NZW miały uratować, jak najwięcej z potencjału podziemia narodowego w kraju, przez który przetoczył się walec Armii Czerwonej w latach 1944-45.
Miał to być cenny kapitał ludzki do kontynuacji walki z nowym okupantem. Trauma przegranego powstania w Warszawie i fiasko operacji „Burza” sparaliżowało konspirację akowską. Ulegała powolnemu zanikowi. Dalszą walkę o niezawisłość kraju na swe barki pragnęli wziąć narodowcy.
To był imperatyw, który pchnął konspirację powojenną do zmierzenia się z przeciwnikiem mającym przygniatającą przewagą.
Już od klęski III Rzeszy pod Stalingradem na początku roku 1943, sztab NSZ przygotowywał się do tak niekorzystnego rozwoju zdarzeń. Sowieci okazali się niezwykle przebiegłym przeciwnikiem potrafiącym skutecznie łamać wolę oporu wykrwawionego i spauperyzowanego społeczeństwa polskiego pragnącego wrócić, po wyparciu Niemców, do znośnej codzienności. Konfrontacja podziemia z kolaborantami PKWN z Lublina u schyłku II wojny światowej przybrała postać oddolnego Powstania Antykomunistycznego, bo tym w istocie była samoobrona przeciw sowietyzacji kraju, okrojonego na Wschodzie z dwóch kluczowych centrów polskości Wilna i Lwowa. Struktury bojowe NZW nie zdołały się rozwinąć na ziemiach utraconych na rzecz Sowietów. Ale też nie wrosły mocno w pejzaż Ziem Zachodnich i Północnych.
Sama walka nie zawisła w próżni.
Była wypadkową modyfikowanej linii politycznej działaczy SN. Przez sieć kurierów nielegalnie przechodzących przez granice Polski „ludowej” utrzymywano kontakt z emigracyjnymi władzami SN w Londynie z prezesem T. Bieleckim na czele. Stamtąd docierały wskazówki, pieniądze, które podtrzymywały wiarę walczących z bronią w ręku na korzystny rozwój stosunków międzynarodowych dla niezwykle zagmatwanej sprawy polskiej po II wojnie światowej. Była to kalkulacja zbudowana w oczekiwaniu na nieuchronny wybuch III wojny światowej miedzy poróżnionymi Anglosasami a Sowietami, lecz po zapadnięciu żelaznej kurtyny w Europie w 1946 r., pogrzebała nadzieje żołnierzy NZW na rychłe militarne rozstrzygnięcie z korzyścią dla Polski. Identyczny los spotkał Komitet Legalizacyjny SN w 1945 r. Komuniści z PPR nie zamierzali ustąpić pola „reakcji” w przeciwieństwie do premiera S. Mikołajczyka i PSL. Narodowcy mieli zostać fizycznie starci z powierzchni ziemi lub zinwigilowani przez bezpiekę i zepchnięci na margines życia w PRL.
NZW przeprowadziła szereg akcji zbrojnych. Najsłynniejsza była zwycięska bitwa z NKWD pod Kuryłówką koło Leżajska. Jakie były inne ważne akcje zbrojne?
Specyfiką walki zbrojnej NZW (i nie tylko ich) była niezliczona ilość starć i potyczek ruchliwych patroli Pogotowia Akcji Specjalnej z przeciwnikiem. Likwidacja agentury, lojalistów reżimu czy akcje ekspropriacyjne przewyższyły spektakularne krwawe boje z formacjami wojskowymi rodzimymi (KBW) czy NKWD. Manewrowość i mobilność struktur terenowych podziemia narodowego podrywanych na rozkaz przełożonych były znacznie skuteczniejszą taktyką niż wikłanie się w kotły, przebijanie się czy odskoki. Tylko najzdolniejsi dowódcy polowi mogli ryzykować na działania z tak dużym rozmachem. Dziesiątki uderzeń na prowincjonalne posterunki MO, na grupy funkcjonariuszy UB pozwalały na utrzymywanie zdolności ofensywnych partyzantki przez dłuższy czas, bo nie pozwalało reżimowi szybciej sterroryzować prowincji, która do wiosny 1947 r. opowiadała się nadal za podziemiem. Te proporcje zostały zachwiane później, gdy walka nastawiona była wyłącznie już na przetrwanie ostatnich leśnych, bo na odwrócenie negatywnego trendu – klęski politycznej w starciu z komunistami – nie było już większych szans. Taka postawa po roku 1947 miała sankcję wyłącznie moralną.
Większość starć z Sowietami czy z rodzimym reżimem przypadła na lata 1945-46.
Jak łatwo zauważyć ich przyczyna tkwiła w operowaniu dużych zgrupowań partyzanckich NZW na terenie Rzeszowszczyzny, Lubelszczyzny, Białostockiego wzdłuż narzuconej wschodniej granicy państwowej na „linii Curzona”. Starcie pod Kuryłówką z maja 1945 r. przyniosło zgrupowaniu Fr. Przysiężniaka „Ojca Jana” kilkadziesiąt trupów po stronie sowieckiej. Było wyjątkowym sukcesem, czego nie można powiedzieć o bitwie lubelskiego zgrupowania kpt M. Pazderskiego „Szarego” w Hucie 10 czerwca 1945 r., które nie odparło ataku NKWD i poszło w rozsypkę. 3 Wileńska Brygada NZW kpt Romualda Rajsa „Burego” poniosła ciężkie straty ze strony NKWD pod Gajrowskimi na Mazurach w lutym 1946 r., choć wcześniej brawurowo zaatakowała Hajnówkę na Białostocczyźnie, lecz starła się z transportem kolejowym Armii Czerwonej i odstąpiła.
Oddział NSZ (NZW) por. Stefana Brzuszka „Boruty” razem z oddziałem WiN por. Leona Taraszkiewicza „Jastrzębi” ujął siostrę Bolesława Bieruta z rodziną.
Doszło do tego przypadkowo latem 1946 r. Postawili na nogi ogromne siły reżimowe gotowe do spacyfikowania terenu północnej Lubelszczyzny. Z obawy przed niewinnymi ofiarami, bezcenni zakładnicy po kilku dniach zostali puszczeni wolno. Sukces przerósł podziemie, kilka tygodni później przy zabitym „Borucie” znaleziono kopie memorandum które napisał do agenta NKWD – Bieruta, a zarazem przewodniczącego KRN w Belwederze.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
*Czytaj dalej na następnej stronie ==>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
NZW miały uratować, jak najwięcej z potencjału podziemia narodowego w kraju, przez który przetoczył się walec Armii Czerwonej w latach 1944-45.
Miał to być cenny kapitał ludzki do kontynuacji walki z nowym okupantem. Trauma przegranego powstania w Warszawie i fiasko operacji „Burza” sparaliżowało konspirację akowską. Ulegała powolnemu zanikowi. Dalszą walkę o niezawisłość kraju na swe barki pragnęli wziąć narodowcy.
To był imperatyw, który pchnął konspirację powojenną do zmierzenia się z przeciwnikiem mającym przygniatającą przewagą.
Już od klęski III Rzeszy pod Stalingradem na początku roku 1943, sztab NSZ przygotowywał się do tak niekorzystnego rozwoju zdarzeń. Sowieci okazali się niezwykle przebiegłym przeciwnikiem potrafiącym skutecznie łamać wolę oporu wykrwawionego i spauperyzowanego społeczeństwa polskiego pragnącego wrócić, po wyparciu Niemców, do znośnej codzienności. Konfrontacja podziemia z kolaborantami PKWN z Lublina u schyłku II wojny światowej przybrała postać oddolnego Powstania Antykomunistycznego, bo tym w istocie była samoobrona przeciw sowietyzacji kraju, okrojonego na Wschodzie z dwóch kluczowych centrów polskości Wilna i Lwowa. Struktury bojowe NZW nie zdołały się rozwinąć na ziemiach utraconych na rzecz Sowietów. Ale też nie wrosły mocno w pejzaż Ziem Zachodnich i Północnych.
Sama walka nie zawisła w próżni.
Była wypadkową modyfikowanej linii politycznej działaczy SN. Przez sieć kurierów nielegalnie przechodzących przez granice Polski „ludowej” utrzymywano kontakt z emigracyjnymi władzami SN w Londynie z prezesem T. Bieleckim na czele. Stamtąd docierały wskazówki, pieniądze, które podtrzymywały wiarę walczących z bronią w ręku na korzystny rozwój stosunków międzynarodowych dla niezwykle zagmatwanej sprawy polskiej po II wojnie światowej. Była to kalkulacja zbudowana w oczekiwaniu na nieuchronny wybuch III wojny światowej miedzy poróżnionymi Anglosasami a Sowietami, lecz po zapadnięciu żelaznej kurtyny w Europie w 1946 r., pogrzebała nadzieje żołnierzy NZW na rychłe militarne rozstrzygnięcie z korzyścią dla Polski. Identyczny los spotkał Komitet Legalizacyjny SN w 1945 r. Komuniści z PPR nie zamierzali ustąpić pola „reakcji” w przeciwieństwie do premiera S. Mikołajczyka i PSL. Narodowcy mieli zostać fizycznie starci z powierzchni ziemi lub zinwigilowani przez bezpiekę i zepchnięci na margines życia w PRL.
NZW przeprowadziła szereg akcji zbrojnych. Najsłynniejsza była zwycięska bitwa z NKWD pod Kuryłówką koło Leżajska. Jakie były inne ważne akcje zbrojne?
Specyfiką walki zbrojnej NZW (i nie tylko ich) była niezliczona ilość starć i potyczek ruchliwych patroli Pogotowia Akcji Specjalnej z przeciwnikiem. Likwidacja agentury, lojalistów reżimu czy akcje ekspropriacyjne przewyższyły spektakularne krwawe boje z formacjami wojskowymi rodzimymi (KBW) czy NKWD. Manewrowość i mobilność struktur terenowych podziemia narodowego podrywanych na rozkaz przełożonych były znacznie skuteczniejszą taktyką niż wikłanie się w kotły, przebijanie się czy odskoki. Tylko najzdolniejsi dowódcy polowi mogli ryzykować na działania z tak dużym rozmachem. Dziesiątki uderzeń na prowincjonalne posterunki MO, na grupy funkcjonariuszy UB pozwalały na utrzymywanie zdolności ofensywnych partyzantki przez dłuższy czas, bo nie pozwalało reżimowi szybciej sterroryzować prowincji, która do wiosny 1947 r. opowiadała się nadal za podziemiem. Te proporcje zostały zachwiane później, gdy walka nastawiona była wyłącznie już na przetrwanie ostatnich leśnych, bo na odwrócenie negatywnego trendu – klęski politycznej w starciu z komunistami – nie było już większych szans. Taka postawa po roku 1947 miała sankcję wyłącznie moralną.
Większość starć z Sowietami czy z rodzimym reżimem przypadła na lata 1945-46.
Jak łatwo zauważyć ich przyczyna tkwiła w operowaniu dużych zgrupowań partyzanckich NZW na terenie Rzeszowszczyzny, Lubelszczyzny, Białostockiego wzdłuż narzuconej wschodniej granicy państwowej na „linii Curzona”. Starcie pod Kuryłówką z maja 1945 r. przyniosło zgrupowaniu Fr. Przysiężniaka „Ojca Jana” kilkadziesiąt trupów po stronie sowieckiej. Było wyjątkowym sukcesem, czego nie można powiedzieć o bitwie lubelskiego zgrupowania kpt M. Pazderskiego „Szarego” w Hucie 10 czerwca 1945 r., które nie odparło ataku NKWD i poszło w rozsypkę. 3 Wileńska Brygada NZW kpt Romualda Rajsa „Burego” poniosła ciężkie straty ze strony NKWD pod Gajrowskimi na Mazurach w lutym 1946 r., choć wcześniej brawurowo zaatakowała Hajnówkę na Białostocczyźnie, lecz starła się z transportem kolejowym Armii Czerwonej i odstąpiła.
Oddział NSZ (NZW) por. Stefana Brzuszka „Boruty” razem z oddziałem WiN por. Leona Taraszkiewicza „Jastrzębi” ujął siostrę Bolesława Bieruta z rodziną.
Doszło do tego przypadkowo latem 1946 r. Postawili na nogi ogromne siły reżimowe gotowe do spacyfikowania terenu północnej Lubelszczyzny. Z obawy przed niewinnymi ofiarami, bezcenni zakładnicy po kilku dniach zostali puszczeni wolno. Sukces przerósł podziemie, kilka tygodni później przy zabitym „Borucie” znaleziono kopie memorandum które napisał do agenta NKWD – Bieruta, a zarazem przewodniczącego KRN w Belwederze.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
*Czytaj dalej na następnej stronie ==>
Strona 2 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/358418-nasz-wywiad-dr-bechta-ipn-nsz-powstaly-z-przekonania-ze-warto-walczyc-o-urzeczywistnienie-polski-wielkiej-katolickiej-i-narodowej?strona=2