Prof. Krzysztof Szwagrzyk, wiceprezes IPN, powiedział w Polskim Radiu, że powodem jego uprzedniej decyzji o odejściu był fakt, że kierowanie biurem poszukiwań „w sytuacji IPN wydawało się praktycznie niemożliwe a przynajmniej bardzo utrudnione”.
Pozostaję w Instytucie Pamięci Narodowej, zajmuję stanowiska, które zajmowałem dotychczas
—zapowiedział profesor.
Toczyło się bardzo wiele rozmów, na których omawiane były sprawy te, które w mojej ocenie były niezwykle ważne. Powodem mojej decyzji był fakt, że sprawowanie przeze mnie funkcji kierowniczej, kierowanie biurem poszukiwań w sytuacji, którą mieliśmy w IPN, wydawało się praktycznie niemożliwe lub przynajmniej bardzo utrudnione
—wyjaśniał Szwagrzyk.
Profesor dodał, że rzecz dotyczyła zarówno braku środków finansowych na prace poszukiwawcze jak i kwestii organizacyjnych, w tym braku kadry, która byłyby w stanie realizować te badania. To wszystko ma się zmienić.
Będzie więcej pieniędzy, będzie więcej pracowników, bo przecież zadania, które realizujemy robimy nie tylko w kraju, ale także i za granicą. A to oznacza, że one po prostu muszą być. Żałuję, że do tej sytuacji doszło.Ta moja dramatyczna decyzja,która zapewniam kosztowała mnie bardzo dużo, miała zwrócić uwagę na pewien problem i myślę, że zostało to osiągnięte
—stwierdził wiceprezes IPN.
Gość radiowej „Jedynki” poinformował, że po świętach Wielkiej Nocy IPN przystąpi do kolejnych prac ekshumacyjnych na warszawskiej Łączce. Mają się one zakończyć do czerwca br. Miejsce poszukiwań zostało oczyszczone, a groby, które tam powstały na początku lat 80., zostały przeniesione na cmentarz wojskowy.
Będziemy pracować przez ponad dwa miesiące, znamy obszar, który musimy przebadać. Myślę, że wiemy wszystko na temat tego, co może się tam zdarzyć. (…) Myślę, że możemy znaleźć tam szczątki tych osób, o które wszyscy pytają: pana gen. Augusta Fieldorfa „Nila”, rtm. Witolda Pileckiego, płk. Łukasza Cieplińskiego. Brakuje nam jeszcze około 100 szczątków ludzkich, o których wiemy, że zostały tam pogrzebane w latach 40. i 50. Myślę, że wiemy, gdzie oni leżą
—podkreślił profesor.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Prof. Krzysztof Szwagrzyk, wiceprezes IPN, powiedział w Polskim Radiu, że powodem jego uprzedniej decyzji o odejściu był fakt, że kierowanie biurem poszukiwań „w sytuacji IPN wydawało się praktycznie niemożliwe a przynajmniej bardzo utrudnione”.
Pozostaję w Instytucie Pamięci Narodowej, zajmuję stanowiska, które zajmowałem dotychczas
—zapowiedział profesor.
Toczyło się bardzo wiele rozmów, na których omawiane były sprawy te, które w mojej ocenie były niezwykle ważne. Powodem mojej decyzji był fakt, że sprawowanie przeze mnie funkcji kierowniczej, kierowanie biurem poszukiwań w sytuacji, którą mieliśmy w IPN, wydawało się praktycznie niemożliwe lub przynajmniej bardzo utrudnione
—wyjaśniał Szwagrzyk.
Profesor dodał, że rzecz dotyczyła zarówno braku środków finansowych na prace poszukiwawcze jak i kwestii organizacyjnych, w tym braku kadry, która byłyby w stanie realizować te badania. To wszystko ma się zmienić.
Będzie więcej pieniędzy, będzie więcej pracowników, bo przecież zadania, które realizujemy robimy nie tylko w kraju, ale także i za granicą. A to oznacza, że one po prostu muszą być. Żałuję, że do tej sytuacji doszło.Ta moja dramatyczna decyzja,która zapewniam kosztowała mnie bardzo dużo, miała zwrócić uwagę na pewien problem i myślę, że zostało to osiągnięte
—stwierdził wiceprezes IPN.
Gość radiowej „Jedynki” poinformował, że po świętach Wielkiej Nocy IPN przystąpi do kolejnych prac ekshumacyjnych na warszawskiej Łączce. Mają się one zakończyć do czerwca br. Miejsce poszukiwań zostało oczyszczone, a groby, które tam powstały na początku lat 80., zostały przeniesione na cmentarz wojskowy.
Będziemy pracować przez ponad dwa miesiące, znamy obszar, który musimy przebadać. Myślę, że wiemy wszystko na temat tego, co może się tam zdarzyć. (…) Myślę, że możemy znaleźć tam szczątki tych osób, o które wszyscy pytają: pana gen. Augusta Fieldorfa „Nila”, rtm. Witolda Pileckiego, płk. Łukasza Cieplińskiego. Brakuje nam jeszcze około 100 szczątków ludzkich, o których wiemy, że zostały tam pogrzebane w latach 40. i 50. Myślę, że wiemy, gdzie oni leżą
—podkreślił profesor.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/330239-prof-szwagrzyk-moja-dramatyczna-decyzja-miala-zwrocic-uwage-na-pewien-problem-i-mysle-ze-zostalo-to-osiagniete