Materiału porównawczego wciąż brakuje, a bez niego nie uda się zidentyfikować kolejnych osób. Statystycznie rzecz biorąc wyczerpaliśmy niemalże możliwości identyfikacyjne. Proszę pamiętać, że do tej pory nie udało się odnaleźć 100 osób, które miały tam być jeszcze pochowane. Kilkadziesiąt zidentyfikowanych osób jest i tak dużym sukcesem. Jeżeli nie zostaną odnalezione kolejne szczątki, lub kolejne spokrewnione z ofiarami osoby, od których pobierze się próbki DNA następnych identyfikacji nie będzie
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Andrzej Ossowski z Polskiej Bazy Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów w Szczecinie.
wPolityce.pl: Jaka jest szansa, że w ciągu kilku tygodni poznamy kolejne nazwiska zidentyfikowanych Żołnierzy Wyklętych, jak zapowiedział szef IPN?
Dr Andrzej Ossowski: Pracujemy ze stałym tempem, rzekłbym nawet, że ilość badań wykonywanych przez nas została zwiększona w ostatnim czasie. Zachowujemy więc to samo tempo identyfikacji, a proszę pamiętać, że analizujemy szczątki około 800 osób. Obecnie zakończyliśmy badania genetyczne ok. 400 osób, z czego zidentyfikowaliśmy przeszło 70 ofiar. Do tej pory poznaliśmy nazwiska 62 z nich, więc łatwo można policzyć, że jest to kolejnych kilkanaście osób.
Termin konferencji, na której poznamy nazwiska zidentyfikowanych osób jest już określony?
Nic mi o tym nie wiadomo, za te konferencje odpowiedzialny jest z ramienia IPN prof. Krzysztof Szwagrzyk. Sam mogę tylko dodać, że badania ekshumacyjne prowadzone są w kilku miejscach, z czego dwoma najważniejszymi są oczywiście warszawskie Powązki i areszt śledczy w Białymstoku. Prowadzone są one w kierunku identyfikacji ofiar zbrodni komunistycznych, a w przypadku Białegostoku także zbrodni niemieckich. Nie udałoby się to, gdyby nie zaangażowanie pracowników białostockiego oddziału IPN, którzy bardzo aktywnie szukają materiału porównawczego i go pobierają. Dzięki temu identyfikacji jest bardzo dużo. I to mimo, że sprawa na samym początku wyglądała na beznadziejną, jest bowiem nieporównywalnie trudniejsza niż Powązki.
Co z materiałem porównawczym odnośnie ofiar z „Łączki”?
Materiału porównawczego wciąż brakuje, a bez niego nie uda się zidentyfikować kolejnych osób. Statystycznie rzecz biorąc wyczerpaliśmy niemalże możliwości identyfikacyjne. Proszę pamiętać, że do tej pory nie udało się odnaleźć 100 osób, które miały tam być jeszcze pochowane. Kilkadziesiąt zidentyfikowanych osób jest i tak dużym sukcesem. Jeżeli nie zostaną odnalezione kolejne szczątki, lub kolejne spokrewnione z ofiarami osoby, od których pobierze się próbki DNA następnych identyfikacji nie będzie. My jako Pomorski Uniwersytet Medyczny nie jesteśmy odpowiedzialni za poszukiwanie materiału porównawczego, nie mamy też dostępu do bazy Pesel, tym muszą zająć się nasi koledzy z IPN.
Dużą część materiału genetycznego prof. Szwagrzyk wysłał do Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu. Jest jakiś spór między profesorem, a PBGOT ?
Nie wiem na czym ma ten spór polegać, bo my pracujemy na zlecenie prokuratorów z IPN. Pan profesor Szwagrzyk nie zleca nam żadnych badań, stąd ciężko mówić o jakimś sporze. Pracujemy z prokuratorami przy konkretnych zdarzeniach i wydajemy konkretne ekspertyzy. Prawdą jest natomiast, że pan prof. Szwagrzyk niemalże cały materiał, który odnajduje, przekazuje do laboratorium Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu. Wystarczy sprawdzić to na stronie internetowej IPN pod akcjami poszukiwawczymi, gdzie ten materiał został wysłany.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Materiału porównawczego wciąż brakuje, a bez niego nie uda się zidentyfikować kolejnych osób. Statystycznie rzecz biorąc wyczerpaliśmy niemalże możliwości identyfikacyjne. Proszę pamiętać, że do tej pory nie udało się odnaleźć 100 osób, które miały tam być jeszcze pochowane. Kilkadziesiąt zidentyfikowanych osób jest i tak dużym sukcesem. Jeżeli nie zostaną odnalezione kolejne szczątki, lub kolejne spokrewnione z ofiarami osoby, od których pobierze się próbki DNA następnych identyfikacji nie będzie
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Andrzej Ossowski z Polskiej Bazy Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów w Szczecinie.
wPolityce.pl: Jaka jest szansa, że w ciągu kilku tygodni poznamy kolejne nazwiska zidentyfikowanych Żołnierzy Wyklętych, jak zapowiedział szef IPN?
Dr Andrzej Ossowski: Pracujemy ze stałym tempem, rzekłbym nawet, że ilość badań wykonywanych przez nas została zwiększona w ostatnim czasie. Zachowujemy więc to samo tempo identyfikacji, a proszę pamiętać, że analizujemy szczątki około 800 osób. Obecnie zakończyliśmy badania genetyczne ok. 400 osób, z czego zidentyfikowaliśmy przeszło 70 ofiar. Do tej pory poznaliśmy nazwiska 62 z nich, więc łatwo można policzyć, że jest to kolejnych kilkanaście osób.
Termin konferencji, na której poznamy nazwiska zidentyfikowanych osób jest już określony?
Nic mi o tym nie wiadomo, za te konferencje odpowiedzialny jest z ramienia IPN prof. Krzysztof Szwagrzyk. Sam mogę tylko dodać, że badania ekshumacyjne prowadzone są w kilku miejscach, z czego dwoma najważniejszymi są oczywiście warszawskie Powązki i areszt śledczy w Białymstoku. Prowadzone są one w kierunku identyfikacji ofiar zbrodni komunistycznych, a w przypadku Białegostoku także zbrodni niemieckich. Nie udałoby się to, gdyby nie zaangażowanie pracowników białostockiego oddziału IPN, którzy bardzo aktywnie szukają materiału porównawczego i go pobierają. Dzięki temu identyfikacji jest bardzo dużo. I to mimo, że sprawa na samym początku wyglądała na beznadziejną, jest bowiem nieporównywalnie trudniejsza niż Powązki.
Co z materiałem porównawczym odnośnie ofiar z „Łączki”?
Materiału porównawczego wciąż brakuje, a bez niego nie uda się zidentyfikować kolejnych osób. Statystycznie rzecz biorąc wyczerpaliśmy niemalże możliwości identyfikacyjne. Proszę pamiętać, że do tej pory nie udało się odnaleźć 100 osób, które miały tam być jeszcze pochowane. Kilkadziesiąt zidentyfikowanych osób jest i tak dużym sukcesem. Jeżeli nie zostaną odnalezione kolejne szczątki, lub kolejne spokrewnione z ofiarami osoby, od których pobierze się próbki DNA następnych identyfikacji nie będzie. My jako Pomorski Uniwersytet Medyczny nie jesteśmy odpowiedzialni za poszukiwanie materiału porównawczego, nie mamy też dostępu do bazy Pesel, tym muszą zająć się nasi koledzy z IPN.
Dużą część materiału genetycznego prof. Szwagrzyk wysłał do Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu. Jest jakiś spór między profesorem, a PBGOT ?
Nie wiem na czym ma ten spór polegać, bo my pracujemy na zlecenie prokuratorów z IPN. Pan profesor Szwagrzyk nie zleca nam żadnych badań, stąd ciężko mówić o jakimś sporze. Pracujemy z prokuratorami przy konkretnych zdarzeniach i wydajemy konkretne ekspertyzy. Prawdą jest natomiast, że pan prof. Szwagrzyk niemalże cały materiał, który odnajduje, przekazuje do laboratorium Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu. Wystarczy sprawdzić to na stronie internetowej IPN pod akcjami poszukiwawczymi, gdzie ten materiał został wysłany.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/329458-wkrotce-poznamy-nazwiska-nastepnych-zidentyfikowanych-zolnierzy-wykletych-nasz-wywiad-dr-ossowski-to-kolejnych-kilkanascie-osob