Po zrzuceniu do Polski został dowódcą ośrodka dywersyjnego w Turmontach, jego działalność obejmowała Wilno, Dyneburg i Psków. Walczył z Niemcami i Sowietami.
W nocy z 8 na 9 kwietnia 1942 r. został zrzucony na placówkę odbiorczą koło Łowicza. Dokumenty legalizacyjne otrzymał na nazwisko Zygmunta Radziszewskiego. Miesiąc później zameldował się u mjr. Remigiusza Grocholskiego ps. „Doktor”, komendanta organizacji „Wachlarz” i otrzymał pierwszy przydział konspiracyjny na V Odcinek, został dowódcą patrolu dywersyjnego w Turmontach. Mieszkał w Wilnie i w Kolonii Staciuny Stąd wyruszał na liczne „wojaże” i wypady dywersyjne, m.in. „cięcia” torów na linii kolejowej Dźwińsk – Leningrad oraz pod stacja Józefowo na linii Dyneburg - Połock. W styczniu 1943 r. już po rozwiązaniu „Wachlarza”, Boryczka został oficerem do zleceń komendanta Okręgu Wilno AK. M.in. często wyjeżdżał jako kurier do Warszawy z meldunkami, a w drodze powrotnej z rozkazami i materiałami niezbędnymi do legalizacji. , m. in. 30 stycznia, kiedy to wyjechał do Warszawy, skąd powtórnie „zawadził” o Tarnów i Wierzchosławice. Jednak pełną działalność dywersyjną oraz bojową rozwinął jako szef Kedywu Okręgu, od kwietnia 1943 r., kiedy to pod ps. „Broniowski” podporządkował sobie oddziały „Egzekutywa” i „Baza”. Dzięki jego zaangażowaniu nastąpiła aktywizacja zbrojnej działalności na terenie całego Okręgu Wileńskiego AK. Osobiście uczestniczył w szeregu akcjach dywersyjnych przeciwko okupantowi niemieckiemu i litewskiemu, a później już jako dowódca oddziału partyzanckiego „Brony” i 6 Brygady Dyspozycyjnej Okręgu Wileńskiego z bandami sowiecko-żydowskimi, które niemiłosiernie grabiły majątki i mordowały obywateli polskich. Osobiście brał udział w wykonywaniu wyroków Wojskowego Sądu Specjalnego (WSS), które dotyczyły konfidentów Gestapo, m.in. w nieudanej likwidacji Danuty Wyleżyńskiej, która była sprawczynią wielu denucjacji Polaków oraz „Leonie” Kazimierzu Kiełbowskim, rozstrzeliwując go na Karolinkach w Wilnie.
Po ciężkim zranieniu 7 lipca 1943 r. w Wilnie, w wyniku walki z agentami Gestapo, przebywał na leczeniu, a następnie od końca sierpnia dowodził oddziałem leśnym Kedywu oraz 6 Brygadą. Częstym miejscem jego pobytu było gospodarstwo rolne Józefa Szarłata ps. „Bubi” koło Kiejdzi i Cokówki oraz dworek pp. Skawińskich, właścicieli majątki Kiemieliszki. M.in. w czasie współdziałania z 3 Brygadą Partyzancką „Szczerbca” odniósł kilka sukcesów: pod koniec grudnia 1943 r. zdobył Turgiele, 7 stycznia 1944 r. zdobył miasteczko Rudomino, a 21 stycznia opanował Polany. Na początku marca 1944 r. jego oddział zdobył folwark Kiejdzie, a 8 marca Miedniki Królewskie. Kolejna zwycięska akcja 6 Brygady, wykonana w nocy z 11/12 marca, na posterunek policji litewskiej w Szumsku przyniosła zdobycz w postaci 1 ckm „maxim” i 7 kbk wraz z amunicją, bez strat własnych. Po ciężkim zranieniu w nocy z 31 marca na 1 kwietnia w czasie akcji na Ostrowiec i rekonwalescencji, Boryczka na początku czerwca powrócił do Brygady i został mianowany zastępcą dowódcy 6 Brygady mjr. „Konara” (cichociemny Franciszek Koprowski). 7 lipca w Szwajcarach uwolnił z rąk niemieckich zagarnięty szpital partyzancki z ciężko rannymi partyzantami AK oraz konwojowaną kolumnę ponad 1000 jeńców sowieckich, włoskich i jugosłowiańskich. W tym czasie z brygadą osłaniał Sztab Operacyjny Oddziałów Partyzanckich w Polu połączonych okręgów Wilno - Nowogródek i przebywał w Wołkorabiszkach, do 17 lipca. Awansowany na stopień kapitana ze starszeństwem od 15 lipca 1944 r.
Po aresztowaniach części kadry AK połączonych okręgów, przeprowadzonych przez Sowietów 17 lipca w Wilnie i Boguszach w tym i Koprowskiego „Konara”, jako pierwszy zaalarmował ppłk. Zygmunta Izydora Blumskiego ps. „Strychański”, szefa Oddz. III operacyjnego Komendy Okręgu Wileńsko-Nowogródzkiego o zaistniałej sytuacji, który jako najstarszy stopniem przejął dowodzenie. i zarządził alarm, nakazując wymarsz oddziałów partyzanckich w sile ok. 12 tysięcy do Puszczy Rudnickiej, celem uniknięcia rozbrojenia przez Sowietów. Ostatecznie pod koniec sierpnia zdemobilizował pozostałości 6 Brygady i udał się do Wilna, gdzie nawiązał kontakt z odtworzoną po 17 lipca nową komendą Okręgu Wileńskiego AK na czele z ppłk. Julianem Kulikowskim ps. „Ryngraf”, „Drohomir”, „Witold” i został wyznaczony dowódcą komórki likwidacyjnej o krypt. „Zośka”. W tym czasie posługiwał się pseudonimem „Socha” oraz nazwiskiem Jerzy Zagłobicki. Brał udział w rozpracowaniu i fizycznej eliminacji kilku konfidentów sowieckiego NKGB, którzy zagrażali AK. Kolejne jego funkcje konspiracyjne, już za czasów drugiej okupacji sowieckiej to: oficer likwidacyjny ds. oddz. partyzanckich AK i oficer operacyjny w Komendzie Okręgu. Otrzymał rozkaz rozwiązania oddziałów partyzanckich rotmistrza Władysłwa Kitowskiego ps. „Grom”, „Orlicz” i porucznika Witolda Turonka ps. „Tur”, „Tumry”, tj. I i II Oddziału Samoobrony Czynnej Ziemi Wileńskiej.
W kwietniu 1945 r. w Warszawie przeprowadził rozmowy z komendantem Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj płk. Janem Rzepeckiem ps. „Prezes”, „Ożóg”, „Ślusarski” oraz ppłk. Janem Szczurkiem-Cergowskim, komendant Obszaru Zachodniego DSZ. Boryczka zreferował im wówczas sprawy wojskowe na Kresach Północno-Wschodnich II Rzeczypospolitej. Duży nacisk położył na przedstawienie sytuacji po wileńsko-nowogródzkiej „Burzy” oraz operacji „Ostra Brama” oraz funkcjonowania konspiracji wskutek ciągłych aresztowań i represji sowieckich. Otrzymał wówczas rozkaz dla Okręgu Wileńskiego rozwiązania struktur konspiracyjnych z zachowaniem ścisłego sztabu i ewakuowania ich na teren Polski centralnej. W tym czasie Boryczka mieszkał u matki swojego najbliższego współpracownika Mirosława Urtate ps. „Felek”, Marii, w Grodzisku Mazowieckim. W maju obaj powrócili do Wilna jako konwojenci transportów repatriacyjnych i przekazali rozkaz komendantowi Okręgu mjr. Antoniemu Olechnowiczowi ps. „Lawicz” vel Michał Pawłowicz odnośnie ewakuacji. Pod nazwiskiem Radziszewski otrzymał od zwierzchnika rozkaz wyjazdu do Polski centralnej z zadaniem przyjmowania ludzi, którzy przeszli granicę na „zielono” i zaopatrywaniem ich w niezbędne dokumenty. Udzielał również zapomóg dla najbiedniejszych. Ulokował się w Białymstoku i obsługiwał dwa punkty kontaktowe na które zgłaszali się przyjeżdżający „repatrianci” z AK i nierzadko ich rodziny.
W lipcu 1945 r. ostatecznie Boryczka opuścił Wilno i przyjechał do Warszawy, gdzie brał udział w naradach ścisłego Sztabu Wileńskiego Okręgu, a 17 grudnia 1945 r. jako obywatel belgijski, który powrócił z sowieckiej niewoli, André Ewald, w grupie kilkunastu osób, m. in. z cichociemnym kpt. Mieczysławem Kwarcińskim ps. „Leszcz” i oficerami alianckimi, po przejściu kontroli celnej na lotnisku Okęcie, załadował się do angielskiego samolotu wojskowego i przybył do Berlina Zachodniego. Następnie został skierowany do obozu repatriacyjnego i Meppen, gdzie stacjonowała słynna 1 Dywizja Pancerna, skąd udał się do miejsca postoju I baonu spadochronowego w Bramsche i Bersen-Brieg, które pełniły służbę okupacyjną w Niemczech.
W 1945 r. rozpoczął działalność w WiN-ie. Jak udało mu się ją prowadzić bez wpadki do 1954 r.?
Właściwie żadne informacje czy dokumenty nie potwierdzają, iż kapitan Boryczka nawiązał kontakt z organizacją niepodległościową „Wolność i Niezawisłość” na terenie kraju czy na emigracji jeszcze w 1945 r. Właściwie do września 1946 r. służył w I Brygadzie Spadochronowej, a następnie w Polskim Korpusie Przysposobienia i Rozmieszczenia. Udokumentowane źródła mówią, że w czasie pobytu w Londynie, na przełomie marca i kwietnia 1947 r. ) spotkał się m. in. z cc mjr. Bohdanem Kwiatkowskim ps. „Lewar”, który w tym czasie pracował m.in. w Biurze Historycznym Głównej Komisji Likwidacyjnej PSZ i jednocześnie działał w komórce ds. łączności z Krajem o kryptonimie „Zbiornica” (szef kpt. Andrzej Pomian, właściwe Bohdan Sałaciński). Powstała ona po zawieszeniu pracy byłego Oddziału VI Sztabu Naczelnego Wodza i jednocześnie „Zbiornica” współpracowała z WiN, a następnie z jego Delegaturą Zagraniczną na czele z ppłk. Józefem Maciołkiem ps. „Marek”. Za namową Kwiatkowskiego, Boryczka zgodził się na wyjazd do Polski w charakterze emisariusza. Takie były jego początki z tą organizacją niepodległościową.
Pod koniec listopada 1947 r. po raz pierwszy przybył do kraju jako emisariusz Delegatury Zagranicznej WiN-u i „Zbiornicy” do prezesa IV Zarządu Głównego WiN ppłk. Łukasza Cieplińskiego. Przyjazd miał na celu zorientowanie się w ogólnej sytuacji w kraju i nawiązanie zerwanych kontaktów organizacyjnych przez coraz liczniejsze aresztowania przez bezpiekę w kręgu ostatniej autentycznej IV Komendy WiN-u. Niestety już z Cieplińskim się nie spotkał z powodu jego aresztowania. Szereg kontaktów już nie działało. Ostatecznie w Gliwicach nawiązał pierwszy kontakt i spotkał się z podkomendnym Józefa Maciołka, szefa Delegatury Zagranicznej, z „Wiktorem” Stefanem Sieńko, kierownikiem Biura Studiów IV Zarządu Głównego WiN, który już w tym czasie, wg wszelkiego prawdopodobieństwa był na usługach UB. Dwukrotnie konferował również z „Psarskim” mjr. Mieczysławem Kawalcem, szefem Wydziału Informacji i p.o. prezesa IV Zarządu WiN po aresztowaniu Cieplińskiego. Pod koniec stycznia 1948 r. Boryczka wyjechał z Warszawy do Paryża, a następnie Londynu, gdzie zdał raport Pomianowi i Maciołkowi oraz gen. Borowi – Komorowskiemu. Wówczas otrzymał zgodę na powtórny wyjazd do kraju, by m. in. dostarczyć fundusze obiecane Kawalcowi. Należy przypuszczać, że od jesieni 1947 r. Boryczka był już obserwowany, ale z przyczyn operacyjnych kierownictwo MBP nie mogło pozwolić sobie na jego aresztowanie, miał bowiem uwiarygodnić w oczach Delegatury Zagranicznej WiN dalsze trwanie konspiracji niepodległościowej w kraju oraz umożliwić Resortowi i agenturze sowieckiej wyjście na „Zachód” celem penetracji, a nawet „kompromitacji” na arenie międzynarodowej państw anglosaskich. Jednym słowem bezpieka nie mogła pozwolić sobie na jego aresztowanie. Nawet UB wyznaczył mu w kraju specjalnego adiutanta, którym przez pewien czas była funkcjonariuszka Resortu.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Po zrzuceniu do Polski został dowódcą ośrodka dywersyjnego w Turmontach, jego działalność obejmowała Wilno, Dyneburg i Psków. Walczył z Niemcami i Sowietami.
W nocy z 8 na 9 kwietnia 1942 r. został zrzucony na placówkę odbiorczą koło Łowicza. Dokumenty legalizacyjne otrzymał na nazwisko Zygmunta Radziszewskiego. Miesiąc później zameldował się u mjr. Remigiusza Grocholskiego ps. „Doktor”, komendanta organizacji „Wachlarz” i otrzymał pierwszy przydział konspiracyjny na V Odcinek, został dowódcą patrolu dywersyjnego w Turmontach. Mieszkał w Wilnie i w Kolonii Staciuny Stąd wyruszał na liczne „wojaże” i wypady dywersyjne, m.in. „cięcia” torów na linii kolejowej Dźwińsk – Leningrad oraz pod stacja Józefowo na linii Dyneburg - Połock. W styczniu 1943 r. już po rozwiązaniu „Wachlarza”, Boryczka został oficerem do zleceń komendanta Okręgu Wilno AK. M.in. często wyjeżdżał jako kurier do Warszawy z meldunkami, a w drodze powrotnej z rozkazami i materiałami niezbędnymi do legalizacji. , m. in. 30 stycznia, kiedy to wyjechał do Warszawy, skąd powtórnie „zawadził” o Tarnów i Wierzchosławice. Jednak pełną działalność dywersyjną oraz bojową rozwinął jako szef Kedywu Okręgu, od kwietnia 1943 r., kiedy to pod ps. „Broniowski” podporządkował sobie oddziały „Egzekutywa” i „Baza”. Dzięki jego zaangażowaniu nastąpiła aktywizacja zbrojnej działalności na terenie całego Okręgu Wileńskiego AK. Osobiście uczestniczył w szeregu akcjach dywersyjnych przeciwko okupantowi niemieckiemu i litewskiemu, a później już jako dowódca oddziału partyzanckiego „Brony” i 6 Brygady Dyspozycyjnej Okręgu Wileńskiego z bandami sowiecko-żydowskimi, które niemiłosiernie grabiły majątki i mordowały obywateli polskich. Osobiście brał udział w wykonywaniu wyroków Wojskowego Sądu Specjalnego (WSS), które dotyczyły konfidentów Gestapo, m.in. w nieudanej likwidacji Danuty Wyleżyńskiej, która była sprawczynią wielu denucjacji Polaków oraz „Leonie” Kazimierzu Kiełbowskim, rozstrzeliwując go na Karolinkach w Wilnie.
Po ciężkim zranieniu 7 lipca 1943 r. w Wilnie, w wyniku walki z agentami Gestapo, przebywał na leczeniu, a następnie od końca sierpnia dowodził oddziałem leśnym Kedywu oraz 6 Brygadą. Częstym miejscem jego pobytu było gospodarstwo rolne Józefa Szarłata ps. „Bubi” koło Kiejdzi i Cokówki oraz dworek pp. Skawińskich, właścicieli majątki Kiemieliszki. M.in. w czasie współdziałania z 3 Brygadą Partyzancką „Szczerbca” odniósł kilka sukcesów: pod koniec grudnia 1943 r. zdobył Turgiele, 7 stycznia 1944 r. zdobył miasteczko Rudomino, a 21 stycznia opanował Polany. Na początku marca 1944 r. jego oddział zdobył folwark Kiejdzie, a 8 marca Miedniki Królewskie. Kolejna zwycięska akcja 6 Brygady, wykonana w nocy z 11/12 marca, na posterunek policji litewskiej w Szumsku przyniosła zdobycz w postaci 1 ckm „maxim” i 7 kbk wraz z amunicją, bez strat własnych. Po ciężkim zranieniu w nocy z 31 marca na 1 kwietnia w czasie akcji na Ostrowiec i rekonwalescencji, Boryczka na początku czerwca powrócił do Brygady i został mianowany zastępcą dowódcy 6 Brygady mjr. „Konara” (cichociemny Franciszek Koprowski). 7 lipca w Szwajcarach uwolnił z rąk niemieckich zagarnięty szpital partyzancki z ciężko rannymi partyzantami AK oraz konwojowaną kolumnę ponad 1000 jeńców sowieckich, włoskich i jugosłowiańskich. W tym czasie z brygadą osłaniał Sztab Operacyjny Oddziałów Partyzanckich w Polu połączonych okręgów Wilno - Nowogródek i przebywał w Wołkorabiszkach, do 17 lipca. Awansowany na stopień kapitana ze starszeństwem od 15 lipca 1944 r.
Po aresztowaniach części kadry AK połączonych okręgów, przeprowadzonych przez Sowietów 17 lipca w Wilnie i Boguszach w tym i Koprowskiego „Konara”, jako pierwszy zaalarmował ppłk. Zygmunta Izydora Blumskiego ps. „Strychański”, szefa Oddz. III operacyjnego Komendy Okręgu Wileńsko-Nowogródzkiego o zaistniałej sytuacji, który jako najstarszy stopniem przejął dowodzenie. i zarządził alarm, nakazując wymarsz oddziałów partyzanckich w sile ok. 12 tysięcy do Puszczy Rudnickiej, celem uniknięcia rozbrojenia przez Sowietów. Ostatecznie pod koniec sierpnia zdemobilizował pozostałości 6 Brygady i udał się do Wilna, gdzie nawiązał kontakt z odtworzoną po 17 lipca nową komendą Okręgu Wileńskiego AK na czele z ppłk. Julianem Kulikowskim ps. „Ryngraf”, „Drohomir”, „Witold” i został wyznaczony dowódcą komórki likwidacyjnej o krypt. „Zośka”. W tym czasie posługiwał się pseudonimem „Socha” oraz nazwiskiem Jerzy Zagłobicki. Brał udział w rozpracowaniu i fizycznej eliminacji kilku konfidentów sowieckiego NKGB, którzy zagrażali AK. Kolejne jego funkcje konspiracyjne, już za czasów drugiej okupacji sowieckiej to: oficer likwidacyjny ds. oddz. partyzanckich AK i oficer operacyjny w Komendzie Okręgu. Otrzymał rozkaz rozwiązania oddziałów partyzanckich rotmistrza Władysłwa Kitowskiego ps. „Grom”, „Orlicz” i porucznika Witolda Turonka ps. „Tur”, „Tumry”, tj. I i II Oddziału Samoobrony Czynnej Ziemi Wileńskiej.
W kwietniu 1945 r. w Warszawie przeprowadził rozmowy z komendantem Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj płk. Janem Rzepeckiem ps. „Prezes”, „Ożóg”, „Ślusarski” oraz ppłk. Janem Szczurkiem-Cergowskim, komendant Obszaru Zachodniego DSZ. Boryczka zreferował im wówczas sprawy wojskowe na Kresach Północno-Wschodnich II Rzeczypospolitej. Duży nacisk położył na przedstawienie sytuacji po wileńsko-nowogródzkiej „Burzy” oraz operacji „Ostra Brama” oraz funkcjonowania konspiracji wskutek ciągłych aresztowań i represji sowieckich. Otrzymał wówczas rozkaz dla Okręgu Wileńskiego rozwiązania struktur konspiracyjnych z zachowaniem ścisłego sztabu i ewakuowania ich na teren Polski centralnej. W tym czasie Boryczka mieszkał u matki swojego najbliższego współpracownika Mirosława Urtate ps. „Felek”, Marii, w Grodzisku Mazowieckim. W maju obaj powrócili do Wilna jako konwojenci transportów repatriacyjnych i przekazali rozkaz komendantowi Okręgu mjr. Antoniemu Olechnowiczowi ps. „Lawicz” vel Michał Pawłowicz odnośnie ewakuacji. Pod nazwiskiem Radziszewski otrzymał od zwierzchnika rozkaz wyjazdu do Polski centralnej z zadaniem przyjmowania ludzi, którzy przeszli granicę na „zielono” i zaopatrywaniem ich w niezbędne dokumenty. Udzielał również zapomóg dla najbiedniejszych. Ulokował się w Białymstoku i obsługiwał dwa punkty kontaktowe na które zgłaszali się przyjeżdżający „repatrianci” z AK i nierzadko ich rodziny.
W lipcu 1945 r. ostatecznie Boryczka opuścił Wilno i przyjechał do Warszawy, gdzie brał udział w naradach ścisłego Sztabu Wileńskiego Okręgu, a 17 grudnia 1945 r. jako obywatel belgijski, który powrócił z sowieckiej niewoli, André Ewald, w grupie kilkunastu osób, m. in. z cichociemnym kpt. Mieczysławem Kwarcińskim ps. „Leszcz” i oficerami alianckimi, po przejściu kontroli celnej na lotnisku Okęcie, załadował się do angielskiego samolotu wojskowego i przybył do Berlina Zachodniego. Następnie został skierowany do obozu repatriacyjnego i Meppen, gdzie stacjonowała słynna 1 Dywizja Pancerna, skąd udał się do miejsca postoju I baonu spadochronowego w Bramsche i Bersen-Brieg, które pełniły służbę okupacyjną w Niemczech.
W 1945 r. rozpoczął działalność w WiN-ie. Jak udało mu się ją prowadzić bez wpadki do 1954 r.?
Właściwie żadne informacje czy dokumenty nie potwierdzają, iż kapitan Boryczka nawiązał kontakt z organizacją niepodległościową „Wolność i Niezawisłość” na terenie kraju czy na emigracji jeszcze w 1945 r. Właściwie do września 1946 r. służył w I Brygadzie Spadochronowej, a następnie w Polskim Korpusie Przysposobienia i Rozmieszczenia. Udokumentowane źródła mówią, że w czasie pobytu w Londynie, na przełomie marca i kwietnia 1947 r. ) spotkał się m. in. z cc mjr. Bohdanem Kwiatkowskim ps. „Lewar”, który w tym czasie pracował m.in. w Biurze Historycznym Głównej Komisji Likwidacyjnej PSZ i jednocześnie działał w komórce ds. łączności z Krajem o kryptonimie „Zbiornica” (szef kpt. Andrzej Pomian, właściwe Bohdan Sałaciński). Powstała ona po zawieszeniu pracy byłego Oddziału VI Sztabu Naczelnego Wodza i jednocześnie „Zbiornica” współpracowała z WiN, a następnie z jego Delegaturą Zagraniczną na czele z ppłk. Józefem Maciołkiem ps. „Marek”. Za namową Kwiatkowskiego, Boryczka zgodził się na wyjazd do Polski w charakterze emisariusza. Takie były jego początki z tą organizacją niepodległościową.
Pod koniec listopada 1947 r. po raz pierwszy przybył do kraju jako emisariusz Delegatury Zagranicznej WiN-u i „Zbiornicy” do prezesa IV Zarządu Głównego WiN ppłk. Łukasza Cieplińskiego. Przyjazd miał na celu zorientowanie się w ogólnej sytuacji w kraju i nawiązanie zerwanych kontaktów organizacyjnych przez coraz liczniejsze aresztowania przez bezpiekę w kręgu ostatniej autentycznej IV Komendy WiN-u. Niestety już z Cieplińskim się nie spotkał z powodu jego aresztowania. Szereg kontaktów już nie działało. Ostatecznie w Gliwicach nawiązał pierwszy kontakt i spotkał się z podkomendnym Józefa Maciołka, szefa Delegatury Zagranicznej, z „Wiktorem” Stefanem Sieńko, kierownikiem Biura Studiów IV Zarządu Głównego WiN, który już w tym czasie, wg wszelkiego prawdopodobieństwa był na usługach UB. Dwukrotnie konferował również z „Psarskim” mjr. Mieczysławem Kawalcem, szefem Wydziału Informacji i p.o. prezesa IV Zarządu WiN po aresztowaniu Cieplińskiego. Pod koniec stycznia 1948 r. Boryczka wyjechał z Warszawy do Paryża, a następnie Londynu, gdzie zdał raport Pomianowi i Maciołkowi oraz gen. Borowi – Komorowskiemu. Wówczas otrzymał zgodę na powtórny wyjazd do kraju, by m. in. dostarczyć fundusze obiecane Kawalcowi. Należy przypuszczać, że od jesieni 1947 r. Boryczka był już obserwowany, ale z przyczyn operacyjnych kierownictwo MBP nie mogło pozwolić sobie na jego aresztowanie, miał bowiem uwiarygodnić w oczach Delegatury Zagranicznej WiN dalsze trwanie konspiracji niepodległościowej w kraju oraz umożliwić Resortowi i agenturze sowieckiej wyjście na „Zachód” celem penetracji, a nawet „kompromitacji” na arenie międzynarodowej państw anglosaskich. Jednym słowem bezpieka nie mogła pozwolić sobie na jego aresztowanie. Nawet UB wyznaczył mu w kraju specjalnego adiutanta, którym przez pewien czas była funkcjonariuszka Resortu.
Strona 2 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/332860-nasz-wywiad-dr-tochman-o-cichociemnym-pulkowniku-boryczce-musial-siedziec-w-wiezieniu-jak-najdluzej-bo-bezpieka-chciala-ukryc-kulisy-operacji-cezary?strona=2