Wśród zachodnich elit jest rozpowszechniony pogląd, że kobiety wnoszą element ciepła i łagodności do bezwzględnej, brutalnej polityki będącej domeną mężczyzn. Stąd bierze się często powtarzany postulat, aby więcej przedstawicielek płci pięknej angażowało się w działalność polityczną. Kłam temu wyobrażeniu zadają jednak wydarzenia w Bangladeszu.
Od 1991 r., gdy odsunięto tam od rządów juntę wojskową, kraj jest podzielony między dwa zwalczające się ugrupowania, na których czele stoją kobiety: Chaleda Zia z BNP – Narodowej Partii Bangladeszu (premier w latach 1991–1996 i 2001–2006) oraz Sheikh Hasina Wajed z Ligi Awami (premier w latach 1996–2001 i od 2009 r.). Obie panie nie przebierają w środkach w walce o władzę. Gdy rządziły, stosowały przemoc i aresztowały swoich przeciwników, a kiedy były w opozycji, same trafiały na ławę oskarżonych i do więzień. Niekiedy bywały nawet celem zamachów, z których udało im się jednak ujść z życiem.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/680718-kobieca-polityka-nawolywanie-do-przemocy