polski z Niemcami i Sowietami we wrześniu i październiku 1939 r. była katastrofą narodową. W niewiele ponad miesiąc przestało istnieć państwo z mozołem budowane przez dwie dekady przez społeczeństwo II Rzeczypospolitej. W kraju i na emigracji upatrywano winnych tej hekatomby w wyrodzonej elicie sanacyjnej, pogrobowcach nieżyjącego od kilku lat marszałka Polski Józefa Piłsudskiego.
Autorytarny model sprawowania władzy politycznej stosowany przez byłych legunów z „Pierwszej Brygady” był obiektem konsekwentnej krytyki Stronnictwa Narodowego i innych środowisk ideowych.
Ta gęsta atmosfera przełożyła się na służbę w garnizonach Wojska Polskiego w międzywojniu. Pozostawanie narodowców przez szereg lat, po zamachu stanu w maju 1926 r., w ostrej opozycji do hermetycznych kręgów wojskowych – piłsudczyków ograniczyło, a nawet wręcz odebrało młodym mężczyznom sympatyzującym z ideą narodową marzenia o karierze oficera zawodowego Wojska Polskiego cieszącego się ogromnym autorytetem i estymą rodaków po zwycięskiej wojnie z bolszewizmem w 1920 r. Także te osoby, które pozostały w korpusie oficerskim WP, o ile przetrwały czystki pomajowe, były szykanowane i pomijane przy awansach, a przy pierwszej lepszej okazji wypychane do rezerwy.
Podczas okupacji sytuacja zasadniczo nie zmieniła się. NSZ podpisała umowę scaleniową z AK, ale zostały oszukane m. in. w wyniku działalności szefa Biura Informacji i Propagandy AK płka Jana Rzepeckiego. Dodam, że po wojnie Rzepecki był jednym z twórców WiN. Po aresztowaniu przez MBP w listopadzie 1945 r. uwierzył w zapewnienia bezpieki, że nikt z jego współpracowników nie będzie represjonowany i ujawnił komunistów wszystkich, którzy z nim działali w konspiracji. Wydał też w ręce bezpieki majątek, który pozostał po AK, m. in. milion dolarów w złocie oraz archiwa.
Armia Krajowa (wcześniej SZP-ZWZ) – siła zbrojna Rządu RP na Uchodźstwie w Paryżu, potem w Londynie, w podbitym kraju była przez cały okres II wojny światowej tarczą i mieczem dla liberalno-demokratycznych kręgów politycznych, które po brutalnym odebraniu władzy politycznej na zaleszczyckiej drodze: marszałkowi E. Rydzowi-Śmigłemu, szefowi MSZ płk J. Beckowi i ich akolitom, dalej zwalczały myśl SN i ONR inspirowaną uniwersalizmem katolickim. Słusznie upatrując w ruchu narodowym największe zagrożenie dla swojej uprzywilejowanej pozycji w strukturach władzy. Starano się rozciągnąć kordon sanitarny wokół dynamicznego nurtu konspiracyjnego SN i Grupy „Szańca” mających za sobą ogromne pokłady młodzieńczego politycznego idealizmu, lecz nie popartego dostateczną wiedzą wojskową i odpowiednimi zasobami materiałowymi.
Stosowano też „terror moralny”.
W myśl zasady „dziel i rządź” sztabowcy KG AK przez używanie patriotycznej retoryki o konieczności konsolidacji oporu zbrojnego w kraju przyczyniali się do siania zamętu w szeregach krzepnącego podziemia narodowego. W tym celu przeciągano ludzi mniej odpornych na tego rodzaju naciski, w imię – nie podlegającej zakwestionowaniu – idei wyższej: wyzwolenia Polski unosząc się na czas wojny ponad partykularne podziały ideowe. W takim tyglu niewygasłych emocji politycznych i wiary w słuszność własnych postulatów wyrosły Narodowe Siły Zbrojne w 1942 r, będące manifestem gorącego przekonania jej założycieli w wyższy sens poświęcenia życia lub utraty zdrowia w walce o urzeczywistnienie Polski Wielkiej, Katolickiej i Narodowej. To nie były puste frazesy! NSZ odwoływały się do kwestii fundamentalnych dla bytu milionów Polaków, które nie były – o czym wspomniałem wcześniej – tak powszechnie podzielane przez oficerów z przedwrześniowej armii sformatowanych w duchu patriotyzmu państwowego.
Formalnie rozkaz organizacyjny z 20 września 1942 r. wydał płk Ignacy Oziewicz „Czesław” – pierwszy dowódca NSZ.
Był on zwieńczeniem kilkuletniego procesu krystalizowania się w obrębie struktur Polskiego Państwa Podziemnego licznego, bo kilkudziesięciotysięcznego i dysponującego jednoznaczną oceną rzeczywistości wojennej nurtu polityczno-wojskowego będącą konspiracyjnym wcieleniem polskiego ruchu narodowego. NSZ przez cały czas walki przeciw obu okupantom niemieckiemu i sowieckiemu stawiały na niezależność Polski w ramach propagowanej przez siebie wizji geopolityki Europy z dominującą pozycją Rzeczypospolitej między Morzem Bałtyckim a Morzem Czarnym.
Niedawno na półki księgarskie trafiła praca „Przeciwko Pax Sovietica. Narodowe Zjednoczenie Wojskowe i struktury polityczne ruchu narodowego wobec reżimu komunistycznego 1944–1956”, którą pisał pan wspólnie z doktorem Wojciechem J. Muszyńskim. NZW, który zaczęli tworzyć po rozwiązaniu AK, w lutym 1945 r. działacze Stronnictwa Narodowego było bezpośrednim kontynuatorem NSZ. Co było celem NZW?
Niech zacytuję opis z okładki wspomnianej książki: „Monografia ukazuje dzieje Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, największej, obok Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, organizacji polskiego podziemia antykomunistycznego. NZW było bezpośrednią kontynuacją konspiracji narodowej z okresu okupacji niemieckiej. Skupiało około 40 tys. żołnierzy. Najliczniejsze struktury działały na Białostocczyźnie, Północnym Mazowszu i Podkarpaciu – tam też walczyło najwięcej oddziałów leśnych, liczących ponad 7 tys. żołnierzy. W 1945 r. narodowa partyzantka kontrolowała duże połacie kraju, ciesząc się poparciem ludności i zwalczając komunistyczny aparat terroru oraz pospolitą przestępczość. Mimo iż Komenda Główna NZW została rozbita w 1946 r., to struktury terenowe prowadziły walkę z reżimem komunistycznym do początku lat pięćdziesiątych”.
Czytaj dalej na następnej stronie ==>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Już od klęski III Rzeszy pod Stalingradem na początku roku 1943, sztab NSZ przygotowywał się do tak niekorzystnego rozwoju zdarzeń. Konfrontacja podziemia z kolaborantami PKWN z Lublina u schyłku II wojny światowej przybrała postać oddolnego Powstania Antykomunistycznego, bo tym w istocie była samoobrona przeciw sowietyzacji kraju, okrojonego na Wschodzie z dwóch kluczowych centrów polskości Wilna i Lwowa
— mówi historyk, pracownik naukowy IPN i współautor z Wojciechem J. Muszyńskim monografii Narodowe Zjednoczenia Wojskowego dr Mariusz Bechta w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Dyrektor Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN prof. Dariusz Stola stwierdził, że zasmuciło go upamiętnienie przez Sejm Narodowych Sił Zbrojnych. Ocenił, że „były organizacją przynajmniej kontrowersyjną”. Jak pan skomentuje te słowa?
Dr Mariusz Bechta (historyk): Na naszych oczach runął z hukiem paradygmat postpeeerelowski o „antysemickich” i „faszystowskich” żołnierzach NSZ. Przeszliśmy długi szlak po „Okrągłym Stole” znaczony potyczkami i bitwami z kombinatem półprawd z Czerskiej o pełną rekonstrukcję pamięci historycznej społeczeństwa polskiego. Wykluczonych przez liberalny salon patriotów z NSZ powinniśmy traktować jako pełnoprawnych uczestników debaty o przeszłości kraju. Pewnym zgrzytem tego trendu (oby była to tylko niezręczność) była – niestety - ostatnia decyzja Prezydenta Andrzeja Dudy pominięcia kombatantów z NSZ w komitecie honorującym stulecie odzyskania Niepodległości w przyszłym roku.
„Za wierność idei niepodległościowej żołnierze NSZ płacili najwyższą cenę – byli męczeni i mordowani przez komunistycznych oprawców, a miejsca pochówków wielu z nich nadal pozostają nieznane” – czytamy w uchwale Sejmu przyjętej w 75. rocznicę powstania Narodowych Sił Zbrojnych. 75 lat temu, 20 września 1942 r. powstały Narodowe Siły Zbrojne. Jaka była geneza tej organizacji? Przecież istniała już Armia Krajowa, w której ramach scalały się różne organizacje podziemne, także partyzantka narodowa.
Błyskawicznie przegrana wojna o niepodległość Polski z Niemcami i Sowietami we wrześniu i październiku 1939 r. była katastrofą narodową. W niewiele ponad miesiąc przestało istnieć państwo z mozołem budowane przez dwie dekady przez społeczeństwo II Rzeczypospolitej. W kraju i na emigracji upatrywano winnych tej hekatomby w wyrodzonej elicie sanacyjnej, pogrobowcach nieżyjącego od kilku lat marszałka Polski Józefa Piłsudskiego.
Autorytarny model sprawowania władzy politycznej stosowany przez byłych legunów z „Pierwszej Brygady” był obiektem konsekwentnej krytyki Stronnictwa Narodowego i innych środowisk ideowych.
Ta gęsta atmosfera przełożyła się na służbę w garnizonach Wojska Polskiego w międzywojniu. Pozostawanie narodowców przez szereg lat, po zamachu stanu w maju 1926 r., w ostrej opozycji do hermetycznych kręgów wojskowych – piłsudczyków ograniczyło, a nawet wręcz odebrało młodym mężczyznom sympatyzującym z ideą narodową marzenia o karierze oficera zawodowego Wojska Polskiego cieszącego się ogromnym autorytetem i estymą rodaków po zwycięskiej wojnie z bolszewizmem w 1920 r. Także te osoby, które pozostały w korpusie oficerskim WP, o ile przetrwały czystki pomajowe, były szykanowane i pomijane przy awansach, a przy pierwszej lepszej okazji wypychane do rezerwy.
Podczas okupacji sytuacja zasadniczo nie zmieniła się. NSZ podpisała umowę scaleniową z AK, ale zostały oszukane m. in. w wyniku działalności szefa Biura Informacji i Propagandy AK płka Jana Rzepeckiego. Dodam, że po wojnie Rzepecki był jednym z twórców WiN. Po aresztowaniu przez MBP w listopadzie 1945 r. uwierzył w zapewnienia bezpieki, że nikt z jego współpracowników nie będzie represjonowany i ujawnił komunistów wszystkich, którzy z nim działali w konspiracji. Wydał też w ręce bezpieki majątek, który pozostał po AK, m. in. milion dolarów w złocie oraz archiwa.
Armia Krajowa (wcześniej SZP-ZWZ) – siła zbrojna Rządu RP na Uchodźstwie w Paryżu, potem w Londynie, w podbitym kraju była przez cały okres II wojny światowej tarczą i mieczem dla liberalno-demokratycznych kręgów politycznych, które po brutalnym odebraniu władzy politycznej na zaleszczyckiej drodze: marszałkowi E. Rydzowi-Śmigłemu, szefowi MSZ płk J. Beckowi i ich akolitom, dalej zwalczały myśl SN i ONR inspirowaną uniwersalizmem katolickim. Słusznie upatrując w ruchu narodowym największe zagrożenie dla swojej uprzywilejowanej pozycji w strukturach władzy. Starano się rozciągnąć kordon sanitarny wokół dynamicznego nurtu konspiracyjnego SN i Grupy „Szańca” mających za sobą ogromne pokłady młodzieńczego politycznego idealizmu, lecz nie popartego dostateczną wiedzą wojskową i odpowiednimi zasobami materiałowymi.
Stosowano też „terror moralny”.
W myśl zasady „dziel i rządź” sztabowcy KG AK przez używanie patriotycznej retoryki o konieczności konsolidacji oporu zbrojnego w kraju przyczyniali się do siania zamętu w szeregach krzepnącego podziemia narodowego. W tym celu przeciągano ludzi mniej odpornych na tego rodzaju naciski, w imię – nie podlegającej zakwestionowaniu – idei wyższej: wyzwolenia Polski unosząc się na czas wojny ponad partykularne podziały ideowe. W takim tyglu niewygasłych emocji politycznych i wiary w słuszność własnych postulatów wyrosły Narodowe Siły Zbrojne w 1942 r, będące manifestem gorącego przekonania jej założycieli w wyższy sens poświęcenia życia lub utraty zdrowia w walce o urzeczywistnienie Polski Wielkiej, Katolickiej i Narodowej. To nie były puste frazesy! NSZ odwoływały się do kwestii fundamentalnych dla bytu milionów Polaków, które nie były – o czym wspomniałem wcześniej – tak powszechnie podzielane przez oficerów z przedwrześniowej armii sformatowanych w duchu patriotyzmu państwowego.
Formalnie rozkaz organizacyjny z 20 września 1942 r. wydał płk Ignacy Oziewicz „Czesław” – pierwszy dowódca NSZ.
Był on zwieńczeniem kilkuletniego procesu krystalizowania się w obrębie struktur Polskiego Państwa Podziemnego licznego, bo kilkudziesięciotysięcznego i dysponującego jednoznaczną oceną rzeczywistości wojennej nurtu polityczno-wojskowego będącą konspiracyjnym wcieleniem polskiego ruchu narodowego. NSZ przez cały czas walki przeciw obu okupantom niemieckiemu i sowieckiemu stawiały na niezależność Polski w ramach propagowanej przez siebie wizji geopolityki Europy z dominującą pozycją Rzeczypospolitej między Morzem Bałtyckim a Morzem Czarnym.
Niedawno na półki księgarskie trafiła praca „Przeciwko Pax Sovietica. Narodowe Zjednoczenie Wojskowe i struktury polityczne ruchu narodowego wobec reżimu komunistycznego 1944–1956”, którą pisał pan wspólnie z doktorem Wojciechem J. Muszyńskim. NZW, który zaczęli tworzyć po rozwiązaniu AK, w lutym 1945 r. działacze Stronnictwa Narodowego było bezpośrednim kontynuatorem NSZ. Co było celem NZW?
Niech zacytuję opis z okładki wspomnianej książki: „Monografia ukazuje dzieje Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, największej, obok Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, organizacji polskiego podziemia antykomunistycznego. NZW było bezpośrednią kontynuacją konspiracji narodowej z okresu okupacji niemieckiej. Skupiało około 40 tys. żołnierzy. Najliczniejsze struktury działały na Białostocczyźnie, Północnym Mazowszu i Podkarpaciu – tam też walczyło najwięcej oddziałów leśnych, liczących ponad 7 tys. żołnierzy. W 1945 r. narodowa partyzantka kontrolowała duże połacie kraju, ciesząc się poparciem ludności i zwalczając komunistyczny aparat terroru oraz pospolitą przestępczość. Mimo iż Komenda Główna NZW została rozbita w 1946 r., to struktury terenowe prowadziły walkę z reżimem komunistycznym do początku lat pięćdziesiątych”.
Czytaj dalej na następnej stronie ==>
Strona 1 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/358418-nasz-wywiad-dr-bechta-ipn-nsz-powstaly-z-przekonania-ze-warto-walczyc-o-urzeczywistnienie-polski-wielkiej-katolickiej-i-narodowej