Ogień odsłania w Los Angeles niemal wszystkie patologie współczesnej, jaśnie oświeconej, postępowej lewicy.
Kiedy czytają państwo ten tekst, dane, które podajemy, są już nieaktualne. Z trzech głównych pożarów, które pożerają Los Angeles, ten największy, w Pacific Palisades, jest opanowany w 14 proc., a drugi, w Eaton – w 33 proc. Ściana ognia zagraża siedlisku gwiazd Beverly Hills i Hollywoodowi. Ewakuowano 150 tys. osób, a 25 zginęło. Z tysięcy budynków na 60 tys. akrów (ok. 250 km2), czyli mniej więcej tyle, ile ma Łódź czy pół Warszawy, pozostał tylko popiół. Jedynie gdzieniegdzie sterczą samotne szkielety. Straty są szacowane na 275 mld dol.
Gdy czytają państwo ten tekst, Los Angeles wciąż płonie, a mieszkańcy modlą się, by wiatr Santa Ana zepchnął ogień na wypaloną już ziemię.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/718835-pozar-w-piekle-los-angeles-plonie-przez-lewicowa-ekosekte