Prokuratura Krajowa coraz częściej działa w pośpiechu i rozedrganiu. Jej ostatnie ruchy to dowód nie tylko na brak profesjonalizmu i politycznego zacietrzewienia, lecz także zwyczajne nerwowe miotanie się w obliczu własnych błędów. Najświeższy przykład? Kłamstwo na temat Anny Wójcik, które ona sama musiała korygować po wyjściu na wolność.
Rzecznik Prokuratury Krajowej prokurator Przemysław Nowak ogłosił w oficjalnym komunikacie, że Anna Wójcik, zatrzymana i przewieziona na przesłuchanie, „nie miała założonych kajdanek”. Problem w tym, że sama zainteresowana przedstawiła kompletnie inną wersję wydarzeń. W rozmowie z telewizją wPolsce24 wyraźnie zaznaczyła, że skutą ją zarówno na rękach, jak i na nogach, i tak też została przeprowadzona przez budynek prokuratury aż do miejsca przesłuchania, gdzie dalej była unieruchomiona. Dopiero interwencja jej prawników doprowadziła do zdjęcia kajdanek. …
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/725796-nerwowe-ruchy-prokuratury-czy-zacieranie-sladow