Wielkanoc – czas refleksji, zadumy, spotkań z rodziną. Dla Donalda Tuska to jednak kolejna okazja, by urządzić medialny spektakl z sobą w roli głównej. Tym razem pretekstem stał się pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym. Obrazki z lasu, poważna mina, kilka wyuczonych fraz o „ochronie przyrody”, a w tle kamery – wszystko jak trzeba. Ale kto faktycznie walczy z żywiołem?
To nie premier w sztruksowej kurtce gasi ogień. To nie jego PR-owcy z platformy X ratują przyrodę. To służby ratunkowe – strażacy, leśnicy, ochotnicy – wspierani sprzętem, który często został zakupiony z Funduszu Sprawiedliwości. Funduszu, który tak chętnie krytykowano, kiedy służył realnym potrzebom – od doposażania OSP po wsparcie poszkodowanych.
Na miejscu działają także żołnierze Wojsk Obrony…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/727672-lans-tuska-na-kleskach-zywiolowych-ile-tragedii-potrzeba