We Francji poszli tropem Mela Gibsona, robiąc dysydenckie kino historyczne. Przejmujący film „Wandea. Zwycięstwo albo śmierć” o losach powstania wandejskiego chłopstwa przeciw terrorowi rewolucji jest hołdem dla jego bezimiennych ofiar, wszystkich, którzy walczyli za „Boga i króla”.
Film o pierwszym ideologicznym ludobójstwie, pomimo irytacji i bojkotu ze strony dużej części francuskich mediów, zgromadził ponad 300 tys. widzów. Gdy dziś obserwujemy Francję z bezwzględnymi, technokratycznymi rządami prezydenta Macrona i agresywną lewicą, nie sposób cofać się do ich źródeł, bijących w rewolucyjnym reżimie 1789 r. Tak jak dziś jego głównym beneficjentem była burżuazja, która dokonała swoistej konfiskaty państwa i uznała się za jego wyłącznego właściciela. Jej ofiarą zaś stało się stanowiące 90 proc. społeczeństwa chłopstwo, arystokracja, Kościół katolicki i jego duchowieństwo.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/677373-epos-o-krolu-wandei-wandea-zwyciestwo-albo-smierc