Przez cały 2024 r. obawiano się, że między Etiopią a Somalią wybuchnie wojna, która zdestabilizuje sytuację w Rogu Afryki. Chodziło o dostęp do Morza Czerwonego, który Etiopia utraciła wraz z secesją Erytrei w 1991 r.
Początkowo Etiopia mogła korzystać z erytrejskich portów, jednak skończyło się to w 1998 r., gdy wybuchła wojna między tymi krajami. Od tamtego czasu 130-mln Etiopia prowadzi swój handel zagraniczny za pośrednictwem Dżibuti, ale musi płacić za tranzyt aż 1,5 mld dol. rocznie, czyli równowartość 10 proc. budżetu państwa.
W tej sytuacji rząd w Addis Abebie zawarł umowę na wynajem portu na 50 lat z sąsiednim Somalilandem. Problem polega jednak na tym, że jest to zbuntowana prowincja Somalii, która w 1991 r. ogłosiła secesję, jednak żaden kraj na świecie nie uznał jej niepodległości. Somalijskie władze uznały decyzję Etiopii za zamach na swoją integralność terytorialną. W odpowiedzi etiopski premier Abiy Ahmed Ali oświadczył: …
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/716945-dyplomatyczny-sukces-erdogana-konflikt-czy-negocjacje