U znajomego na profilu w mediach społecznościowych odbyła się zabawna – choć w sumie poważna – dyskusja natury językowo-politycznej.
Otóż ów kolega napisał, że robi farsz do pierogów ukraińskich i zaraz ktoś skomentował, że nie ma takich pierogów, są pierogi ruskie. Racja, bo przecież Ruś to także historyczne tereny obecnej zachodniej Ukrainy. No więc pierogi ruskie wcale nie są rosyjskie, jak się profanom wydaje, tylko lwowskie, halickie, bełskie (ale i polskie: przemyskie i chełmskie).
We wspomnianej internetowej dyskusji ktoś napisał, że ostatnio w sklepie zapytał się ekspedientki, czy są ruskie pierogi, a ona odpowiedziała:
U nas proszę pana żadnych ruskich nie będzie, są za to ukraińskie
Sytuacje tak dramatyczne jak agresja Rosji na Ukrainę zachęcają do językowych wygibasów. Całkiem…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/646505-ruskie-juz-czas-zebysmy-zrozumieli-ze-rus-to-nie-moskwa