Coraz częściej wybieram starsze filmy, a nie nowości, które skądinąd także staram się śledzić. Czy tamte były lepsze? A może szukam w dawniejszych dziełach własnych doświadczeń? To na nich przecież uczyłem się życia. W każdym razie na kanale Paramount natrafiłem na film Sama Mendesa „American Beauty”. W latach 1999–2000 (premiera amerykańska w 1999 r., polska – w 2000 r.) było to jedno z ważniejszych filmowych wydarzeń. Pamiętam, jak także w Polsce każdy facet w średnim wieku szukał w Lesterze Burnhamie, zagranym przez Kevina Spaceya, samego siebie.
To film o kryzysie wieku średniego, ale i o buncie wieku średniego. Ojciec rodziny zostaje zdegradowany, bo traci pracę w magazynie reklamowym i jednocześnie sprzeciwia się swojej marginalizacji, lekceważeniu przez żonę i córkę. Szuka ratunku…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/661981-american-beauty-rodzina-jako-wiezienie