Minister Marcin Kierwiński uważał, że jak wyda polecenie, to państwo zadziała. Jednak wpadł w pułapkę biurokratycznej inercji i własnej demagogii. W wydawaniu szybkich decyzji finansowych urzędników paraliżuje strach przed rozliczeniami, które spotykają poprzedników. Rząd nie zdał tego kryzysowego testu. A co, jeśli wybuchnie wojna?
W 2020 r. nadeszła pandemia wirusa COVID-19. Dziś nie ma wątpliwości, że sytuacja, w jakiej znalazł się ówczesny rząd Mateusza Morawieckiego, była wyjątkowa. Także skala problemów w zestawieniu w wrześniową powodzią była nieporównywalna – dotyczyła milionów ludzi i każdego zakątka kraju. 13 marca zostały wprowadzone pierwsze ograniczenia działalności gospodarczej, jednak pierwsza wersja tarczy antykryzysowej mającej na celu pomoc w przetrwaniu…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/714383-to-tylko-powodz-a-jesli-wybuchnie-wojna-stracili-wszystko