Ks. Skrzypczak: Podpalenie to sygnał, żeby ksiądz siedział cicho. Ktoś poczuł się zagrożony... NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Zdjęcie zrobione po ponad godzinnej akcji gaśniczej
Zdjęcie zrobione po ponad godzinnej akcji gaśniczej

wPolityce.pl: W nocy spłonęło gospodarstwo rodzinne ks. Mirosława Bużana, który stał się kiedyś ofiarą nieprawdziwych oskarżeń o pedofilię. Księdza, którego historię opisał tygodnik „wSieci”, nie było w gospodarstwie w chwili wybuchu pożaru. Nie wyklucza, że doszło do podpalenia. Czy ktoś chciał w ten sposób wysłać mu sygnał?

Ks. Robert Skrzypczak: Wszystko wskazuje, że ksiądz Bużan w spaleniu jego stodoły miał odczytać sygnał, żeby siedział cicho. Zdaje się, że komuś nie spodobało się bardzo to, co się stało. Ksiądz pojawił się na okładce opiniotwórczego tygodnika, tygodnika „wSieci”, a w tekście wyjaśniono cały mechanizm próby wrobienia tego księdza w pedofilię. Sprawa wygląda tak, jakby ktoś poczuł się zagrożony czy zaniepokojony i pogroził księdzu, że takich rzeczy nie wolno robić, nie wolno odsłaniać.

 

Dlaczego to miałoby wywołać tak silną reakcję?

Bowiem dziś jest nie tylko moda, ale również pewien styl przekonywania wszystkich o tym, że Kościół od środka jest zepsuty, mało wiarygodny. I dlatego Polacy powinni od Kościoła odstępować, jak odstępuje się od każdej skorumpowanej, niemającej nic pozytywnego do zaproponowania instytucji.

 

Z jak wielkimi interesami musimy mieć do czynienia, skoro historia jednego księdza wywołała taką reakcję? Co się kryje za walką z Kościołem?

W mojej ocenie w tej sprawie nie chodzi o indywidualne interesy. Jeśli to one wchodziłyby w grę miałyby zakres jednostkowy. Mam wrażenie, że w Polsce przeżywamy frontalny atak na Kościół. Mamy próbę odebrania mu lub choćby spaprania mu wiarygodności. My mamy w Polsce całkowitą swobodę kultu, nauczania, wyznawania wiary. Cieszymy się owocami pięknego pontyfikatu Jana Pawła II.

 

To ma związek z tymi atakami?

Z punktu widzenia tych, którzy życzą Kościołowi jak najgorzej, Jan Paweł II zrobił wiele niewybaczalnych rzeczy. Przyprowadził do Kościoła młodzież, otworzył Kościół na wiele wspólnot, ruchów i rzeczywistości ewangelizacyjnych. Wielu ludzi przeżyło swoje przełomy i związało się z Chrystusem, oddalając się od grzechu. To się komuś bardzo nie podoba, więc mamy w Polsce do czynienia z próbą zniwelowania działań Jana Pawła II. Mamy próbę zdezawuowania tego pontyfikatu i zakrzyczenia go np. fałszywymi oskarżeniami o zamiatanie afer pedofilskich. Z drugiej strony mamy do czynienia z wtórną falą uderzeniową rewolucji obyczajowej z 1968 roku. Myśmy nie zdawali sobie sprawy ze skutków rewolucji seksualnej. Ona nie tylko spowodowała odstąpienie ludzi od Kościoła, ale również zmieniła mentalność ludzi, również katolików, którzy odstąpili od zaufania wobec Boga, dogmatów i nauczania Kościoła, choć pozostali w strukturach kościelnych.

 

To się wiąże z kolejnymi antykościelnymi nagonkami, jakie przetaczają się przez polskie media?

Pedofilia jest dziś używana jako bicz. Ona ma stanowić argument na rzecz tezy o degradacji Kościoła, podczas gdy pedofilia jest zjawiskiem niszczącym całe społeczeństwo po rewolucji z 1968 roku. Szczególnie mocno rewolucja uderzyła i zniszczyła elity polityczne, ale o tym się milczy. Gdyby tym, którzy organizują te nagonki, zależało rzeczywiście na dobru dzieci, to zajęliby się oni sprawą choćby skutków rewolucji z 1968 roku, a nie rozdmuchiwaliby przypadki pedofilii wśród księży.

 

Obecnie mamy do czynienia z nową próbą przemienienia ludzi. Ideologia gender jest coraz silniejsza i chce oddziaływać na ludzi. To również ma znaczenie?

Większą presję ideologii gender odczytuję jako reakcję na list biskupów, który był odczytywany w niedzielę św. rodziny. Ideologia gender, która w celach ideologicznych wykorzystuje sprawy kulturowe i socjologiczne, chce sprowokować nową rewolucję obyczajową. Ona ma na celu zniszczenie tradycyjnych, sprawdzonych modeli moralności. One mają na celu zniszczenie autorytetu rodziny, autorytetu rodzicielstwa i ojcostwa, a także wprowadzenia nowego totalitaryzmu. Rewolucja genderowa zakłada również walkę z Kościołem.

 

Kościół staje się jednym z najgroźniejszych wrogów.

Kościół w Europie często jest jedyną organizacją, która się przeciwstawia tej rewolucji. Gdyby nie Kościół, cała Europa zwariowałaby na punkcie antropologicznej dowolności. Również w dowolności w dobieraniu sobie norm moralnych pod wygodę życia. Ta rewolucja w założeniu gender ma być wprowadzana przy jak najmniejszym rozgłosie. O tym ma się nie mówić, nikt ma tym nie epatować. Chodzi o to, by zmieniać prawo i zmusić dzięki temu ludzi do uległości.

 

Możemy się więc spodziewać coraz większej presji na ludzi Kościoła? Oni mają milczeć i dać zgodę na groźne zmiany?

Da się zauważyć zjednoczony, zgrupowany nieprzychylny nurt dezawuowania Kościoła w środkach masowego przekazu. Często w programach dotyczących Kościoła widać ludzi, którzy z tymże Kościołem nie są związani lub wręcz są nastawieni wrogo wobec Kościoła. Często widać również gości, którzy odeszli z Kościoła, porzucając stan duchowny. To narusza zasadę kompetencji. Nie można zapraszać do programów o Kościele i wierze osoby, które atakują publicznie Kościół. Widać niestety dobrze, że odtwarza się język, który ja znam z lat 70. Pamiętam indoktrynację epoki Gierkowskiej, pamiętam Gomułkę i stan wojenny. Pamiętam ten ideologiczny, marksistowski język, jakiego używała propaganda. Wtedy również dezawuowano Kościół, pokazywano go jako ciało obce, którego trzeba się pozbyć, zepchnąć na margines, zesłać do rezerwatu.

 

Obecnie jest podobnie?

Cały czas ten sposób narracji, ten sposób działania wraca. I to na całym świecie. Jak wykładałem we Włoszech dziwiło mnie, że młodzi ludzie tak chętnie i bezkrytycznie sięgają po dzieła Marksa. Dziś okazuje się, że zaczyna się nowa fascynacja myślą marksistowską. W wielu środowiskach młodych ludzi w Polsce również widać do zjawisko.

 

Wracając do historii ks. Bużana, jak ją rozumieć? To jest jednostkowy przypadek, czy walka o coś poważniejszego?

Ją należy widzieć w szerszym spektrum. Mamy do czynienia z walką na poziomie głębszym, na poziomie duchowym. Mamy niwelowanie dokonań Jana Pawła II, mamy marginalizację kanonizacji papieża. To wszystko jest element głębszej walki, walki o duszę ludzką. Cezary z Arles mówiąc w swoim proroctwie o działaniu antychrysta wskazywał, że będzie mu stawiana bariera. Mówił, że przyjdzie czas, w którym działanie antychrysta w Kościele powstrzyma wielki papież. Ta przepowiednia bardzo pasowała do naszych czasów, do Jana Pawła II. Cezary z Arles mówił, że po epoce papieża, który nakłoni wielu młodych ludzi do Kościoła, przyjdzie czas ataku i gniewu antychrysta. Jego odbudowy. Mam wrażenie, że mamy obecnie do czynienia z próbą uderzenia w wierność ludzi do Boga, w zaufanie do Kościoła. To dzieje się poprzez wbijanie klina, między ludźmi, między wiernymi i duchownymi, między papieżem a polskimi hierarchami itd. To natura diabła. To jest dla nas wyzwanie, nie należy panikować czy poddawać się marazmowi. To wyzwanie, stawiające przed nami nowe zadania. Musimy docenić wartość jedności, pamiętać o nim.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

 

 

 

 

-------------------------------------------------------------

-------------------------------------------------------------

Polecamy wSklepiku.pl: Pakiet św. Josemarii Escrivy

W kolekcji: "Bruzda" oraz "Droga".

Pakiet św. Josemarii Escrivy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych