Kiedy kilkanaście lat temu z grupą przyjaciół powoływałem Towarzystwo Patriotyczne, krajobraz społeczno-informacyjny na niżu polskim był opanowany przez mainstream.
Tak elegancko lubili się nazywać specjaliści od oszukiwania społeczeństwa. Główny nurt (czytaj: gówny nurt) stanowiły trzy duże telewizje nadające identyczne nowinki. Rozpowiadały, że są liberalno-lewicowe, de facto były niemiecko-rosyjskie. Przechodziliśmy etap „resetu”, interesująco przypomniany w głośnym cyklu dokumentalnym panów Cenckiewicza i Rachonia. To był paskudny, zakłamany czas wielkiego oszustwa smoleńskiego i jego politycznych konsekwencji.
Mój ówczesny nastrój oddawała piosenka z refrenem: „Rzygać chce się tak jak w PRL-u”, oczywiście absolutnie zakazana przez cenzurę, której to instytucji formalnie nie było,…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/671333-po-co-polsce-stolica-jesli-jest-w-berlinie