Ideologiczne kampanie, które jałowią dzisiaj teatr i całą kulturę, nie są w stanie wygenerować interesującego dzieła, za to do pewnego stopnia same się w nie przekształcają. Najczęściej w tragifarsę.
Wszelkie owe „antyprzemocowe” operacje stanowią serię groteskowych happeningów, które wypełniają poprawną pustkę obecnej sceny, niszcząc jednocześnie jej twórców. Wydarzenia te demonstrują kolejny już raz, że idee mają konsekwencje, a rewolucja pożera własne dzieci, czyli uwalnia procesy, których ofiarą padają ich inicjatorzy.
Rewolucyjne trybunały, w których na oskarżonych ciąży obowiązek dowodzenia niewinności, sięgnęły po ikonę współczesnego teatru, Kristiana Lupę. O jego twórczości wiem za mało, by formułować mocne sądy, choć po obejrzeniu paru spektakli odnoszę wrażenie, że jałowiące…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/653063-bronislaw-wildstein-pozeranie-lupy