Marzena Nykiel: ksiądz Bużan wchodząc do prokuratury usłyszał między wierszami, że jeszcze żadnemu księdzu nie udało się wybronić...

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl/TVP Info
Fot. wPolityce.pl/TVP Info

Do sprawy księdza Mirosława Bużana oskarżonego kłamliwie o pedofilię wrócili goście programu „Bliżej” Jana Pospieszalskiego. W pierwszej części programu o nagonce na Kościół rozmawiały dr Barbara Gujska z Fundacji Stop Manipulacji oraz Marzena Nykiel, autorka artykułu o sprawie ks. Bużana, publicystka "wSieci" i wPolityce.pl.

Marzena Nykiel zaczęła od przypomnienia, że ksiądz został skazany przez sądy dwóch instancji za czyny, których nie popełnił. Relacjonując, dlaczego w ogóle zajęła się sprawą, dziennikarka mówiła:

Na początku sprawa ks. Bużana była mi znana jedynie, jako anonimowy przypadek księdza pedofila. Został on skazany dwoma wyrokami. Sądziłam, że skoro sąd dwóch instancji skazał go to znaczy, że coś jest na rzeczy. Tyle o tej sprawie wiedziałam.

Zaznaczyła, że przypadek sprawił, że zaczęła się tą sprawą interesować mocniej, ponieważ ksiądz Bużan napisał do redakcji krótkiego maila.

Zaczęłam szukać materiałów na ten temat. Im bardziej wchodziłam w tę sprawę, tym więcej rzeczy mnie zaskakiwało

- wskazała dziennikarka.

Przypomniała, że ksiądz został oskarżony w 2009 roku o molestowanie przez jedną z parafianek.

Sprawa trafiła do sądu, a ten oparł się jedynie na zeznaniach dziewczyny. Sąd pominął cztery ważne wątki. (…) Ksiądz został skazany. Dostał rok i cztery miesiące w zawieszeniu na cztery lata

- tłumaczyła Nykiel, dodając, że duchowny musiał również zapłacić grzywnę oraz został odsunięty od posługi.

Ksiądz Bużan jednak postanowił się bronić.

Ksiądz szukał, jak dowieść swojej niewinności. Jedynym sposobem było dowiedzenie, że oskarżenia dziewczyny są fałszywe. Poprosił o pomoc siostrzeńca, który słyszał, że sprawa jest sfingowana i ustawiona przez kogoś spoza, nie przez oskarżającą księdza dziewczynę. Ten siostrzeniec zaznajomił się z dziewczyną i nagrał z ją trzy rozmowy. W każdej z nich dziewczyna potwierdziła, że do niczego nie doszło, że ksiądz nigdy by nikogo nie skrzywdził

- mówiła publicystka „wSieci”, wskazując, że oskarżająca przyznała, że jej słowa były kłamstwem.

Nykiel wskazała, że nagrania z wypowiedzią dziewczyny trafiły do prokuratury. Ta jednak – jak wskazywał Andrzej Mańkowski w emitowanym w czasie programu reportażu – nie wykorzystała należycie materiałów. Co więcej, śledczy zgubili dyktafony, na których dokonano nagrań, a ekspert sądowy Jerzy Dolecki oceniający nagrania nie umiał powiedzieć, na jakiej podstawie twierdził, że nie da się ustalić ciągłości zapisów. Śledczy oparli się na opinii człowieka, który nie umie wyjaśnić na jakiej podstawie przygotował opinię w tym procesie. Ta opinia mówiła, że zapisy nie są autentyczne.

Co ciekawe, prokuratura powołuje tego pana... To jest emeryt, nie jest żadnym biegłym sądowym, nie widnieje w żadnym rejestrze. On jest byłym esbekiem, został zatrudniony w służbach bezpieczeństwa dwa dni po rozpoczęciu stanu wojennego. Pracował w IV Departamencie, zajmował się odtajnianiem tajnopisów i prokuratura go powołuje mimo iż nie ma on żadnych kompetencji. Ekspert proszony o pomoc przez księdza Bużana, gdy przeczytał opinię biegłego prokuratury, przyznał, że nie widział tak nierzetelnej ekspertyzy

- tłumaczyła Marzena Nykiel.

Dziennikarka wskazuje, że ksiądz do dziś walczy o udowodnienie swojej niewinności, a o pomoc prosił już kilkakrotnie m.in. różnych ministrów sprawiedliwości.

Nikt się jednak nie chciał jego sprawą zająć. Ostatecznie jedna ze spraw ma zostać przeniesiona do Włocławka. To zażalenie na nierzetelność śledztwa. Ksiądz wchodząc do prokuratury usłyszał między wierszami, że jeszcze żadnemu księdzu nie udało się wybronić, a jeśli jemu się uda, to będzie pierwszy. Taka jest rzeczywistość wymiaru sprawiedliwości wobec księży

- wskazywała Nykiel.

W czasie programu emitowana była również wypowiedź mecenasa Senyszyna, który reprezentuje w sądzie oskarżającą dziewczynę. Adwokat zapowiedział, że w sprawie molestowania kierowany będzie pozew przeciwko Kurii biskupiej.

To się właśnie wpisuje w walkę o odszkodowania od Kościoła. W ubiegłym roku Helsińska Fundacja Praw Człowieka powiedziała, że udało się to w USA, w Irlandii, Niemczech, więc zrobią to też w Polsce. Sądzę, że to jest jeden z przypadków pilotażowych

- tłumaczyła dziennikarka „wSieci” i wPolitycepl

Na koniec Barbara Gujska wskazała na częstą manipulację, jaka w tej sprawie pojawia się w mediach.

Ta sprawa nie jest związana z pedofilią, ponieważ sprawa dotyczy dziewczyny, która ukończyła 15 lat, wprowadza się w tej sprawie społeczeństwo w błąd. W mediach mówi się, że ksiądz jest uwikłany w pedofilię. To jest nieprawdą

- tłumaczyła Gujska.

Na koniec tej części programu Jan Pospieszalski obiecał, że sprawie będzie się dalej przyglądał.

CZYTAJ TAKŻE: Pilotażowy przypadek lewicowej propagandy o "pedofilii w Kościele" zdemaskowany. Czy sędziów będzie stać na decyzję o ponownym przyjrzeniu się faktom?

 

Cały program można zobaczyć na stronach TVP

KL

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych