W Rosji wciąż są ludzie nieakceptujący Putina, liberałowie zapadnicy, tacy jak Jurij Szewczuk, który wraz z zespołem DDT dał dwa koncerty w Warszawie. Od zawsze twierdził, że Rosję trapią trzy problemy: dyktatura, nacjonalizm i gangsterzy. I nie zmienił zdania.
Kultura bez cenzury przetrwała w Rosji nieco dłużej niż opozycja polityczna. Przynajmniej tak było do wybuchu wojny z Ukrainą w lutym 2022 r. Od tego momentu wszystko uległo zmianie, także dla Jurija Szewczuka, rockowego poety i zarazem osoby publicznej, oraz jego grupy DDT będącej legendą rosyjskiej popkultury. To jeden z najpopularniejszych zespołów w Rosji i całym świecie posowieckim. Przed tygodniem, 25 marca, dał dwa koncerty na warszawskim Torwarze, będące częścią nieoczekiwanej trasy, którą zespół zorganizował po Europie. Stały się też okazją do swego rodzaju antywojennej i pokojowej manifestacji, gromadząc liczne tłumy Rosjan, a także Białorusinów mieszkających poza Rosją.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/725109-zapadnicy-w-warszawie-antywojenna-manifestacja-rosjan