W napięciu czekają na ostrzały, śpią mało, więcej czasu spędzają na czyszczeniu broni, by była niezawodna, niż na higienie własnego ciała, wreszcie zabijają wściekłych Rosjan biegnących z okrzykiem na ich wojskowe pozycje. Ale gdy chwila ciszy zamienia się w dłuższy czas, w głowie odzywają się traumy, lęki i metafizyczne pytania.
Duży gmach w Charkowie, miejsca ujawniać – jak zwykle – nie można. Znajduje się tam centrum psychoterapii dla żołnierzy, którzy zgłosili się po pomoc psychologa. Po rekomendacji dowódcy i wypełnieniu ankiety można się po prostu załapać na specjalny projekt Sił Zbrojnych Ukrainy, w którym tydzień spędza się w specjalnym ośrodku na spotkaniach, rozmowach i konsultacjach. Na jeden dzień może przyjechać rodzina i wtedy rozmowa z psychologiem odbywa się…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/641930-panie-doktorze-zabilem-35-ludzi