Pani udział w węgierskiej rewolucji zakończył się w pierwszym dniu ataku Sowietów.
4 listopada obudził nas o świcie ostrzał moździerzowy. Kiedy wychodziliśmy z budynku, żeby walczyć, obok uderzył pocisk moździerzowy, zostałam ranna odłamkiem. Wtedy został też ranny Janeczek Vorgo, trafiliśmy do szpitala przy ulicy Sandora Peterfy’ego i wspólnie z niego uciekliśmy. Operowali mnie, ale wyjęli tylko jeden odłamek pocisku z uda. Dużo później wyjęto mi dwa kolejne odłamki, które znajdowały się przy kręgosłupie. Emigrowałam, ale wróciłam do kraju, bo uwierzyłam, że premier János Kádár mówił szczerze, kiedy obiecał nam amnestię.
Po powrocie na Węgry została pani aresztowana.
16 lipca 1957 r. zostałam aresztowana podczas drugiego zbiorowego aresztowania. W nocy przyszło po mnie 3 lub 4 ludzi, był rozkaz aresztowania i przeszukania domu. Umieszczono mnie w areszcie zbiorczym, po 2 tygodniach trafiłam do specjalnego więzienia ÁVH przy ulicy Tolnai Lajosa 43, gdzie byłam przesłuchiwana.
O co panią oskarżono?
Proces rozpoczął się pod koniec maja 1958 r. Oskarżono mnie m.in. o rozbój z bronią w ręku. Przy ulicy Vajdahunyad 39 mieszkała kobieta z sześciomiesięcznym dzieckiem, my jako strażnicy narodu, zaproponowaliśmy jej, że kupimy dla niej i dla jej dziecka pożywienie. Sprzedawca nie pozwolił nam zapłacić za produkty spożywcze ani za odżywkę dla dziecka, więc nie zapłaciliśmy za nie. Oskarżono mnie jeszcze o spisek przeciwko porządkowi i ustrojowi państwa, wielokrotne morderstwa, na co sąd nie miał żadnych dowodów, wielokrotną próbę zabójstwa oraz o trzykrotne, nielegalne przekroczenie granicy.
Została pani skazana na śmierć.
Kiedy się okazało, że posiedzeniem sądu będzie kierował sędzia Tutsek, wiedzieliśmy, że skaże nas na śmierć, wcześniej wydał cztery wyroki śmierci. Byłam najmłodsza wśród skazanych, miałam 19 lat, Kasia 25, Toth Joska i Kote Soros Joska po 27. Być może dlatego zmienili mi karę w drugiej instancji na dożywocie. Do dziś nie wiem dlaczego zostałam przy życiu, nic za to nie zrobiłam. Wielokrotnie życzyłam sobie, aby mnie powieszono. Skazano mnie na życie, co jest dużo cięższym krzyżem niż gdyby wykonano na mnie wyrok śmierci.
Na jednej z piosenek zespołu Karpatia znalazły się pani słowa, że nie można przebaczyć komunistycznych zbrodni. Dlaczego nie można tego zrobić?
Bo nigdy nie prosili o przebaczenie. Utopili 50 rocznicę rewolucji we krwi.
Rozmawiał Tomasz Plaskota, 23 października 2016 r., Budapeszt.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Pani udział w węgierskiej rewolucji zakończył się w pierwszym dniu ataku Sowietów.
4 listopada obudził nas o świcie ostrzał moździerzowy. Kiedy wychodziliśmy z budynku, żeby walczyć, obok uderzył pocisk moździerzowy, zostałam ranna odłamkiem. Wtedy został też ranny Janeczek Vorgo, trafiliśmy do szpitala przy ulicy Sandora Peterfy’ego i wspólnie z niego uciekliśmy. Operowali mnie, ale wyjęli tylko jeden odłamek pocisku z uda. Dużo później wyjęto mi dwa kolejne odłamki, które znajdowały się przy kręgosłupie. Emigrowałam, ale wróciłam do kraju, bo uwierzyłam, że premier János Kádár mówił szczerze, kiedy obiecał nam amnestię.
Po powrocie na Węgry została pani aresztowana.
16 lipca 1957 r. zostałam aresztowana podczas drugiego zbiorowego aresztowania. W nocy przyszło po mnie 3 lub 4 ludzi, był rozkaz aresztowania i przeszukania domu. Umieszczono mnie w areszcie zbiorczym, po 2 tygodniach trafiłam do specjalnego więzienia ÁVH przy ulicy Tolnai Lajosa 43, gdzie byłam przesłuchiwana.
O co panią oskarżono?
Proces rozpoczął się pod koniec maja 1958 r. Oskarżono mnie m.in. o rozbój z bronią w ręku. Przy ulicy Vajdahunyad 39 mieszkała kobieta z sześciomiesięcznym dzieckiem, my jako strażnicy narodu, zaproponowaliśmy jej, że kupimy dla niej i dla jej dziecka pożywienie. Sprzedawca nie pozwolił nam zapłacić za produkty spożywcze ani za odżywkę dla dziecka, więc nie zapłaciliśmy za nie. Oskarżono mnie jeszcze o spisek przeciwko porządkowi i ustrojowi państwa, wielokrotne morderstwa, na co sąd nie miał żadnych dowodów, wielokrotną próbę zabójstwa oraz o trzykrotne, nielegalne przekroczenie granicy.
Została pani skazana na śmierć.
Kiedy się okazało, że posiedzeniem sądu będzie kierował sędzia Tutsek, wiedzieliśmy, że skaże nas na śmierć, wcześniej wydał cztery wyroki śmierci. Byłam najmłodsza wśród skazanych, miałam 19 lat, Kasia 25, Toth Joska i Kote Soros Joska po 27. Być może dlatego zmienili mi karę w drugiej instancji na dożywocie. Do dziś nie wiem dlaczego zostałam przy życiu, nic za to nie zrobiłam. Wielokrotnie życzyłam sobie, aby mnie powieszono. Skazano mnie na życie, co jest dużo cięższym krzyżem niż gdyby wykonano na mnie wyrok śmierci.
Na jednej z piosenek zespołu Karpatia znalazły się pani słowa, że nie można przebaczyć komunistycznych zbrodni. Dlaczego nie można tego zrobić?
Bo nigdy nie prosili o przebaczenie. Utopili 50 rocznicę rewolucji we krwi.
Rozmawiał Tomasz Plaskota, 23 października 2016 r., Budapeszt.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/313697-maria-wittner-uczestniczka-wegierskiego-powstania-1956-r-nie-mozna-przebaczyc-komunistycznych-zbrodni-bo-nigdy-nie-prosili-o-przebaczenie-nasz-wywiad?strona=2